Alex- Może odrazu zrobimy z ciebie Avengersa, co Alex? - spytał z uśmiechem Steve. Wjechaliśmy właśnie na obrzeża Nowego Jorku, byłam nawet tak dobra, że dałam mu poprowadzić mój kochany samochód. Widok napakowanego zbawcy świata w damskim mini cooperze, to był coś.
- Bym musiała trenować 7 dni w tygodniu po całą dobę przez rok żeby być na takim samym poziomie jak inni - parsknęłam.
- Daj spokój, z technologią przyśpieszonego gojenia od Starka i z pomocą Natashy pół roku i byś była gotowa. Nie wliczając Buckiego, który walczy jak maszyna, z twoim zaangażowaniem moglibyście nieźle współpracować. Nie myślałaś nigdy o tym? - spytał.
- Myślałam i to nie raz. Ale znasz Tony'iego.
- Kto powiedział, że Stark będzie musiał wiedzieć, że zamieniłaś trening samoobrony na przyspieszony kurs na Avengersa? - spytał i podniósł na mnie brew.
- Nie czas na takie przemyślenia, poza tym narazie nic nam nie grozi - powiedziałam. Steve przez resztę drogi już nic nie powiedział, prawdopodobnie uznał temat za zakończony.
Czy Steve ma racje? Może powinnam się podszkolić, nawet jeślibym nie walczyła, to sprawi mi to nie małą satysfakcję. Być może dobrze by było wyjść z cienia bogatej rodziny i pokazać, że ja też potrafię odnieść sukces? Muszę to przemyśleć.Gdy podjechaliśmy pod dom Starka, Steve pomógł mi wyjść z samochodu i przedostać się do środka. Przywitało nas wesołe szczekanie małego psiaka, który z zawrotną prędkością biegł w naszą stronę. Spojrzeliśmy po sobie ze Stevem.
- Od kiedy Tony ma psa? - spytał zdziwiony.
- Nie mam pojęcia - powiedziałam śmiejąc się.
- Ah tutaj jesteś ty mały łobuzie! - krzyknął Sam biegnąc do małego pieska.
- Sam? Co to ma znaczyć? - parsknęłam śmiechem.
- Twój kochany wujaszek kupił sobie psa. Wszystko by było świetnie gdyby nie kazał nam się nim zajmować - powiedział i wziął malucha na ręce. Mamy zmianę co dwie godziny, Thor już nie może patrzeć na tego psa, po tym jak obsikał mu ten wielki młot - powiedział i wywrócił oczami.
- Czy Pepper wie o psie? - spytałam.
- Nie ma jej od wczoraj, pojechała do rodziców, ale nie sądzę, że będzie zadowolona.
- Niech ręka boska chroni Starka przed tą kobietą, będzie widowisko - oświadczyłam.
- A tobie co się stało w kostkę? - spytał.
- Ee.. Ja .. - jąkałam nie wiedząc co powiedzieć, nie powiem przecież, że Bucky zgniótł mi kostkę zaraz po tym jak się na mnie rzucił by mnie zabić. To nie wchodziło w grę.
- Sztanga jej spadła gdy razem ćwiczyliśmy na siłowni - powiedział Steve ratując mnie z sytuacji. Ukradkiem uśmiechnęłam się do niego w podzięce i poszliśmy do garażu gdzie zapewne znajdował się Tony.
- A tobie co znowu się stało dzieciaku? - spytał Tony na powitanie. - Chodzenie i mówienie jednocześnie to dla ciebie za dużo? - spytał i podszedł mnie przytulić.
- Bardzo śmieszne, Tony. - powiedziałam i odwzajemniła uścisk.
- Przyszłam na małą regenerację, Steve mi przypomniał o twoim urządzeniu, które łączy tkanki i regeneruje je w szybkim czasie.
- A gdzie ci się tak śpieszy, co?
- Dawno nie dostałam od nikogo w kość na macie - powiedziałam i spojrzałam na Steve'a.
CZYTASZ
Winter Soldier • Bucky Barnes
FanfictionPo upadku Hydry Bucky pragnie powrócić do spokojnego życia, ma zamiar poznać swoją przeszłość. Steve z pomocą Alex chcą mu pomóc odzyskać wspomnienia. Gdy jego życie wychodzi na prostą coś co ciągnie się za nim od pół wieku upomina się w najmniej oc...