Alex
Tony ogłosił spotkanie w salonie. Na kanapie siedzieli Nat, Clint, Sam, Steve i ja. Bruce wyjechał do Wakandy poznawać tamtejszą technologię, a Visiona wcięło niewiadomo gdzie.
- Znaleźliście jakieś info?- spytał Tony zwracając się do Natashy i Clinta.
- Ostatni raz widziano Wandę parę dni temu w Nowym Jorku, później jakby się rozpłynęła.
- Jak to rozpłynęła? - prychnął.
- Normalnie. W jednej chwili kamery ją wychwyciły, w drugiej już jej nie było.
- Iluzja. - mruknęłam. Wszyscy na mnie spojrzeli, nie wiedziałam czy było to spowodowane moimi słowami czy samym faktem, że mimowolnie coś powiedziałam.
- Wanda by się odrazu zorientowała. - bronił wiedźmy Tony.
- Tylko, że jej siostra jest od niej silniejsza, Wanda prawdopodobnie nie dała jej rady. - dodała Romanoff.
- W takim razie Alex ma racje. - przyznał Steve. - Potem zapewne zaczęła manipulować jej umysł, tak jak sama Wanda to robiła za czasów Ultrona.
- Jeśli zdołała omotać Wandę to nas tym bardziej. - przyznałam.
- Tony, mam nadzieję, że masz coś w zanadrzu - zwróciła się Nat do Tony'ego.
- Zadowolę cię jak zwykle. - rzucił z lekkim uśmiechem. - Kiedyś kiedy obawialiśmy się, że Loki będzie chciał manipulować Bannerem by dostać się di Hulka stworzyliśmy z Brucem urządzenie hamujące dostęp do umysłu. Powinno zadziałać.
- To świetnie! - powiedział Steve.
- Nie zapominaj, że pomimo braku dostępu do naszego umysłu są piekielnie niebezpieczne. - rzucił Sam dołączając się do dyskusji.
- Nie będzie łatwo - mruknął Clint.
- Mniejsza o to, Tony przygotuj te urządzenia, żeby były w pełni gotowe. - powiedział Steve.
- Już się za to zabieram. - odpowiedział brunet.
- Pomogę ci - powiedziałam i wstałam z kanapy.
**
Udaliśmy się do jego garażu, Tony po paru minutach poszukiwań postawił na stół białą teczkę i odblokował zawiasy. W środku znajdowały się małe, srebrne bransolety.
- To one? - spytałam.
- Tak. - odpowiedział krótko i wyjął je wszystkie na stolik. - Zakłada się przedramiona, wytwarzają specjalne pole ochronne, które uniemożliwia dostęp do umysłu. - wytłumaczył
- Jak sprawdzić, czy działają?
- Ah tak, sekunda. - mruknął unosząc palec w górę. Podszedł do jakiejś półki i wziął urządzenie przypominające akumulator.
- Co to?
- Sam nie wiem jak to nazwać. - prychnął. - Wytwarza fale radiowe o podobnych decybelach co mają te magiczne wróżki. Jeśli się to włączy, a w uszach usłyszy się pisk to znaczy, że bransolety nie działają. - wytłumaczył.
- W takim razie musimy sprawdzić każde z osobna. - wskazałam na stół.
- Racja. Jesteś chętna, czy wolisz, żebym ja przetestował? - spytał.
- Jak najbardziej zgłaszam się na ochotnika - uśmiechnęłam się ciepło.
- Moja krew - rzucił odwzajemniając uśmiech.
Założyłam pierwszą parę bransolet, a Tony włączył urządzenie.
- I jak? - spytał.
- Sprawne - powiedziałam, kiedy nic nie usłyszałam.
Założyłam kolejne i zrobiliśmy to samo, również działały.
- Jak idzie twoja terapia, słońce? Czujesz się lepiej? - spytał kiedy oznajmiłam, że kolejna para bransolet działa bez zarzutu.
- Jest w porządku, jednak mam wrażenie, że czuję się lepiej kiedy jestem w waszym towarzystwie, to działa lepiej niż jakiekolwiek wizyty u terapeuty. - przyznałam.
- Cieszę się, że tak na ciebie wpływamy. - uradował się podając mi kolejną parę.
- Nic nie działa lepiej niż relacje z rodziną. Teraz to zrozumiałam, to był błąd, że się od was odsunęłam. Przepraszam. - spuściłam głowę.
- Rozumiem cię, mała. Nie musisz przepraszać, wszyscy cię kochamy. - pocieszył mnie wujek. - Działają?
- Działają. - potwierdziłam.
- Świetnie, czyli na szczęście nic nie trzeba zmieniać.
- Ja też was kocham - powiedziałam ciepło i wtuliłam się w wujka.
Wiedziałam, że Tony jest blisko mnie, chociażby ziemia miała się zawalić on przy mnie będzie. Zawsze. Byłam za niego wdzięczna.
- Idziemy na kolację? - spytał kiedy się od siebie odsunęliśmy.
- Pewnie, umieram z głodu. - przyznałam.
- Chodźmy - powiedział.
W tym momencie wszystkie światła w budynku zgasły. Włączyły się małe, czerwone lampki awaryjne. Zatrzymaliśmy się w półkroku.
- Bezpiecznik? - spytałam.
- Chyba tak - mruknął. - Friday, zapłaciłaś za prąd?! - powiedział głośniej do komputera.
Friday nie odpowiedziała, panowała zupełna cisza.
- Dziwne - mruknęłam.
- Chyba nici z kolacji - przyznał niezadowolony.
Usłyszeliśmy wielki huk dochodzący z góry, był porównywalny do zawalenia się ściany.
- Cholera - warknął i podbiegł do stołu po bransolety.
- Załóż je i pod żadnym pozorem nie zdejmuj, zrozumiałaś? - spytał z lekką paniką w głosie.
- Zrozumiałam. - odpowiedziałam.
Tony szybko założył strój Iron-Mana, a ja szybko zarzuciłam na siebie odpowiedni strój, miałam szczęście, że potrafiłam się szybko przebierać. Załadowałam wszelkie możliwe pistolety i parę magazynków wzięłam ze sobą. Reszta też będzie ich potrzebować.
- Jesteś gotowa? - spytał w zbroi z odsłoniętą twarzą.
- Gotowa.
- Dobrze. - powiedział, a jego maska się zamknęła. - Zakończmy to raz na zawsze. - powiedział hardo i razem ruszyliśmy na górę.
*~*~*~*
Witam moi drodzy! Rozdział krótki, jednak obiecuję, że wynagrodzę wam to w następnym!
Już nawet sama jestem podekscytowana co tam się stanie haha😂
Standardowo jeśli wam się podobało, to zachęcam do gwiazdkowania i zostawienia komentarza.😇💗
Z góry przepraszam za ewentualne błędy, nie sprawdziłam
Do następnego!♥️
CZYTASZ
Winter Soldier • Bucky Barnes
FanfictionPo upadku Hydry Bucky pragnie powrócić do spokojnego życia, ma zamiar poznać swoją przeszłość. Steve z pomocą Alex chcą mu pomóc odzyskać wspomnienia. Gdy jego życie wychodzi na prostą coś co ciągnie się za nim od pół wieku upomina się w najmniej oc...