Rozdział 20

5.2K 252 92
                                    

Bucky

Zapukałem delikatnie w drzwi, cisza. Westchnąłem i poszedłem usiąść na łóżko do swojej sypialni. Byłem na siebie zły, rzuciłem się na chłopaka zupełnie niepotrzebnie. Nie wiedziałem co we mnie wtedy wstąpiło. To tak jakby moja stara wersja na chwile przejęła nade mną kontrolę. Nie panowałem w tamtej chwili nad swoją złością ani czynami.
Po prostu to zrobiłem.
Raz na siłowni również zdażyło mi się coś takiego, tłumaczyłem to podniesioną adrenaliną. Jednak w głębi duszy widziałem, że to nie przypadek. Czułem się wtedy jakby ktoś sterował moim ciałem, i nie miał dobrych zamiarów. Moje drugie ja miało w sobie jedynie agresje i przemoc, to była moja prawdziwa twarz. Hydra przez lata tak mocno wpajała mi pewne nawyki i dzikie zachowania, że nie zależnie czy Program został z mojej głowy usunięty byłem nieobliczalny.
Byłem wtedy innym człowiekiem, pomimo, że byłem sobą. Czysta abstrakcja.
Nie była to decyzja pomiędzy zrobić czy nie zrobić. Moja druga strona nie pytała się o pozwolenie. Uświadomiłem sobie, że jestem niewolnikiem swojego umysłu. Najbardziej w tym wszystkim bałem się o nią, co będzie jak przesadzę? W skutkach może się to skończyć tragicznie. Nie chciałem jej stracić, to by była ostatnia rzecz na jaką bym się zgodził. Jednak co będzie gdy od tego będzie zależeć jej bezpieczeństwo?

**

Następnego dnia po południu podpisałem umowę o wynajem mieszkania, właściciel powiedział, że mogę się wprowadzać od zaraz. Mieszkanie było bardzo jasne i przytulne, po latach mieszkania w podziemiach i różnych kryjówkach należy mi się trochę ciepła. Po spotkaniu udałem się do biura Tarczy by spotkać się ze Stevem odnośnie pomocy w przeniesieniu moich rzeczy.

- Cześć, Bucky - powiedział Steve wstając od stolika. Znajdowaliśmy się na parterze w małej kawiarni dla pracowników Tarczy.

- Witaj Steve - powiedziałem i przywitałem się z przyjacielem.

- Słyszałem, że już podpisałeś umowę. Gratulacje. - uśmiechnął się Rogers.

- Pierwsze co zrobię, to impreza powitalna - powiedziałem szczęśliwy. - Długo czekałem na własny kąt.

- Tak jak za dawnych lat - pokiwał głową. - Kiedyś to były imprezy. Nie to co dzisiaj, durna, głośna muzyka. Co te dzieciaki wiedzą o zabawie - prychnął Kapitan. Parsknąłem słysząc jego skarżenie. Pomimo tego, doskonale wiedziałem co ma na myśli.

- Tak wogole - dodał Steve pijąc kawę - Pomoc ci z przeprowadzką? - spytał. - Mogę wziąć małego busa od Clinta.

- Właściwie to bardzo na to liczę. Do tych pudeł potrzeba samochodu, a z tego co wiem to Alex wyjechała do Starków na cały dzień. Wczoraj mieliśmy małe, nieprzyjemne zajście. - zmarszczyłem brwi.

- Przykro mi - powiedział Steve ze współczuciem. - Napewno dojdziecie do porozumienia - dodał a ja w głębi serca dziękowałem mu, za nie wypytywanie o więcej. Steve dobrze mnie znał i wiedział żeby nie drążyć dalej tematu.

Po wizycie w biurze udaliśmy się po moje rzeczy, zapakowaliśmy wszystko i załadowanym samochodem pojechaliśmy do nowej lokacji. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami XIX- wiecznego budynku, otworzyłem drzwi i zaczęliśmy wnosić rzeczy. Na szczęście wejście nie znajdowało się na jednej z głównych ulic wiec mogliśmy bezproblemowo zostawić samochód. Postawiliśmy wszystkie pudła w holu obok schodów.

- Co powiesz na pierwszy męski wieczór? - spytałem wskazując na parę piw, które kupiłem.

- Na jedno piwko mogę zostać. - uśmiechnął się.

***
Było około pierwszej w nocy.
Oglądaliśmy mecz piłki nożnej, czułem się jak głupi, ponieważ Steve musiał mi co chwila tłumaczyć zasady gry. Wstyd się przyznać ale kompletnie ich nie pamiętałem, za to Rogers jaki cierpliwy człowiek spokojnie wszystko mi mówił. Pod koniec meczu Steve rozmawiał przed telewizorem z Natashą a poszedłem zrobić dla nas kanapki. Zaraz po tym jak skończyłem dostałem sms'a. Odczytałem wiadomość.

