Rozdział 38

3.4K 182 67
                                    

Bucky

Dwadzieścia minut później kamienica mieniła się kolorami i syrenami policji, zrobiło się na tyle poważnie, że przybyło FBI i Tarcza. Widziałem jak Nick rozmawia z policjantami a ja stałem na zimnie, moje ubranie praktycznie całe przemokło przez padający śnieg, obserwowałem jak żółte taśmy okrążają wejście do domu. Przed moimi oczami pojawiły się obrazy jej krwi na podłodze, krwawy napis nadal migał mi przed oczami. Nie wiedziałem, że Hydra posunie się do tego stopnia, nie wiedziałem że ją dosięgną. Wszyscy dobrze wiedzieli, że dzisiaj byłem poza domem, te potwory to wykorzystały. Zostawiłem Alex bez jakiejkolwiek ochrony, zostawiłem ją samą sobie.

Ktoś położył dłoń na moim ramieniu na co się wzdrygnąłem, odwróciłem się i zobaczyłem zmartwioną twarz Steve'a. Bez słowa objął mnie ramieniem.

- Buck, czyja to robota? - spytał rozglądając się dookoła.

- Hydra - mruknąłem ze łzami w oczach.

- Myślisz, że ona..

- Nie żyje? - spytałem. - Nie, to nie w ich stylu. - Steve spojrzał na mnie z widoczną ulgą.
Ulice przeszył dźwięk ryku silnika, najnowsze audi podjechało pod kamienice, szyba się uchyliła i zza niej ukazał się Tony Stark.

- Wsiadajcie, ruszamy po nią. - powiedział szybko. Bez zastanowienia wskoczyliśmy do samochodu, które po sekundzie ruszyło z piskiem opon zostawiajac miejsce masakry w tyle.

Podjechaliśmy pod siedzibę Avengersów, Tony zaparkował samochód w garażu i zgasił silnik. Usłyszeliśmy dźwięk odpinanych pasów i wyszliśmy z samochodu.

- Za 10 minut przebrani przy Quinjetcie. - rozkazał Stark. - James wbij współrzędne ich siedziby. Wytłumaczysz nam wszystko po drodze - powiedział i pobiegł po schodach na górę.

- Znajdziemy ją, Buck - pocieszył mnie Steve.

- Wiem. - powiedziałem krótko. - Jednak nie wiem w jakim stanie. - westchnąłem.
Szybko wparowałem do garażu po mój strój, następnie pomogłem przetransportować broń do samolotu i tak jak prosił Tony wpisałem odpowiednie współrzędne geograficzne.

Wszyscy dokładnie po 10 minutach stali w Quinjetcie przygotowani na kolejną misję.

Standardowo Steve i Stark zasiedli za sterami, reszta siedziała z tyłu zastanawiając się co tak właściwie tu robią.

- Gdzie Banner? - spytał Steve.

- Lepiej go nie brać, nie czuje się za dobrze. To zbyt wielkie ryzyko - oznajmiła Natasha.

- Co się stało, że wyrywacie nas na niezaplanowaną misję w środku nocy? - spytał Sam przecierając oczy.

- Zabrali Alex. - mruknąłem podchodząc do broni. Wszyscy spojrzeli na mnie z niemałym zdziwieniem.

- Że co? - powiedziała zaszokowana Natasha przeszywając mnie pytającym wzrokiem.

- Kto ją zabrał? - spytał Clint, który ze skupioną miną przygotowywał strzały.

- A kto mógłby? - spytałem z ironią i uzupełniłem wszystkie magazynki.

- Syberia? - spytała Wanda nieobecnym wzrokiem, Vision objął ją ramieniem.

- Syberia - odpowiedziałem. - Chcieli się odegrać bo ich zdradziłem. - westchnąłem. - To wszystko moja wina. Gdybym wziął ich słowa na poważnie pomyślałbym o ochronie albo o czymkolwiek. Stała jej się krzywda, przeze mnie. - powiedziałem bezsilnie obierając się o ścianę Quinjeta.

- Dobrze wiesz, że tak nie jest - powiedziała łagodnie Natasha.

- To wina Tarczy. W tym moja - powiedział Tony, który włączył autopilota i przyszedł do nas. - Muszę przyznać, że ignorowałem jakiekolwiek wiadomości o nich. Miałem wrażenie, że jeśli są daleko to nas to nie dotknie, zorientowaliśmy się o wiele za późno.

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz