Piątek zaczął się dla Kuby niezbyt ciekawie. Obudził go paskudny ból głowy i od razu zdał sobie sprawę, że musiał coś wczoraj pić. I to dużo. Pomału otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że nie jest w swoim mieszkaniu. Co jest, kurwa, pomyślał, gdy ogarniało go poczucie paniki. Niestety, chwilowo nie dał rady się podnieść, bo gdy tylko ruszał głową, miał wrażenie, jakby spadał na nią ogromny kamień.
Jego oczy zaczęły rozglądać się na boki. Znajdował się w sypialni, która definitywnie należała do dziewczyny - wskazywały na to jasnoróżowe ściany i urocze zdjęcia zwierząt na ścianach. Może to pokój Leny? Ale co miałby u niej robić? Czyżby widzieli się wczoraj? Nic nie pamiętał.
W pewnym momencie drzwi do pokoju uchyliły się i do środka wbiegł pies. Ej, ja cię znam, pomyślał zdezorientowany Kuba. Przecież to był pies Igi.
- Ja pierdolę... - szepnął Kuba. Kundelek wskoczył na łóżko i położył się tuż obok nóg. Jakim cudem raper znalazł się w mieszkaniu Igi? Dobra, pomału, spokojnie, analizował sobie w głowie. Wpadła do niego wczoraj wieczorem, by pochwalić się, że jej były dostał wyrok za pobicie. Zaprosiła Kubę na imprezę z tej okazji. Pomimo tego, że miał dziewczynę, cały wieczór gapił się na Igę jak sroka w gnat, bo wyglądała jak księżniczka. A przy tym pił przepyszną, pigwową nalewkę, wódkę, piwo, wino i mnóstwo innego alkoholu, jaki przynieśli jej znajomi. Pamiętał, że mimo zmęczenia po całodniowym kręceniu teledysku, bardzo dobrze się bawił wśród obcych sobie osób. Najwięcej czasu spędził jednak na rozmowie właśnie z Igą. Jedyne, co pamiętał, to rozmowa na temat studiów, jego nowego klipu, alkoholu i... i to wszystko, co miał w głowie.
- Gryzio, wracaj! - usłyszał w pewnym momencie głos Igi. Kundelek poderwał się z łóżka i wybiegł z sypialni. Czyli nie spała? Dlaczego go nie obudziła? Mój Boże, a co jeśli się z nią przespał i tego nie pamięta? Nie, to niemożliwe - wciąż był w swoich ubraniach, a poza tym rzadko kiedy zapominał, że z kimś uprawiał seks.
Zamknął oczy, skupiając się na tym, żeby zaraz nie zemdleć lub zwymiotować. Czy on w ogóle coś wczoraj jadł? Iga miała jakieś chipsy, ale co to za posiłek... w czasie kręcenia klipu zrobili sobie przerwę na obiad, ale to było koło godziny czwartej po południu, a do domu wrócił późnym wieczorem. Pewnie to dlatego był teraz w takim stanie.
Kuba sam nie wiedział, ile czasu minęło, zanim wreszcie się podniósł. W ustach czuł ogromną suchość, ale na szafce nocnej obok łóżka znalazł butelkę wody. Wypił prawie całą i poczuł się trochę lepiej. Wstał, zataczając się i musiał przytrzymać się krawędzi łóżka, by się nie przewrócić. Zerknął na swoje odbicie w małym lusterku, strojącym na zabałaganionym biurku - wyglądał jak pijak spod bloku.
Powolnym krokiem wyszedł z pokoju i widok, jaki zastał w salonie podziałał na niego jak kubeł zimnej wody. Z laptopa leciała jakaś muzyka house, natomiast Iga stała odwrócona do niego plecami i tańczyła w jej rytm. Stała przy parapecie i podlewała jakąś roślinę doniczkową, a ubrana była tylko w obcisły, czarny podkoszulek i granatowe majtki, które odsłaniały więcej, niż Kuba mógłby się spodziewać.
Czy jemu to się śni?
- Iga? - spytał nieśmiało. Sąsiadka podskoczyła, a niebieska, plastikowa konewka wypadła jej z ręki. Odwróciła się zaskoczona i zrobiła wielkie oczy.
- Kurwa mać! - zawołała, łapiąc się za klatkę piersiową. - Ale mnie wystraszyłeś!
Kuba zamrugał oczami. Zawstydzona Iga stanęła za szarym fotelem, by zasłonić się od pasa w dół i próbowała tym samym posnieść konewkę. Raper stał jak wryty.
- Przepraszam - szepnął, nie wiedząc, gdzie oczy podziać. To nie był pierwszy raz, kiedy widział Igę tak roznegliżowaną. Może była jakąś ekshibicjonistką? - Możesz mi powiedzieć, co się wczoraj stało?
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.