Rozdział 44

2.8K 189 168
                                    

Kiedy wieczór spycha słońce w dół,
A dzień prawie się kończy,
Cały świat śpi,
Ale moim światem jesteś ty.

- The Paper Kites


Alex

- Gdzie położyć tą pieczoną kaczkę? - spytała Daisy z wielką misą u boku stojąc obok w jadalni Steve'a Rogersa.

- Przełóż dzbanek z wodą obok, wtedy powinno się zmieścić - powiedziałam latając w kuchni w tą i z powrotem pilnując, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Stwierdziłam, że lepiej będzie przełamać pierwsze lody z Bucky'm przy miłej kolacji z przyjaciółmi. Mężczyzna nie wiedział o Daisy, więc pewnie będzie to dla niego zaskoczeniem, że Steve sobie kogoś znalazł. Po posiłku pójdę z nim na spacer i wszystko sobie wyjaśnimy. Byłam świadoma tego, że nie naprawi to wszystkich spraw. Każdy dobrze wiedział, że potrzebuję czasu na odnowę zaufania.

Czas goi nawet najgłębsze rany, a ta była wyjątkowo głęboka.

Jeszcze jakiś czas temu nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy po tym, czego się dowiedziałam. Wiedziałam, że to nie jego wina, był manipulowany, był lalką w rękach kogoś innego. To nie on trzymał za stery.

Każdy człowiek rodzi się z czystą duszą, nieskalaną, jeszcze nietkniętą przez dobro albo zło. Dopiero potem sami dokonujemy wyboru, czy chcemy by była czarna, albo biała. Bucky nie miał wyboru. Ktoś wybrał za niego.

- Wyglądasz przepięknie Daisy - powiedziałam dopiero zauważając, że kobieta ma na sobie piękną cielistą sukienkę za kolano. Wyglądała naprawdę przepięknie Chyba nawet miałam w szafie podobną sukienkę, albo nawet identyczną.

- Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem. - A ty co ubierasz, kochana? - spytała.

- Sama nie wiem - wydęłam policzki. - Nie mam zbyt wielu rzeczy ze sobą.

- Mogłaś mi powiedzieć, bym coś dla ciebie wzięła - przyznała.

- Nie trzeba, Daisy. - uśmiechnęłam się uprzejmie.

- Napewno będziesz wyglądać nieziemsko! Nie poznałam jeszcze Buckiego, ale jestem pewna, że padnie na twój widok. - zachichotała brunetka, a ja razem z nią.

W tym samym momencie do kuchni wszedł Steve ubrany w błękitną koszulę i czarne jeansy.

- No proszę - zagwizdałam - Odwaliłeś się jak szczur na otwarcie kanału - zaśmiałam się pokazując język do przyjaciela.

- Bardzo śmieszne, dziewucho. - uśmiechnął się i dał mi pstryczka w nos. - W przeciwieństwie do ciebie. - wskazał na moje pobrudzone dresy i za dużą bluzę.

- Nie chciałam się pobrudzić, zaraz się przebiorę - powiedziałam.

- To lepiej się pośpiesz, zaraz dziewiętnasta. Wiesz, że Bucky jest punktualny. - rzucił następnie podszedł do Daisy i pocałował ją z czułością.

- Już idę. Tylko nie obściskujcie się za długo, każdemu wtedy odechce się jeść. - rzuciłam i poszłam się przebrać. Odpowiedziały mi chichoty zakochanych i dźwięk pocałunków.

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz