Wow, ta opowieść ma już ponad 13 tys. wyświetleń :O kiedy to się stało? Jesteście cudowni!
***
Choć Iga sama nie była wybitną kucharką, postanowiła poszperać w internecie i znaleźć jakiś fajny przepis na kolację dla dwojga. Niestety, wszystko, co się jej podobało, wymagało przynajmniej kilku godzin roboty i składników, które mogła dostać tylko w kilku konkretnych miejscach w Warszawie. Postanowiła zatem zrobić klasyczne spaghetti - danie, które, jej zdaniem, każdy ubóstwiał.
Usłyszała otwieranie się drzwi. Dziwne - Kuba dzwonił jakieś piętnaście minut temu informując ją, że wróci dopiero za dwie godziny. Najwidoczniej jednak uwinęli się wcześniej, a może po prostu czegoś zapomniał z domu.
- Już jesteś? - zawołała, mieszając sos. - Chodź, zrobiłam coś pysznego!
- Dobry wieczór, kochanie.
Zastygła w bezruchu z łyżką w garnku. Dźwięk tego głosu sprawił, że krew zamarzła jej w żyłach, a grunt osunął się spod nóg. Powoli odwróciła się i przed sobą ujrzała Konrada. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Co ty tu robisz? - zapytała, o mały włos nie strącając garnka z kuchenki. Konrad mierzył ją nienawistnym wzrokiem i bała się tego, co za chwilę może się stać.
- Myślałaś, że cię nie znajdę, co? - podszedł bliżej i przycisnął ją do blatu.
- Wynoś się! - odepchnęła go, na co Konrad uderzył ją w twarz. Metaliczny smak krwi w ustach brutalnie przypomniał jej o traumatycznych przeżyciach. I jednocześnie sprawił, że zrozumiała, że koszmar właśnie wrócił.
- Wpakowałaś mnie za kratki, suko - szarpnął ją za ramię. - Myślisz, że ci odpuszczę?
- Zostaw mnie! - krzyknęła z przerażeniem, trzęsąc się ze strachu. Konrad popchnął ją na ścianę i ścisnął za szyję. Iga zaczęła się dusić.
- Zapłacisz mi za to! - Konrad zacisnął zęby. Z każdą kolejną sekundą obraz byłego chłopaka coraz bardziej się rozmazywał, a jej coraz bardziej brakowało powietrza. W końcu straciła przytomność i niczego więcej ani nie czuła, ani nie słyszała, ani nie widziała.
- Nie! - zawołała nagle Iga i ujrzała przed oczami zdziwionego i lekko przestraszonego Kubę. Zaczęła ciężko dyszeć i rozejrzała się dookoła. Była w jego mieszkaniu - a teraz także swoim - na kanapie w salonie. Na kuchence nie było żadnego garnka, blat kuchenny był nietknięty. Iga złapała się za serce - biło jak oszalałe. To był tylko zły sen. Zmęczona całodniowym ciąganiem swoich rzeczy ucięła sobie drzemkę na kanapie, w ciągu której zdążył się jej przyśnić okropny koszmar.
- Mała, spokojnie - Kuba pogłaskał ją po ramieniu. - Coś złego ci się tylko przyśniło.
Widział jednak, że Iga jest cała roztrzęsiona i to poważnie go zaniepokoiło. Nie wyglądała, jakby czuła jakąkolwiek ulgę i Kuba domyślił się, o co mogło chodzić.
- To on, prawda? - zapytał po chwili. Kiwnęła głową, jakby była w transie. Raper przysunął się jeszcze bliżej i mocno ją przytulił. W jego ramionach poczuła się trochę bezpieczniej.
- Nie masz pojęcia, jakie to było realistyczne - powiedziała Iga po chwili. Gryzio również widział, że coś nie jest w porządku, bo w mgnieniu oka wskoczył na kanapę obok swojej pani i położył pysk na jej kolanach.
- Już dobrze - Kuba pocałował ją w czoło. - Jestem przy tobie. Zrobić ci herbatę?
- Chyba lepszy byłby jakiś alkohol - wstała i podeszła do lodówki. Zdziwiony pies zeskoczył z kanapy i podreptał za nią. Kuba przyglądał się Idze, która wyciągnęła piwo i zaczęła szukać w szufladzie otwieracza. Zanim jednak otworzyła butelkę, raper podszedł do niej i zabrał jej otwieracz. Posłała mu pytające spojrzenie.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanficNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.