„ Jak myślisz ile czasu minie, gdy całkowicie się wykrwawi?" - brzmiał dziwny SMS. Zaraz po nim przyszło zdjęcie. Na zdjęciu panował półmrok, widać było śpiąca Alex, osoba która robiła zdjęcie miała w ręku nóż. Poczułem uderzenie gorąca, przez dwie sekundy stałem cały sparaliżowany, treść tego anonimowego sms'a musiała do mnie dotrzeć.

- Steve - powiedziałem stanowczo, niemalże podbiegłem do niego ukazując mu smsa.

- Ruszamy - powiedziałem i jeszcze w tej samej chwili sięgnąłem po broń z sejfu. Kapitan zdążył wziąć tarczę i z razem pobiegliśmy w stronę jej mieszkania nie wiedząc co zastaniemy.

Biegnąc ile sił w nogach przeskakiwalem po trzy schody na klatce, jednym kopnięciem buta wywarzyłem drzwi. Na początku wszedł Steve z tarczą w gotowości, zaraz za nim z karabinem w górze byłem ja. Salon i kuchnia czysto. Na szczęście dostaliśmy od Starka urządzenie pokazujące osoby poprzez podczerwień.

- Sprawdź resztę domu, ja idę do Alex - powiedziałem cicho i ostrożnie udałem się do sypialni. Otworzyłem drzwi najciszej jak potrafiłem i odrazu sprawdziłem kto jest w środku, spojrzałem na łóżko, które okazało się puste. Urządzenie wykryło tylko jedną osobę w szafie. Podszedłem do drzwi szafy i je powoli odsunąłem. Z szafy wyłoniła się dziewczyna z nożem w ręku, już chciała go we mnie wbić, jednak szybko złapałem ją za nadgarstek.

- Bucky? - powiedziała przez łzy zdruzgotana dziewczyna. Wypuściła z ręki nóż i wtuliła się we mnie.

- Alex, dzięki Bogu. - otuliłem ją szczelnie ramionami. Poczułem wielką ulgę, nic jej nie jest. Jest cała i zdrowa.

- Ktoś tu był - wyjąkała mi w tors. - Nie rozpoznałam twarzy, przyszedł do sypialni, myślał, że śpię. Gdy na chwile stamtąd wyszedł odrazu wzięłam jego nóż, który zostawił, gdy wrócił zraniłam go w ramię. Zaczął uciekać, złapałabym go, ale się potknęłam. Wyszedł przez okno w salonie i potem zniknął - mówiła przez łzy zdruzgotana dziewczyna. Poszliśmy do kuchni, żeby się napiła.

- Wszędzie czysto - powiedział Rogers z korytarza. - Alex - powiedział Steve i przytulił się do niej. - Nic ci nie jest? - spytał z troską.

- Obyło się bez szkód - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Powiadomiłem już Fury'iego i Starka, za parę minut powinni tu być. - zapewnił Kapitan. - Powinniśmy się nie ruszać z kuchni by nie utrudniać dochodzenia. - wytłumaczył.

- Powinnaś odpocząć. - zaproponowałem brunetce.

- Nie jestem zmęczona. - zapewniła. Podszedłem do dziewczyny i oparłem jej głowę o mój tors.
- Jesteś już bezpieczna. - wyszeptałem.
Patrzyłem na już spokojną dziewczynę i dziękowałem Bogu, że była cała i zdrowa. Nie wiem jakbym przeżył jej stratę, nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia. Pragnąłem jej chronić na wszystkie sposoby, i mam zamiar dotrzymać słowa.

***
Polska Mistrzem Świata!!! Brawo Chłopaki.

Jako fanka i zawodniczka tej gry chciałam tylko powiedzieć, że Polacy pozamiatali.

Brazylia mogła tylko patrzeć i płakać 🔥
Bardzo miło ogląda się postępy siatkarzy ( od Kurka, który psuł co drugą zagrywkę po Kurka MVP!) Jestem dumna i mam nadzieje ze wy tez nawet jeśli nie interesujecie się tym sportem.

A co do reszty to..
Witam w nowym rozdziale, strasznie ciężko pisałam jego początek, chciałam jak najlepiej powiązać wydarzenia jednak i tak się trochę poplątałam.

Mam nadzieje, że wybaczycie mi ten mały chaos. ♥️

Za ewentualne błędy przepraszam 😩
Jeśli macie jakieś pytania śmiało piszcie 😇

Nie zapomnijcie wyrazić swojej opinii na temat opowiadania, wszystko bardzo chętnie przyjmę.

Z innej beczki dziękuje bardzo za wszystkie gwiazdki i dotychczasowe komentarze 😍 To mnie mega motywuje!! Jesteście najlepsi.

Dobranoc!

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz