Rozdział 52

2.8K 185 39
                                    




Alex


Ocknęłam się z ogromnym bólem głowy. Moje płuca ciężko łapały powietrze co sprawiało ogromny ból przez pęknięte żebra. Próbowałam wstać, więc podparłam się ręką jednak odczułam kujący ból i osunęłam się z powrotem na gruzy. Rozejrzałam się dookoła stwierdzając, że to cud, że jeszcze żyję. Kiedy sufit się zawalił gruzy ułożyły się w taki sposób, że zblokowały się dwa metry nade mną, nawet nie wiedziałam jakie miałam szczęście. Powoli wstałam zwracając szczególną uwagę na złamany nadgarstek i roztrzaskane żebra. Musiałam się przytrzymać kawałka betonu, by nie upaść, miałam straszne zawroty głowy. Starałam się znaleźć stąd wyjście, jednak ściany zawaliły się w taki sposób, że tworzyły pułapkę bez wyjścia.

Zalałam się łzami, zapewne zawalił się cały budynek. Jeśli chociaż o milimetr ruszą te skały spadną mi na głowę. W pewnej chwili do głowy wpadło mi jedno imię. Bucky. Przecież był obok jak budynek runął. Rozejrzałam się dokładnie dookoła i nagle go zobaczyłam.

- Bucky! - krzyknęłam desperacko i jak najszybciej potrafiłam podbiegłam do bruneta.

Do drodze wywróciłam się na pozostałości betonu. Cicho jęknęłam i przeczołgałam się do nieprzytomnego mężczyzny. Nie obchodziło mnie, że chciał mnie zabić. Wiedziałam, że nadal mógł być pod wpływem Programu Zimowego Żołnierza jednak o to nie dbałam. Chciałam wiedzieć, że wszystko z nim w porządku, chciałam się upewnić, że żyję.

Na jego prawej nodze leżały kawałki betonu, we włosach miał zaschniętą krew a na ubraniu widniała spora plama krwi.

- Bucky - wydusiłam z trudnem. - Buck, słyszysz mnie? - spytałam desperacko w nadziei, że odpowie. Sprawdziłam puls i z ulgą stwierdziłam, że jest wyczuwalny. - Oh, dzięki Bogu. - powiedziałam wzdychając. Poczułam wewnętrzną ulgę, pomimo, że był nieprzytomny to oddychał. Wiem, że potrzebna jest mu pomoc medyczna, jednak pod tonami gruzów mogę się tylko modlić, żebyśmy wyszli stąd żywi.

**


Bucky

Z trudem otworzyłem oczy nie wiedząc właściwie gdzie jestem. Moje całe ciało było obolałe, czułem się jakby wielki czołg właśnie po mnie przejechał. Cicho jęknąłem z bólu co nie uszło uwadze pewnej osobie.

- Nie podnoś się. - usłyszałem jej głos. - Masz złamany piszczel i prawdopodobnie żebra, musisz jeszcze trochę wytrzymać. - powiedziała. Jej słowa w mojej głowie odbijały się echem. Gdzie jestem? Co się stało?

- Co? - powiedziałem zdezorientowany. Musiałem zmusić swoje oczy do wyostrzenia obrazu, bo jedyne co widziałem to mgłę. Zamrugałem parę razy energiczniej i wzrok powoli się wyostrzał.

- Bucky? - usłyszałem. Spojrzałem na właścicielkę głosu i najwidoczniej miałem omamy.

Tak dawno nie słyszałem jej głosu. Tak dawno nie patrzyłem prosto w jej piękne zielone oczy. Tak dawno nie widziałem jej - osoby, którą kocham bezgranicznie.

Miałem wrażenie, że to zbyt piękne, żeby ona tu naprawdę była. Tak dawno jej nie widziałem, że wydawało mi się to niemożliwe.

- Czy to sen? - zapytałem. Modliłem się, żeby nie. Wtedy moje marzenie by się spełniło.

- Nie. - powiedziała, a na jej drobnej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

- Alex, czy to naprawdę ty? - spytałem nadal niedowierzając. Jedna samotna łza zaplątała mi się w oku. Ostatni raz widziałem ją, gdy się całowała ze Stevem. Poczułem nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej.

- Tak, Bucky. To ja. - odpowiedziała łagodnym głosem, który chyba należał do anioła. Czułem, że moje serce zaczyna być o wiele szybciej. Matko, co ona ze mną robiła?

Lekko podniosłem rękę w stronę jej twarzy, byłem ostrożny, nie wiedziałam jak zareaguje. Musiałem sprawdzić, czy jest prawdziwa, czy nie jest tylko wytworem mojej wyobraźni. Kiedy dotknąłem jej policzka lekko się wzdrygnęła jednak nie się cofnęła. To naprawdę ona. Alex uśmiechnęła się, gdy pogłaskałem jej policzek.

-  Co się stało? Jak tu trafiliśmy? Długo tu jesteśmy? - zadawałem pytania jak oparzony.

- Bucky. - przerwała mi łagodnie. - Ostatnio dużo się działo. - spuściła wzrok. - Wszystko ci wytłumaczę w swoim czasie. Obiecuję.

- Dobrze - mruknąłem.

Pomiędzy nami nastała cisza, nie wiedziałem do końca jak mam się zachować. Mieliśmy burzliwą przeszłość. Ona wybrała mojego przyjaciela, a ja odszedłem bez pożegnania. Nie wiem kto w tej sytuacji wygrał.

- Bucky? - Alex przerwała kilkuminutową ciszę. Uwielbiałem, jak wypowiadała moje imię. Mogłaby to robić cały czas.

- Tak?

- Czemu.. - zadrgał jej głos. - Czemu tamtego wieczora odszedłeś? - spytała będąc bliska łez. Nie spodziewałem się tego pytania, napewno nie teraz. Zaskoczyła mnie.

- Widziałem was, tej nocy Alex - powiedziałem chłodno. - Widziałem was całujących się w jego domu. - dokończyłem. Mina dziewczyny wyrażała zdumienie i dezorientację.

- O czym ty mówisz? - spytała marszcząc brwi.

- O tym, że całowałaś się ze Stevem, a ja to widziałem. - powiedziałem głośniej i nieco agresywnie.

- To nie jest możliwe. - zaprzeczyła. Zaśmiałem się krótko.

- Jednak jest. - rzuciłem. - Do dzisiaj mam ten obraz przed oczami. Jak cię obejmował i .. - nie dokończyłem zaciskając zęby.

Dziewczyna gorączkowo nad czymś myślała a potem powiedziała:

- To nie byłam ja, Bucky. - powiedziała cicho. Te słowa mnie dosłownie zamurowały. Prychnąłem cicho.

- Nie rób ze mnie idioty, Alex. - warknąłem. - Pamiętam wszystko, wiem nawet jaką miałaś na sobie sukienkę tamtego wieczora. Cielista za kolano. Kupiłaś ją ze mną - dodałem odwracając wzrok.

- Tamtego wieczora założyłam koszulę. - przyznała.

- Że co? - spytałem niedowierzając, co tak właściwie usłyszałem.

Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć, bo pozostałości ścian nad nami się niebezpiecznie poruszyły. Oboje nerwowo wstrzymaliśmy powietrze modląc się, żeby to nie był nasz koniec.

*~*~*~*~*
Ja to jednak mam coś z zawalaniem na nich budynków, poprzednim razem było podobnie hahaha

Cześć bąbelki!💗
Rozdział jest krótki i niesprawdzony jednak nie mogłam z siebie nic innego wydusić.
Mam nadzieję, że przymkniecie na to oko.
Jak zwykle mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, jeśli tak to zostawcie po osobie komentarz i gwiazdkę.
Do następnego!

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz