Wszystkim serdecznie dziękuję za tyle ciepłych słów dotyczących mojej opowieści. Długo się wahałam, czy zacząć tu cokolwiek publikować, ale teraz nie żałuję. Łapcie kolejną część - tym razem nie jest tak dynamiczna jak poprzednie, ale cierpliwości, wkrótce zacznie się tutaj sporo dziać :)
***
Kuba i Iga wyszli ze szpitala koło jedenastej wieczorem. Mimo, że obrażenia dziewczyny wyglądały groźnie, lekarze nie stwierdzili żadnych uszkodzeń wewnętrznych. Ale i tak nie było kolorowo: założono jej sześć szwów na łuk brwiowy, miała poważnie rozerwaną dolną wargę i krwiaka na policzku. A to tylko sama twarz - okazało się, że Iga miała całe mnóstwo siniaków na plecach i brzuchu oraz stłuczoną kostkę. Nie było wątpliwości, że były to obrażenia spowodowane pobiciem - tak też napisał lekarz w obdukcji. Wystawił też Idze zwolnienie z zajęć na uczelni, przepisał kilka leków przeciwbólowych, maść, a także powiedział, jak dbać o rany. Poza tym, doradził jej, żeby zgłosiła pobicie na policję. Tym bardziej, że miała świadka w postaci Kuby.
- Jutro rano pojadę na policję - powiedziała, wsiadając do bmw Kuby. Mimo że jakieś trzy godziny temu była wrakiem człowieka, teraz nagle nabrała sił i była gotowa walczyć z byłym chłopakiem.
- Bardzo dobrze, mała - przyznał Kuba, zapinając pas. Iga przyjrzała mu się badawczo.
- Mała? - skrzywiła się.
- No co? - włożył kluczyk do stacyjki. - Jesteś mała. Malutka.
- Nieważne - machnęła ręką i sięgnęła do torebki. - Muszę zadzwonić do przyjaciółki, żeby do mnie przyszła.
- Po co? Zaraz północ - Kuba ruszył.
- Boję się spać sama, muszę z kimś być - wyjaśniła, wybierając numer. Nie odrywając wzroku od drogi, raper zabrał jej telefon i rzucił na tylne siedzenie. - Ej, co robisz, zwariowałeś?
- Nie zawracaj ludziom głowy w środku nocy, będziesz spała u mnie - powiedział takim tonem, jakby właśnie jej komunikował, że jesienią liście spadają z drzew.
- Chyba cię pojebało, Grabowski - Iga zaśmiała się szyderczo. - Nie będę spała u jakiegoś wytatuowanego pajaca.
- Wiesz co, okazałabyś chociaż minimum wdzięczności - powiedział poirytowany Kuba. Akurat stali na światłach i miał okazję na nią spojrzeć. - Myślisz, że nie mam lepszych zajęć wieczorem, niż obijanie mordy obcemu fagasowi i siedzenie z tobą w szpitalu?
Iga spuściła głowę i Kubie zrobiło się jej głupio. Przeżyła koszmar, a on jeszcze ją dobijał. Kiedy już chciał ją przeprosić, odezwała się skruszona:
- Przepraszam, masz rację. Serio jestem ci wdzięczna, to, co dla mnie zrobiłeś, jest nieocenione.
- Powiesz mi, co się dokładnie stało? - poprosił. Iga popatrzyła w okno, westchnęła ciężko i opowiedziała mu całą historię. O tym, jak poznała Konrada Lipińskiego rok temu na studiach weterynaryjnych, była w nim szaleńczo zakochana i on w niej również. Parę miesięcy temu jednak Konrad zaczął mieć chore ataki zazdrości. Na początku był tylko szalenie irytujący: zabraniał Idze rozmawiać z innymi chłopakami, czytał jej SMSy, wchodził na facebooka, aż w pewnym momencie doszło do rękoczynów. Kiedy pierwszy raz ją uderzył, zerwała z nim. Ku jej zaskoczeniu, przyjął to w miarę dobrze, ale po tygodniu braku obezwu z jego strony, wrócił ze zdwojoną siłą. Pobił ją tak, że przez kilka dni nie pojawiła się na uczelni. Nie miała odwagi iść ani na policję, ani do szpitala: zagroził, że jeśli powie komukolwiek, zabije ją. Później było już tylko gorzej. Konrad zmusił ją, by do niego wróciła - znów udawali zakochaną parę, a w ukryciu bił ją tak, że w środku przestawiały się jej wszystkie narządy. Bo przestał bić Igę po twarzy, by nie było żadnych podejrzeń i zajął się resztą ciała. Po wszystkim jednak wracał do niej z kwiatami, przepraszał i wszystko było jak dawniej - klasyk. Konrad wpędził Igę w poczucie winy, twierdził, to wszystko przez nią, że go prowokuje, oraz że powinna dać mu kolejną szansę. Zakochana dziewczyna ślepo mu wierzyła.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.