Po tym jak Filip i Weronika pogodzili się, postanowili pójść na drinka do pubu, w którym byli na swojej drugiej randce. Bardzo długo rozmawiali na temat ostatnich wydarzeń, co nie było łatwe dla Weroniki, lecz dla dobra ich związku musiała pewne kwestie wyjaśnić. Spotkanie to nie skończyło się jednak wspólnie spędzoną nocą, gdyż Weronika miała jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia przed jutrzejszym wyjazdem. Nie była nawet spakowana, gdyż nie była pewna, czy w ogóle pojedzie. Wszystko jednak dobrze się skończyło i następnego dnia około dziewiątej rano pod jej blok podjechał duży bus sypialny. Ubrana w dżinsowe szorty, czarny crop top z krótkim rękawem oraz białe conversy, Weronika wysunęła rączkę czerwonej walizki i ledwie co ruszyła w stronę busa, kiedy wyskoczył z niego uśmiechnięty Filip. Miał na sobie krótkie, beżowe spodnie i czarną koszulkę.
- Hej, myszko - pocałował ją delikatnie w usta. - Jeju, ale dzisiaj skwar.
- To się zdarza latem - zauważyła Weronika, a Filip wywrócił oczami i zabrał jej walizkę.
- Chodź, mądralo - powiedział i ruszyli w stronę busa. Weronika weszła do środka i od razu dostała gęsiej skórki - klimatyzacja w busie była chyba zbyt mocna. Przywitała się z Tomkiem, ich kierowcą, po czym zauważyła, że tuż obok małej kuchni, nieco przypominającej tę w jej mieszkaniu, na dwóch małych kanapach siedzi Jan z Kamilą, Maciek, producent Filipa, a także Łukasz Partyka, projektant graficzny razem ze swoją dziewczyną Natalią.
- Hej! - przywitali się chórem.
- Cześć - odpowiedziała, rozglądając się po busie. Do tej pory widywała takie tylko na filmach, a teraz było jej dane spędzić tutaj cały weekend. Wyglądał jak apartament na kółkach - w głębi dostrzegła jeszcze wąski korytarz, za którym musiały znajdować się łóżka.
- Pokażę ci resztę busa - zaproponował Filip, prowadząc ją wgłąb korytarza. Weronika z boku dostrzegła uchylone drzwi do łazienki. Wreszcie znaleźli się w sypialni - w rzeczywistości były to niewielkie piętrowe łóżka, ustawione równolegle do siebie.
- Niestety, nie będziemy mieli zbyt dużo prywatności - powiedział raper przepraszająco. - Ale chyba wytrzymamy, no nie?
- Proszę cię - Weronika wywróciła oczami i zarzuciła mu ręce na szyję. - Chyba nie planowałeś nic niecnego?
- Absolutnie nie - powiedział ironicznie, trącając nosem jej nos. Po chwili pocałował ją i trwałoby to dobrych kilka sekund, gdyby nie usłyszeli wołania z drugiej części autobusu:
- Hej, gołąbki! Chodźcie tu do nas!
- I zaczęło się - mruknął Filip. Weronika uśmiechnęła się lekko i pociągnęła go z powrotem do znajomych.
***
W busie ekipy Quebonafide cała droga do Giżycka minęła w nieco napiętej atmosferze. A przynajmniej tak odczuwali to Kuba, Iga oraz Roksana. Cała ekipa była lekko poddenerwowana, jak to przed każdym koncertem. Jedyną żywą istotą, która była w stanie jakoś rozładować atmosferę był Gryzio, dla którego to był chyba najszczęśliwszy dzień w życiu - biegał jak szalony od jednej osoby do drugiej, a każdy chciał go pogłaskać i się z nim pobawić. Iga nadal nie była do końca przekonana, czy zabranie go z sobą to był dobry pomysł, jednak nie miała zbyt dużego wyboru - teoretycznie mogła podrzucić go na kilka dni rodzicom, ale znów musiałaby jechać dwie godziny do Mińska i z powrotem. No i pies na pewno bardzo by za nią tęsknił.
Gdy tylko znaleźli się na miejscu, Kuba został poproszony o udzielenie wywiadu. Filip także miał coś do załatwienia, toteż Iga zabrała Gryzia i postanowiła poszukać Weroniki. Znalazła ją pod busem ekipy Taco Hemingway'a, gdzie rozmawiała z Kamilą.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.