Rozdział 28

4.1K 198 16
                                    


gubię części ciebie tak jak gubię rzęsy
nieświadomie i wszędzie
- rupi kaur

*~*~*
 

Obudziłam się nad ranem przeciągając się leniwie, wczoraj do późnej nocy rozmawiałam ze Stevem, rozmowa z nim w pewnym stopniu mi pomogła, ukoiła moje nerwy jednak nie zaspokoiła mojej dociekliwości.
Wyciągnęłam pogniecioną kartkę ze spodni i uważnie się jej przyjrzałam. Poczułam napływającą złość, od ponad dwóch tygodni nikt nawet nie kiwnął palcem, by zorganizować poszukiwania Natashy, pomimo posiadania danych geograficznych! Mogłam tylko przypuszczać, że jest to miejsce w którym teraz się znajduje Romanoff, jednak uważam, że warto jest je sprawdzić.

Po porannej toalecie zeszłam do kuchni w której poczułam znajomy zapach świeżo palonej kawy, przy stole siedzieli Steve i Tony, reszta jak zwykle rozpłynęła się po całym domu. Było dosyć ciepło, słońce świeciło za oknem w towarzystwie paru mniejszych chmurek, widok lasu w taką pogodę był jak zwykle powalający.

- Dzień dobry - przywitałam się. Tony był zajęty sprawdzaniem czegoś na laptopie, więc tylko mi skinął i dalej delektował się swoim pączkiem z dżemem różanym podczas przeglądania wiadomości, na jego kilkudniowym zaroście ostały się pojedyncze kawałki lukru.

- Cześć Alex, wyspałaś się? - spytał Steve wlewając kawę do kubka. - Kawy? - spytał a ja kiwnęłam głową.

- Można tak powiedzieć - stwierdziłam.
Dalej Alex, teraz albo nigdy, wyduś z nich cokolwiek! - krzyczał mój umysł.

- Znaleźliście jakieś info odnośnie Natashy? - spytałam udając, że bawię się świątecznym kubkiem pełnym kawy, jednak obserwowałam reakcję mężczyzn. Ich spojrzenia spotkały się na jedną mikro tysięczną sekundy a następnie wrócili do poprzednich czynności.

- Nic konkretnego - rzucił od niechcenia Stark poprawiając leniwie okulary. Widziałam, że Steve delikatnie poruszył się na krześle. On coś wiedział.
Znałam go już tyle, że mogłam stwierdzić, czy coś go dręczy. A to był zdecydowanie ten moment.

- To dziwne, nie sądzisz? - spytałam Tony'ego a on spojrzał na mnie z lekkim zdenerwowaniem w obawie o moje następne słowa. - Nie mogli się rozpłynąć od tak, musieli mieć transport, poza tym kamery są porozstawiane po całym terenie, napewno na coś się natknęliście. - naciskałam wiercąc w wujku dziurę wzrokiem.

- Cały prąd był odłączony, pani mądra. - powiedział chłodno Tony.

- Kamery są podłączone pod agregatory a ty dobrze o tym wiesz. Masz mnie za idiotkę? - spytałam a Stark zamilkł zdejmując okulary. Widziałam, że nie ma argumentów. Patrzył się tępo na przeciwległą ścianę.

- Alex - zaczął spokojnym głosem Rogers. - Znajdziemy ją. - zapewnił.

- Widząc postęp waszej pracy w ciągu ostatnich dwóch tygodni jakoś w to wątpię.- warknęłam i wbiłam w przyjaciela nienawistny wzrok.

- Nie twoja sprawa czy cokolwiek zostało zrobione w tej sprawie - powiedział groźnym tonem Stark.

- Natasha jest dla wszystkich jak członek rodziny, w tym również dla mnie. Śmiem wątpić w twoje słowa - wysyczałam.

- Tony miał na myśli, że odpowiednie osoby powinny się tym zająć, to nie nasza działka - tłumaczył się Rogers.

- Ale to jest dokładnie nasza działka!! - krzyknęłam uderzając pięścią w blat a dwójka mężczyzn delikatnie drgnęła na dźwięk wywołanego hałasu. - Szczególnie twoja, Steve. - wskazałam palcem na przyjaciela, który teraz miał wzrok spuszczony na blat. - To ty z nią spędziłeś najwiecej czasu, byliście partnerami w trakcie każdej misji. Gdzie twoja sprawiedliwość i słuszność sprawy, Kapitanie? - powiedziałam z przekąsem akcentując ostatnie słowo.

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz