26. Z innej bajki

1.4K 76 45
                                    

Planowałam dodać ten odcinek pojutrze, ale pod ostatnim rozdziałem zostawiliście mi tyle miłych komentarzy, że postanowiłam wrzucić jednak jeszcze dziś. Miłej lektury!

***

Kuba nie lubił ekskluzywnych restauracji, gdyż zawsze kojarzyły mu się z blichtrem i traktowaniem przez obsługę z góry, nieważne, jak uprzejmy był dla kelnerów i ile pieniędzy tam zostawiał. Jednak restauracja Różana na Mokotowie należała do wyjątków. Uwielbiał ich jedzenie, uwielbiał tę atmosferę i to, że nikt nie patrzył na niego jak na kryminalistę. I właśnie do tego miejsca postanowił zabrać Igę.

Niedługo po tym jak odwiedził sąsiadkę, włączył sobie kolejny odcinek serialu Narcos, w międzyczasie przeglądając instagrama. Natknął się na zdjęcie Leny i zamarł z telefonem w dłoni. Nie było to nic szczególnego - selfie w lustrze, na którym nie widać było nawet jej twarzy, gdyż była zasłonięta telefonem. Jednak na sam widok jej avatara wszystkie wspomnienia gwałtownie wróciły. Mimo szczerych chęci, Kuba nie do końca się z niej wyleczył, ale kto by się tego spodziewał po niecałych dwudziestu czterech godzinach? Miał po prostu nadzieję, że jeśli z Igą wszystko mu się ułoży, Lena zostanie tylko epizodem. Zastanawiał się, czy przestać ją obserwować, jednak stwierdził, że jeszcze trochę poczeka.

Chociaż świetnie czuł się w bluzie i dresie, od czasu do czasu lubił się wystroić. Dziś może nawet za bardzo - założył białą koszulę z czarnym krawatem i czarne dżinsy. Podgiął rękawy do łokci, ponieważ było dość ciepło i założył zegarek od Daniela Wellingtona. Spryskał się perfumami Calvina Kleina, zabrał portfel, telefon i wyszedł z mieszkania. Było za pięć siódma - najwyższa pora, by iść po Igę.

Zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Standardowo - szczekanie Gryzia, do których doszedł dość nietypowy dźwięk, a mianowicie stukot obcasów. Kubie zrobiło się gorąco - jeszcze nie otworzyła, a już wiedział, że padnie na jej widok. Gdy pojawiła się w drzwiach, przez moment nie wiedział, w jakim miejscu się w ogóle znajduje i jak się nazywa. Iga wyglądała jednocześnie dziewczęco, ale i seksownie. Mocno pomalowała oczy i założyła zwiewną, granatową sukienkę na cienkich ramiączkach. Całość dopełniały ultrawysokie, czarne szpilki, w których jednak wciąż była od niego dużo niższa.

- O ja pierdolę - wydusił Kuba, lustrując ją wzrokiem od góry do dołu.

- Jak ty zabawnie wymawiasz pięknie wyglądasz - mruknęła, poprawiając małą, czarną torebkę na ramieniu. Również się mu przyjrzała. - Ale z ciebie elegancik.

- Dzięki. Boże, ile ja traciłem przez tyle czasu... - złapał się za głowę. Iga obdarzyła go najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać.

- Bądź grzeczny, psiaczku - odwróciła się do Gryzia, który patrzył na nią pytająco i zamknęła drzwi. Kuba złapał ją od tyłu w talii i zaciągnął się zapachem jej włosów.

- Ja też mam być grzeczny? - wymruczał jej do ucha.

- Może byś spróbował, tak dla odmiany? - zaproponowała. Roześmiał się i wskazał schody.

- Chodźmy, taksówka już czeka.

Zeszli po schodach na sam dół. Kuba otworzył Idze drzwi do taksówki, podał kierowcy adres i ruszyli. Po drodze niewiele się odzywali - zarówno Iga, jak i Kuba nie lubili rozmawiać w obecności taksówkarza. Wymieniali jedynie krótkie uwagi na nieistotne tematy, takie jak wygląd okolicy, stan dróg czy pogoda.

Samochód zatrzymał się na ulicy Chocimskiej na Mokotowie. Kuba zapłacił, wysiedli z taksówki i zaczął prowadzić Igę do wejścia. Miała wrażenie, że przeniosła się do dziewiętnastego wieku, do miejsca, które do złudzenia mogło przypominać dwór w Soplicowie z Pana Tadeusza. Przeszli kamienną ścieżką przez schludny, kolorowy ogródek, aż znaleźli się przy wejściu, gdzie powitała ich uśmiechnięta hostessa.

Kawa i xanax w hotelu Marmur | TaconafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz