Bucky
Jej zapach, który zawsze otaczał nasze łóżko zniknął. Jej perfumy już nie stały na toaletce, jej szczoteczka do zębów już nie towarzyszyła mojej w jednym kubeczku. Jej ulubione już buty nie stały ułożone przy małym szezlongu. Jednak wychodząc za drzwi zabrała coś więcej niż swoje rzeczy. Zabrała z tego domu radość i poczucie ciepła. Bez niej wszystko wydawało się zimne. Wszystko stało się obce.
Siedziałem przy barku ze spuszczoną głową tępo wpatrując się w niedopitą kawę, miałem wrażenie, że kiedyś lepiej smakowała. Za moimi plecami cicho grał telewizor, wariowałem gdy panowała kompletna cisza. Miałem wrażenie, że cisza i spokój jakie tu teraz panowały pochłaniały mnie coraz bardziej z powodu natłoku myśli. Dźwięk telewizora albo ekspresu do kawy rozdmuchiwał głośną ciszę. W innym razie wylądowałbym w psychiatryku. Od jej zniknięcia z tego domu minęły ponad dwa tygodnie, nie miałem nawet pojęcia gdzie jest albo czy jest bezpieczna. Cholernie nie chciałem, żeby na dobre zniknęła z mojego życia, byłem od niej uzależniony. Potrzebowałem jej bardziej od powietrza. Wcześniej to ona tak naprawdę trzymała mnie przy życiu, teraz nic mnie już przy nim nie trzyma. Znowu stałem się wrakiem człowieka, odciąłem się od wszystkich z Tarczy, poczynając na Starku a kończąc na Stevie.
Przejrzałem ponownie telefon z nadzieją, że odpisała chociaż na jedną z licznych wiadomości, które do niej wysłałem. Prosiłem, żeby wróciła i ze mną porozmawiała, żeby dała znać czy nic jej nie jest, jednak ignorowała wszystko.
Z transu wyrwał mnie cichy dźwięk pukania do drzwi, westchnąłem cicho i ruszyłem na korytarz. Narzuciłem na gołą klatkę piersiową rozpinaną bluzę i otworzyłem drzwi. Przede mną stała Alex ubrana w swój płaszcz i owinięta szalikiem w tym samym kolorze. Zrobiłem zdziwioną minę a moje serce zabiło jak szalone, tak jakby znowu odżyło. Szczerze, to nie miałem pojęcia co tutaj robi, cieszyłem się, że przyszła jednak wiedziałem, że napewno nie jest tu by ze mną rozmawiać o ponownym zamieszkaniu ze mną, znałem ją już za dobrze. Spojrzałem na jej śliczną twarz i zaczerwieniony nosek, wyglądała jak zwykle prześlicznie.
- Cześć. - powiedziałem marszcząc brwi, już chciałem do niej podejść i ją wziąć w swoje ramiona i wycałować tak jak nigdy, jednak powstrzymałem się i stanąłem w półkroku. Poczułem nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej, moje serce krzyczało z bólu, pragnęło jej dotyku. Tak cholernie mi jej brakowało.
- Cześć. - powiedziała wbijając swój wzrok w moją klatkę piersiową. - Mogę wejść? - spytała po paru sekundach.
Bez odpowiedzi szerzej otworzyłem drzwi i cofnąłem się, żeby mogła przejść. Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie obserwując jak Alex ściąga swój płaszcz i kładzie go na szezlong. Uśmiechnąłem się na jej widok w tym miejscu, odrazu wszystko było lepsze, Alex nieświadomie wypełniała ten dom ciepłem. Starałem się nacieszyć tym widokiem, dziewczyna zauważyła, że się jej przyglądam więc głośniej odchrząknęła.
- Napijesz się herbaty? - spytałem wyrwany z transu.
- Poproszę. - powiedziała cicho. - Przyszłam tylko po parę rzeczy, których zapomniałam - powiedziała wiedząc, że moja nadzieja zniknęła.
- Jasne. - powiedziałem smutno, gdy poszła po schodach na górę. Wszedłem do kuchni i wstawiłem wodę. Moje serce nadal się nie uspokoiło i co chwila natrętnie dawało o sobie znać. Zacisnąłem mocniej powieki powstrzymując łzy.
- Uspokój się idioto - mruknąłem sam do siebie. Ta dziewczyna była jak huragan, tylko wystarczyło, żeby pojawiła się w progu mojego domu a ja już byłem rozerwany.
Czajnik pstryknął dając znać, że woda się już zagotowała, w tym samym momencie brunetka weszła do kuchni, automatycznie się na nią spojrzałem, jednak było to błędem, bo wylałem cały wrzątek na swoją rękę.
- Cholera - warknąłem automatycznie karcąc się w duchu za takie roztargnienie. Alex widząc to odrazu do mnie podbiegła i delikatnie ujęła moją dłoń. - Nic się nie stało - mruknąłem jednak dziewczyna to zignorowała. Wzdrygnąłem się, gdy poczułem jej delikatny dotyk na swojej skórze. Tak bardzo teraz tego potrzebowałem.
- Pod zimną wodę. - powiedziała nadal trzymając moją dłoń. Odkręciła kran i podłożyła moją rękę pod wodę. Zachowywała się jakbym sobie ją podpalił a nie oblał gorącą wodą. Jej dotyk bardziej niwelował ból niż zimna woda.
- Dziękuje - powiedziałem lekko się uśmiechając.
- Jeśli wyskoczą bąble to do mnie napisz, wtedy coś wymyślimy. - powiedziała wycierając blat.
- Poradzę sobie jakoś z tym - powiedziałem patrząc na nią. - Poza tym i tak nie odpisujesz na moje wiadomości. - powiedziałem chłodno. Dziewczyna zagryzła wargi i spuściła wzrok.
- Bucky, to nie tak. - próbowała się tłumaczyć.
- Wiem, że nie jesteśmy już razem i pomiędzy nami wszystko skończone, rozumiem to - warknąłem zirytowany. - Ale musisz wiedzieć, że nadal cię kocham. Nadal jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i się o ciebie martwię, wiec jak mam się nie denerwować gdy mi nawet nie odpisujesz, czy żyjesz? - powiedziałem na jednym wdechu.
Zacisnąłem ręce na rogach blatu, zamknąłem oczy i wziąłem par wdechów, żeby się uspokoić.
Poczułem jej dłoń na moim ramieniu.- Bucky - powiedziała cicho. - Przepraszam, że tak się zachowywałam ale zgubiłam telefon i jeszcze nie kupiłam nowego, miałam ostatnio tyle na głowie, że nawet stwierdziłam, że dobrze że go nie mam. Przez ostatni czas musiałam naprawdę dużo przemyśleć, nie miej mi tego za złe. - wyjaśniła a jej głos się łamał. Spojrzałem na nią już nieco spokojniejszy, musiałem przyznać, że nie potrafiłem się na nią gniewać.
- Nie wiedziałem. Przepraszam. - powiedziałem. Byłem nieco zdenerwowany, że tak na nią naskoczyłem.
- Nic się nie stało. - powiedziała i westchnęła. - Mieszkam u Steve'a przez jakiś czas. - oznajmiła.
Szczerze, to nie wiedziałem jak zareagować na te słowa. Cieszyłem się, że poszła do niego, a nie do Starka. Steve był dobrym człowiekiem i zawsze dogadywał się z Alex. Dręczyło mnie jednak to, czy coś pomiędzy nimi zaszło.
- Łączy cię z nim coś więcej niż przyjaźń? - spytałem. Obawiałem się odpowiedzi, jednak musiałem znać prawdę.
- Nie, absolutnie nie - powiedziała szybko. - Steve potrafi mnie zrozumieć, jednak wiem, że nie jest mi pisany. - odparła. Odczułem wewnętrzną ulgę, wiedziałem, że mnie nie okłamała. Miałem wielką cholerną nadzieję, że to właśnie ja będę jej pisany.
- W porządku - powiedziałem spokojnie.
Dziewczyna oznajmiła, że musi już iść, skarżyła się natłokiem pracy, a ja nie chciałem jej zatrzymywać.
- Bucky? - spytała stojąc już ubrana w drzwiach.
- Hm? - oparłem się o ścianę.
- Chciałabym jutro przyjść i wszystko wyjaśnić, szczerze porozmawiać na spokojnie. Nie tak jak ostatnio.
- Jeśli tylko chcesz - powiedziałem posyłając jej delikatny uśmiech.
- Dziękuje. - powiedziała i posłała mi najpiękniejszy na całym świecie uśmiech. Moje serce znowu zaczęło bić.
*~*~*~*
INFO
Na wstępie mam do was ważne pytanie!
Czy są jakieś wątki, które chcecie, żebym rozwinęła?
Albo może chcecie zobaczyć jakieś nowe sytuacje?
Jestem otwarta na wszelkie pomysły wiec śmiało dajcie znać! ♥️Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, jednak muszę z góry was uprzedzić że to nie koniec kłopotów naszych bohaterów. 😅
Jeśli wam się podobało dajcie znać w komentarzu i zostawcie po sobie gwiazdkę😇🥰
Jeśli zauważyliście jakieś błędy to proszę dajcie znać 😌
CZYTASZ
Winter Soldier • Bucky Barnes
Fiksi PenggemarPo upadku Hydry Bucky pragnie powrócić do spokojnego życia, ma zamiar poznać swoją przeszłość. Steve z pomocą Alex chcą mu pomóc odzyskać wspomnienia. Gdy jego życie wychodzi na prostą coś co ciągnie się za nim od pół wieku upomina się w najmniej oc...