Rozdział 29

3.8K 180 37
                                    








masz w zwyczaju

liczyć na to

że inni

zrekompensują ci coś

czego twoim zdaniem ci brak


kto ci

wmówił

że do pełni

potrzebujesz drugiego człowieka

skoro drugi człowiek może cię najwyżej dopełniać

- rupi kaur

*~*~*~*

- Alex, co ty znowu wymyśliłaś? - spytał zaspany Bruce poprawiając okulary, spojrzałam na jego kapcie w kształcie małych kaczuszek i prychnęłam ze śmiechu.

- To twoje przebranie? - spytałam uśmiechając się. - Hulk napewno takimi nie pogardzi - stwierdziłam.

- Sam wybierał, to dlatego - powiedział i usiadł na kanapie.

- Zaraz wszystko wyjaśnię. - powiedziałam. Banner pokiwał głową i stłumił ziewnięcie.

- Jeśli to nie będzie coś ważnego, to nie chcę być twojej skórze, mała - burknął Tony przecierając oczy.

- Oh zamknij się i siadaj - warknęłam. Tony spojrzał na mnie zdziwiony. On wie, że mam takie napływy agresji tylko wtedy, gdy rzeczywiście jest coś do rzeczy. Poczekałam aż już każdy usadowi się na kanapie, wszyscy wyglądali jak żywe trupy. W pewnym momencie poczułam się źle z tym, że ich obudziłam, jednak wzrok Steve'a dodał mi pewności siebie.

- A więc stwierdziłam, że po długim czasie pierdzenia w stołek pora coś zrobić, a mianowicie - uratować Nat.- zaczęłam. - Wiemy gdzie jest - popatrzyłam znacząco na Tony'ego, który tylko pokręcił głową. Dziwiło mnie jego zachowanie, był on jednym z bliższych osób dla Natashy. Zachowywał się jakby nic dla niego nie znaczyła - Mamy dane geograficzne i resztę potrzebnych informacji, chciałabym, żebyście przygotowali się do startu.

- Wanda, miałaś racje, twoja siostra jest w to zamieszana, łącznie z trójką pozostałych ludzi, którzy uczestniczyli w zajściu na terenie Central Parku. - powiedział Steve.

- Nie ma to jak spotkanie po latach - burknęła dziewczyna.

- Nie potrzebujemy przypadkiem zgody Nicka? - spytał Clint.

- Nie jeśli nie dotyczy to rządu Stanów Zjednoczonych - sprostował Rogers.

- A nie dotyczy? - prychnął Tony.

- Dotyczy to członka Avengers - warknęłam.- Za 20 minut startujemy - oświadczyłam.

- Gdzie tak właściwie lecimy? - spytała Wanda.

- Na Syberię. Więc weźcie ciepłe sweterki.

Wszyscy bez żadnych sprzeciwów się rozeszli zabrać odpowiednie rzeczy i się przygotować, Steve objął mnie ramieniem.

- Uda się, zobaczysz - powiedział.

- Musi - stwierdziłam.

- Cudownie - bąknął pod nosem Stark wstając z kanapy. - Syberia, jeszcze tego brakowało, żeby tam lecieć.

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz