Rozdział 25

4.1K 213 101
                                    




Alex

Wbiegliśmy do budynku, rozejrzałam się dookoła, panowała ciemność, paliły się tylko czerwone światła awaryjne. Panowała tu idealny spokój, dookoła nie widziałam reszty, co tu się tak właściwie stało?

- Tony, gdzie jesteś? - spytał Steve do słuchawki, odpowiedziała nam głucha cisza, wszyscy spojrzeliśmy po sobie z zaniepokojonymi minami.

- Jeszcze tego brakowało, żeby nam się zgubił - mruknęła Natasha.

- Rozdzielimy się. Alex pójdziesz na dolne piętro, Natasha sprawdzisz górę, ja parter. - rozkazał kapitan, kiwnęłam głową i bez zbędnych słów poszłam w stronę schodów.

Starałam się być jak najciszej, wyjęłam broń i odrazu załadowałam. Tak na wszelki wypadek. Byłam najciszej jak potrafiłam, stawiałam delikatnie kroki na stopniach dbając o każdy mój ruch. Pomyłka mogłaby mnie kosztować życie. Upewniając się, że schody są czyste podeszłam do drzwi od garażu, były one otwarte. Ktoś tu musiał być. Pozostając jak najciszej weszłam i postanowiłam sprawdzić pomieszczenie. Gasnące i zapalające się czerwone światła nie sprzyjały w tym, jednak jednocześnie pozwalały mi być bardziej niewidoczną. Sprawdzałam właśnie lewy róg pomieszczenia gdy usłyszałam za sobą cichy, niewyraźny szept, a raczej delikatny powiew wiatru. Natychmiastowo odwróciłam się i wycelowałam broń w stronę źródła szeptu, celowałam w nicość, nikogo tam nie było. Powoli podeszłam parę kroków do przodu nie opuszczając broni, nikogo nie zauważyłam. Westchnęłam nieco głośniej i opuściłam broń wzdłuż mojego ciała. Wróciłam do dalszego przeczesywania garażu.

- Alex - usłyszałam za sobą ten sam szept, za nim przyszedł powiew wiatru w moich włosach. Moje ręce zaczęły drżeć a ciśnienie w moim ciele było wyższe niż normalnie. Znowu się odwróciłam i nic nie ujrzałam. Co do cholery? - pomyślałam. Znowu za moimi plecami odezwał się ten sam szept, powtarzający tylko moje imię. Wiatr zaczął krążyć wokół mnie a z nim głosy. Nakładały się na siebie, teraz były z każdej strony. Zaczęłam lekko panikować, oddychałam ciężko obserwując jak wokół mnie tworzy się małe tornado. Miałam łzy w oczach. Szept wypowiadający moje imię stawał się coraz głośniejszy i przerażający aż w końcu była to jedyna rzecz o której myślałam.

- Dosyć! - krzyknęłam na cały głos zamykając mocno oczy i przytykając uszy dłońmi. Ku mojemu zdziwieniu szepty natychmiast ucichły. Westchnęłam gwałtownie przecierając moją twarz. Co to było? Myślałam, że to koniec. Oparłam się o najbliższy blat i wzięłam parę wdechów by się uspokoić, spojrzałam na moje nogi, które drżały z zaistniałej sytuacji. Mając pochyloną głowę zamknęłam oczy by już całkowicie się uspokoić. Wsłuchiwałam się w ciszę. Jednak ona została przerwana. Po pomieszczeniu rozchodził się dźwięk czyiś wolnych kroków. Moje serce znowu zaczęło pompować krew coraz szybciej, zaczęłam drżeć. Usłyszałam jak kroki zatrzymują się około dziesięć metrów przede mną.

Otworzyłam niepewnie oczy i powoli podniosłam głowę. To co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Kolana mi zmiękły, podtrzymałam się prawą ręką o blat przy którym stałam, w innym razie napewno bym upadła. Przetarłam oczy jedną ręką upewniając się, czy nie mam omamów. Moje serce dało o sobie znać, poczułam ukłucie w klatce piersiowej.Przede mną stała moja miłość, mój zatracony skarb.

- Bucky? - powiedziałam z niedowierzaniem patrząc mężczyznę, który kiedyś był mój. Stał przede mną, w najbardziej realistyczny sposób.

Miał na sobie swój strój, jego metalowa ręka lśniła w ciemności i czerwonych świateł. Jego włosy lekko nachodziły na lewą stronę jego pięknej twarzy, która była mi już znana. Jednak było w nim coś innego, dokładnie w jego oczach. Były zimne, bez uczuć, nie tak je zapamiętałam. Bucky miał zawsze radosne oczy pragnące rozweselić cały świat. Ta mała różnica sprawiła, że był jednocześnie taki sam i kompletnie inny. Spojrzał na mnie zimnym beznamiętnym wzrokiem. - Tak bardzo się za tobą stęskniłam - wyszeptałam a po moim policzku spłynęła łza tęsknoty. Obserwowałam Buckiego licząc na jakiekolwiek słowa, jakikolwiek uśmiech, albo na jakąkolwiek odpowiedź. Nie doczekałam się.

- Buck? - spytałam podchodząc nieco bliżej. - Powiedz coś. - poprosiłam. Mężczyzna westchnął i spojrzał na mnie z góry. Po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech, jednak nie należał on do pozytywnych.

- A co chciałabyś usłyszeć? - odezwał się jadowity, zimny głos James'a, następnie zaczął powoli zmierzać w moją stronę. - Że tęskniłem? Kochałem? Że żałuję tego co się stało? - mówił podchodząc coraz bliżej, moje serce z każdym krokiem biło szybciej. - Muszę cię rozczarować. - powiedział kiedy już stanął bardzo bardzo blisko, czułam jego zimny oddech na swojej skórze. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. - Tamtego dnia wreszcie się od was wszystkich uwolniłem, a w szczególności od ciebie - prychnął złośliwie patrząc w moje oczy szkliste z pogardą.

- Co ty wygadujesz, Bucky? - spytałam trzęsąc głową. - To nie prawda - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.

- Kogo próbujesz przekonać? Siebie, czy mnie? - spytał beznamiętnie. Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.

- Ja .. - wyjąkałam próbując złożyć chociaż jedno sensowne zdanie.

- Nigdy cię nie kochałem - wysyczał mi prosto w oczy. - Nigdy mi na tobie nie zależało, byłaś tylko wyjściem z sytuacji, w której się wtedy znalazłem. A ty uwierzyłaś, że moje uczucia są prawdziwe. Żałosne. - powiedział z pogardą a mnie wryło w ziemię. Pokręciłam przecząco głową. Nie, to nie może być prawdą.

- Byłeś moim całym światem. - wydukałam przez łzy.

- Jesteś dla mnie nikim - wyszeptał z pogardą w głosie. Mężczyzna po tych słowach uśmiechnął się złośliwie i zamienił się czarny dym, który pochłonął całą powierzchnie. Wpadłam w panikę, nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam czyjś dotyk.jakby niewidzialna dłoń zaciskała się na mojej szyi coraz bardziej. - próbowałam krzyczeć jednak zabrakło mi siły. Zaczęłam się dusić, jedyne co pamiętam to cichy szept mojego imienia.


***

Witam w nowym rozdziale, którego pisałam dosłownie godzinę 😅😇

Od mojego wyjazdu brakowało mi całkowicie weny, później stwierdziłam, że to nie wena będzie o mnie decydować tylko ja o niej, dlatego jestem z powrotem ! Mam nadzieje, że wam się podobał, dajcie znać czy wam się podobało 🥰
Jeśli zauważycie jakieś błędy proszę śmiało pisać. 😎
Życzę Wam miłej nocy, a ja zmykam pisać rozdział o Lokim! ♥️

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz