Rozdział 49

2.8K 165 31
                                    

Alex


Helikopter szybko przecinał powietrze nad oceanem. Obserwowałam jak wysokie fale tańczą po wielkim płótnie i obijają się o siebie. Ostatni raz leciałam helikopterem w osiemnaste urodziny, Tony zabrał mnie na przejażdżkę nad Nowym Jorkiem, pamietam, że był to najpiękniejszy widok w całym moim życiu. Teraz widoki były nieco inne i zdecydowanie nie było to przyjęcie urodzinowe.

- Myślisz, że znajdziemy tam odpowiedź? - spytałam Steve'a nadal wpatrując się w widok za szybą.

- Mam taką nadzieję. - powiedział marszcząc brwi.

- Módl się, żeby chociaż otworzyli usta - prychnął Tony.

- Racja. Kiedy ich tam wsadzaliśmy nie mieli zadowolonych min - przyznał Steve

- Zawsze ich można potraktować prądem albo czymś innym - uśmiechnął się Stark.

- Tony - skarciłam wujka.

- Przecież wiesz, że żartuję. - przekręcił oczami.

- Nie byłbym taki pewien - zaśmiał sięRogers.

- Ja też - przyznałam.

- Mniejsza o to .. - mruknął brunet. - Jak wam się układa z Daisy? - spytał.

- Bardzo dobrze. Myślę, że niedługo będę chciał ją spytać o rękę. - przyznał.

- Naprawdę? - spytałam. - To wspaniale! - uradowałam się.

- Czekam na odpowiednią chwilę. Chcę, żeby wszystko było idealnie zaplanowane.

- Dobra blondasku, skończ już swoje miłosne wywody. Lądujemy. - mruknął Tony.

Wyjrzałam za szybę i nic nie zauważyłam, dopiero po chwili wielki okrągły budynek zaczął się wynurzać spod wielkich fal. Sam widok wielkiego więzienia na środku oceanu budził we mnie ciarki. Zadawałam sobie pytanie jak to możliwe, że wiedźma stamtąd uciekła. To wydawało się niemożliwe.

Kiedy helikopter wylądował, a drzwi się otworzyły przywitał nas wysoki, siwy mężczyzna w czarnym garniturze.

- Witaj, Ross - powiedział Stark witając się z mężczyzną.

- Stark - kiwnął głową następnie to samo zrobił w naszą stronę.

- Chodźmy do środka - zaproponował wskazując drogę.

Szliśmy różnymi korytarzami, wszędzie były zainstalowane kamery, a żołnierze nie opuszczali swoich stanowisk. Miałam wrażenie, że to najbardziej strzeżone miejsce na świecie.

- Przesłuchaliście każdego tak, jak nakazałem? - spytał Tony.

- Tak, jednak wszyscy mówią same bzdury, oprócz Mehakova. - powiedział Ross.

- Świetnie, sobie razem pogadamy - powiedział Stark z ekscytacją.

Dotarliśmy do białych drzwi przy których Ross się zatrzymał.

- Tony, wejdziesz tutaj. Koleś będzie przykuty jednak nie zbliżaj się zbyt blisko, nie pozwól też..

- Tak, tak jasne - powiedział znudzony. - Wszystko wiem. - dodał i wszedł do pomieszczenia.

- Alex, Kapitanie - zwrócił się do nas. - Zapraszam za mną - wskazał na drzwi obok.

Weszliśmy do pomieszczenia, w którym było lustro weneckie. Po drugiej stronie siedział Tony, po drugiej stronie stołu siedział on. Przykuty, ogolony na łyso, w białym kombinezonie. Przeszły mnie nieprzyjemne ciarki.

- Usiądźcie - powiedział do nas sekretarz i wskazał na dwa krzesła.

- Pamiętasz mnie? - spytał Tony.

- Trudno takiej osoby nie pamiętać, Stark. - powiedział z pogardą mężczyzna w kajdankach.

- Masz rację - przyznał unosząc brew. - Też bym siebie pamiętał.

- Czemu tu jesteś? - spytał.

- Myślę, że obydwoje dobrze znamy odpowiedź na to pytanie. - odpowiedział Stark. - Chcę odpowiedzi. Jak ta ruda wiedźma była w stanie wydostać się z tej fortecy? Jak zdołała w ogóle wydostać się z celi?

- Miała pomoc. - przyznał Oleg.

- Kto jej pomógł?

- Pomyśl Stark. Trzeba wyjątkowych umiejętności, żeby wszystkich omotać i uciec stąd niezauważonym. Ktoś o zbliżonych umiejętnościach do Yasmin. Pomyśl. - powtórzył, a Tony się zamyślił.

- Nie. - pokręcił głową energicznie. - To niemożliwe - prychnął.

- Czyżby? - spytał spokojnie.

- Wanda by nas nie zdradziła. - warknął. Spojrzałam na Steve'a, który był mocno zaskoczony.

- Nie zapominaj, że ruda jest od niej potężniejsza, z łatwością mogła ją zahipnotyzować. Podobnie jak zrobiła z resztą całego więzienia.

- Skąd to wszystko wiesz? - spytał Tony.

- Yasmin mi wszystko powiedziała, z początku planowała uwolnić również mnie, jednak jej się odwidziało - prychnął.

- Wiesz, co planowała później? - spytał na co Mehakov pokręcił głową.

- Nie wiem, ale czy to nie jest oczywiste? - zaśmiał się cicho.

- Zemsta - mruknął Tony.

- Dokładnie. Na każdym, kto sprawił, że musiała tu siedzieć.

- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?

- Wiedźma mnie olała, najprawdopodobnie spędzę tu resztę życia, co mam do stracenia? - prychnął.

- W sumie racja. - powiedział zamyślony.

Tony już więcej o nic nie pytał jedynie nad czymś gorączkowo myślał.

- Dziękuję za twoją współpracę. - powiedział Tony i wstał z miejsca.

- Nie ma sprawy - mruknął na pożegnanie. - Skopcie jej ode mnie dupę - dodał.

- Masz to jak w banku - rzucił i wyszedł. Również wstaliśmy i szybko wyszliśmy z pomieszczenia. Tony coś przeglądał na swoim telefonie.

- Co robisz? - spytałam.

- Sprawdzam, czy to prawda, że Wanda jej pomogła. - odpowiedział i zadzwonił do kogoś.

- Nat? - spytał w słuchawkę. - Wanda się odzywała? - spytał. - Hmm, w porządku. Już wracamy - rzucił i się rozłączył.

- I jak? - spytał Rogers.

- Wanda podobno wyjechała, nie ma jej u siebie od dwóch dni - powiedział

- O Boże - powiedziałam łapiąc się za głowę.

- Nie dobrze - przyznał Rogers.

- Chodźcie, musimy wszystko ustalić z resztą - powiedział Stark i wszyscy ruszyliśmy do helikoptera z nadzieją, że uda się zapobiec poczynaniom rudej wiedźmy


*~*~*~*~*

Witam w kolejnym rozdziale, ostatnio mnie znowu wzięło na pisanie, więc się cieszcie!
😏
Mam już mniej więcej zaplanowane następne rozdziały, więc muszę to wszystko ułożyć w słowa.
Obiecuje więcej akcji 😆
Standardowo nie zapomnijcie zostawić gwiazdki, do następnego. ♥️

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz