Rozdział 36

3.8K 205 75
                                    

Update: Chciałabym wam wszystkim podziękować za niesamowite wsparcie, moje opowiadanie ulokowało się na 14 miejscu w #fanfiction 😭 jestem strasznie wdzięczna każdemu kto daje ci ciepłe słowa i motywuje do działania, miłego czytania!
*~*~*~*

Bucky

     Święta skończyły się równie szybko jak się zaczęły, wstyd się przyznać, jednak ostatnie prawdziwe święta obchodziłem jeszcze przed II Wojną Światową, pomimo, że było to ponad pół wieku temu doskonale je pamiętam. Do dzisiaj mam przed oczami przytulny, mały dom moich rodziców, stół zastawiony potrawami i Steve'a, który nieumyślnie wylał na siebie barszcz. Miło było sobie przypomnieć jak to jest spędzać święta z najbliższymi, ten czas był odskokiem od rzeczywistości, czymś co bardzo dawno mi było trzeba. Właśnie w ten czas uświadomiłem sobie ile szczęścia mnie ominęło, ile ciepłych spojrzeń i radości. Tego mi właśnie brakowało. Trafienie na Tarczę było najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Gdyby nie oni nie poznałbym Alex, która była teraz moim całym światem, sprawiała, że każdy dzień stawał się lepszy, wyjątkowy. Potrafiła jako jedna z nielicznych wywołać uśmiech na mojej twarzy, potrafiła sprawić, że każda zwykła czynność była czymś wyjątkowym, każda sekunda z nią była na wagę złota. To właśnie dzięki niej moje życie nabrało barwnych kolorów, to wszystko jej zawdzięczam. Dała mi szansę na lepsze życie, którego nigdy nie miałem prawa zaznać.

Doceniałem każdą chwilę, uwielbiałem rano schodzić na dół do kuchni gdzie roznosił się przyjemny zapach świeżej kawy. Alex widząc mnie uśmiechała się słodko i podawała mi kubek gorącej kawy a wraz z nią dostawałem porannego buziaka, który odrazu sprawiał, że poranek stawał się piękniejszy. Zawsze zakładała puchate kapcie z puszystymi kuleczkami i moją bordową bluzę, która była na nią o wiele za duża, rano zawsze miała założone okulary zamiast soczewek a włosy miała związane w niechlujny kok, który często wyglądał jak rozczapierzone gniazdo, pomimo tego wyglądała nieziemsko. Piliśmy kawę przy jasnym kuchennym barku rozmawiając o snach, które mieliśmy tej nocy. Potem Alex robiła śniadanie, ta dziewczyna miała dar do gotowania, codziennie wymyślała coś nowego, wszystkie jej potrawy były pyszne. Uwielbiałem takie poranki, były idealne.

**

Był wieczór, Alex udała się na cały dzień do Starka, jak to miała w zwyczaju robić w weekendy, ja za to pojechałem odebrać nasze łóżko, wcześniej spaliśmy tylko na materacu, kiedyś musiał nastać ten dzień. Małe zmiany są początkami tych dużych. Wszystkie części zmieściły się do wielkiego bagażnika naszego nowego samochodu, wniosłem wszystkie rzeczy do sypialni z zamiarem złożenia, nie chciałem nikogo do pomocy bowiem składanie mebli sprawiało mu zawsze dużą przyjemność. Złożyłem wielkie łóżko, zdecydowałem kupić takie jakie Alex lubiła, szare z pikowanym zagłówkiem. Po całym dniu postanowiłem się zdrzemnąć na kanapie w salonie, obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Przetarłem oczy i wstałem z kanapy, do pomieszczenia weszła moja miłość ubrana w długi płaszczyk, miała włosy związane w kucyk, położyła zakupy na blacie kuchennym i do mnie podeszła.

- Cześć, Bucky - powiedziała z uroczym uśmiechem, odwzajemniłem go i podniosłem dziewczynę kręcą się wokół własnej osi, Alex zaśmiała się radośnie, moje serce jeszcze radośniej podskoczyło.

- Tęskniłem, ukochana. - wyszeptałem w jej włosy jednocześnie je całując.

- Nie widzieliśmy się zaledwie parę godzin. - powiedziała całując mnie w policzek.

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz