Była sobota, czyli dzień imprezy rapera PlanBe w QueQuality, choć słowo impreza nie było raczej tym, jakiego użyłby Filip. Bardziej pasowało szopka albo farsa - bo dlaczego musiał pocić się w sztywnym garniturze i pić ohydnego szampana za trzy stówy po to, by uczcić wydanie nowego albumu młodszego kolegi z branży po fachu? Bartek był w porządku - miał tysiąc pomysłów na minutę i podobny gust muzyczny do Filipa, ale to, co kompletnie ich różniło to zamiłowanie do różnego typu imprez. Filip rozumiał, że o gustach się nie dyskutuje, ale nie mógł pojąć, co dwudziestodwuletniemu gówniarzowi mogło podobać się w imprezach a la noc Oscarów. Niby mógł odmówić przyjścia, ale Jasiek już za niego zadecydował i nie wypadało mu mówić nie.
Jedynym plusem był fakt, że owa impreza była idealną okazją do zobaczenia się z ludźmi, których nie widział od miesięcy. No i Bartek zaprosił go razem z Weroniką. Filip nie widział się z nią od czwartku i chociaż nie było to dużo czasu, był nieco zaniepokojony. Po incydencie z jej byłym chłopakiem jakoś nie mógł się pozbierać. Mimo że miał nadzieję, iż koleś da Weronice spokój, to z własnego doświadczenia wiedział, do czego zdolny jest zakochany facet. Moment, w którym zobaczył jak ten typ szarpie ją za ramię zapadł mu w pamięć aż za dobrze - nie wie, co by zrobił, gdyby nie było go wtedy na miejscu. Podejrzewał, że na tak ruchliwej ulicy Mateusz raczej nie zrobiłby jej krzywdy, ale przecież niemało świrów chodzi po Warszawie.
Okazało się, że poza zamiłowaniem do dobrego jedzenia i thrillerów psychologicznych Filip i Weronika mają jeszcze coś wspólnego - szurniętych eks partnerów.
- Nie zakładam garniturów od Vistuli... taa - mruknął, walcząc z niesfornym, czarnym krawatem w cienkie, szare paski. Ledwo co założył czarną marynarkę, a już poczuł się jak w saunie. Spryskał się perfumami Hugo Bossa i wyjrzał przez okno - van już czekał. Na szybko przejrzał się w lustrze - wyglądasz zajebiście, Fifi, pomyślał i wyszedł z mieszkania.
- Ale żeś się wystroił - skomentowała Kamila, lustrując go wzrokiem.
- A miałem jakiś wybór? - spytał. Dzięki Bogu za klimę, pomyślał, z trudem wypuszczając powietrze.
- Gdzie ta twoja księżniczka mieszka? - odwrócił się do niego Tomek Borkowski, kierowca, który zawsze woził Filipa z Jaśkiem i paroma innymi osobami w trasy koncertowe, wywiady, sesje i w inne miejsca, gdzie załatwiali prawy biznesowe.
- Świętojerska 9 - powiedział Filip i ruszyli w drogę. Kamila zajęła się robieniem selfie z Jaśkiem, który w tym samym czasie pozował z nią do zdjęć i pisał SMSy do Krzyszofa. Filip natomiast wbił wzrok w okno, zastanawiając się, jak dzisiaj wyglądać będzie Weronika.
Tomek zatrzymał vana pod blokiem dziewczyny. Raper wyskoczył z samochodu i zorientował się, że drzwi na klatkę były otwarte. Wszedł schodami na górę i w końcu zadzwonił dzwonkiem do drzwi, poprawiając klapy czarnej marynarki. Usłyszał stukanie obcasów o panele w mieszkaiu dziewczyny i przekręcanie klucza w drzwiach.
- Już? - głowa Weroniki wyjrzała zza drzwi. Filip widział przerażenie w jej oczach. - Miałeś zadzwonić!
- Jest za dwadzieścia ósma - zerknął na zegarek na swoim przegubie. - Mówiłem ci, że...
- Wejdź, zaraz będę gotowa - Weronika znikła za drzwiami, a Filip powoli przekroczył próg jej mieszkania. Nie zdążył jej jednak zobaczyć, ponieważ szybko zniknęła za drzwiami sypialni, które szybko za sobą zatrzasnęła. Raper uznał, że dziewczyna nie chce, by za nią szedł, więc wykorzystał ten czas na poprawianie swoich włosów w lustrze niedaleko wejścia.
- Nie martw się, jesteś przepiękny, Filip - usłyszał nagle jej głos i odwrócił się. Zastygł w bezruchu z ręką przy głowie na widok Weroniki. Krótka, czarna sukienka wiązana na szyi, jaką na siebie założyła, była jednocześnie elegancka, ale i diabelnie seksowna - odsłaniała szczupłe nogi dziewczyny i dużą część dekoltu. W dłoni trzymała bordową kopertówkę, a na nogach subtelne szpilki pod kolor torebki. Na nadgarstku lśniła bransoletka z bursztynem, którą od niego dostała. Weronika rozpuściła włosy i pomalowała mocno oczy. Nie dość, że Filipowi i tak było gorąco w tym cholernym garniturze, to jeszcze jej widok sprawił, że tempertura w mieszkaniu wzrosła o dobre kilka stopni. Choć wiedział, że na chwilę obecną mógł o tym tylko pomarzyć, Filip miał niesamowitę ochotę zerwać z niej tą sukienkę i kochać się z Weroniką na kanapie.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.