Cieszę się, że moja opowieść cieszy się tak dużym zainteresowaniem. W piątek wyjechałam na kilka dni do rodziców i sądziłam, że dodam wtedy nowy odcinek, ale zapomniałam hasła do wattpada i musiałam czekać, aż wrócę na swojego laptopa. Aby wynagrodzić wam czekanie, za godzinkę, może dwie, dodam czternastą część. Miłego czytania :)
***
Kiedy taksówka zatrzymała się tuż przed bramą strzeżonego osiedla Biały Kamień, Weronikę przeszedł dreszcz podniecenia. Rzadko bywała na Mokotowie - mimo że nigdy nie czuła się w żaden sposób gorsza od innych, to jednak widok mieszkańców tej dzielnicy Warszawy sprawiał, że było jej z niewiadomego powodu wstyd. Rzędy wysokich, śnieżnobiałych apartamentowców były tak pięknie oświetlone, że Weronika miała wrażenie, że znalazła się w Nowym Jorku, a nie w Warszawie.
Filip zapłacił taksówkarzowi i wysiedli z samochodu. Raper wystukał kod przy furtce i przeszli przez drzwiczki. Weronika była oczarowana okolicą - rzadko kiedy widywała apartamentowce w otoczeniu zieleni Pola Mokotowskiego.
- Tutaj jest tak pięknie - powiedziała, trzymając Filipa za rękę. - Chcę tu zamieszkać!
- Cóż - odezwał się raper. - Myślałem, że chciałaś jeszcze z tym poczekać, ale skoro tak...
- Nie, nie, nie o to mi chodziło - popatrzyła na niego zakłopotana. - Wiesz, że...
- Przecież zrozumiałem, myszko - potarł swoim nosem jej nos. Weronika zaśmiała się. To było takie urocze.
Po drodze zahaczyli o sklep nocny, gdzie dziewczynie udało się znaleźć płyn do demakijażu. Gdy kierowała się do kasy, zauważyła, że Filip stoi przy półce z herbatami.
- Którą lubisz? - zapytał.
- To ty nie masz herbaty w domu? - Weronika odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zawstydzony Filip pokręcił głową, a dziewczyna uśmiechnęła się tylko. - Weź malinową, jest najlepsza.
Zapłacili i wyszli ze sklepu. W końcu trafili pod klatkę, gdzie Filip wystukał kolejny kod i weszli do środka. Przeszli kawałek schludnym, jakby dopiero co wysprzątanym korytarzem w stronę windy. Jechali na ostatnie piętro.
- Ale jestem zmęczona - powiedziała Weronika, wtulając się w jego klatkę piersiową. Objął ją szczelnie ramionami i pocałował. To był długi, namiętny pocałunek. Niestety, zmuszeni byli skończyć, gdy winda się zatrzymała.
Wkrótce stanęli przed białymi drzwiami. Filip wyciągnął pęk kluczy z kieszeni spodni przekręcił jeden z nich z zamku. Weronika wstrzymała oddech - wiedziała, że mieszkanie zrobi na niej wrażenie, ale już po przekroczeniu progu wydawało się jej, że znajduje się w pałacu.
- Czuj się jak u siebie - powiedział Filip, pomagając jej zdjąć kurtkę, którą następnie powiesił w szafie, której całą powierzchnię pokrywały podzielone na kilka części lustra. Mieszkanie było utrzymane w minimalistycznym, aczkolwiek nowoczesnym stylu. W przedpokoju dominowały biel i szarość. Raper poprowadził Weronikę do kuchni - pierwsze, co przyszło dziewczynie do głowy to kuchnia przyszłości, gdyż było tutaj tyle nowoczesnych sprzętów i mebli, że bała się czegokolwiek dotknąć. Kiedy Filip zaczął przygotowywać im herbatę, Weronika zwróciła uwagę na widok za ogromnymi oknami - zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń. Pierwszy raz widziała taki widok z piątego piętra.
- Masz naprawdę piękne mieszkanie - powiedziała, opierając się o biały blat. - Po prostu aż nie mogę się napatrzeć.
- Dziękuję - odparł Filip, wyciągając z białej szafki dwa kolorowe kubki. - Jak dla mnie jest trochę za duże, ale znajomy sprzedał mi je o prawie połowę taniej, bo musiał się szybko wyprowadzić z Warszawy.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.