BuckySiedziałem na ławie oskarżonych ubrany w czarny garnitur i luźno zapiętą koszulę, przetarłem swoje dłonie o spodnie czując, że są spocone od nerwów. Mój prawnik poklepał mnie po plecach i posłał mi pokrzepiający uśmiech. Stark pomimo, że mnie nie tolerował załatwił mi jednego z lepszych prawników w Nowym Jorku. Byłem mu za to bardzo wdzięczny.
- Wszystko będzie dobrze, James. - powiedział. - Wygramy to - powiedział z pewnością w głosie. Posłałem mu niemrawy uśmiech nie do końca wiedząc co powiedzieć. Czekaliśmy na werdykt już 20 minut, ludzie na sali zaczęli się niespokojnie wiercić. Spojrzałem za siebie, Alex i Steve rozmawiali ze sobą a ich miny pozostawały markotne. Kiedy na mnie spojrzeli posłałem im słaby uśmiech kiedy na mnie spojrzeli. Zauważyłem, że zbliżyli się do siebie w przeciągu tych trzech lat, teraz było widać pomiędzy nimi więź, której nie rozumiałem. Czy pomiędzy nimi było coś więcej niż przyjaźń? Czy pod moją nieobecność coś zaszło? Strasznie mnie to nurtowało, jednak jeśli rzeczywiście tak było winę mogłem zrzucić tylko i wyłącznie na siebie.
Moje myśli przerwał dźwięk otwieranych drzwi od pomieszczenia sędziego, wyrzuciłem poprzednie zmartwienia z głowy i wstałem podobnie jak reszta sali. Sędzia w długiej czarnej szacie usiadł na swoim miejscu i odchrząknął z zamiarem przeczytania zawartości kartki przed sobą. Nie byłem w stanie wysłuchać jego wypowiedzi, brzęczało mi w uszach, jedyne czego wyczekiwałem to jego końcowych słów. Wstrzymałem oddech kiedy wiedziałem, że zaraz nastanie nieodwracalna decyzja.
- Niniejszym oskarżony James Buchanan Barnes zostaje uniewinniony za zarzucone mu czyny. - powiedział sędzia a ja w końcu byłem w stanie wypuścić powietrze z moim płuc. - Uważam sprawę za zamkniętą - powiedział i stuknął młotem na znak końca moich problemów. Sędzia wyszedł i wszyscy wstali, na twarzy miałem szeroki uśmiech. Podziękowałem mojemu prawnikowi i podeszłem do reszty. Alex do mnie podbiegła i wpadła mi w ramiona, przytrzymałem ją w uścisku delektując się zapachem jej włosów.
- Udało się - pisnęła radośnie kiedy się już od siebie odsunęliśmy.
- W końcu mogę spokojnie spać - przyznałem.
- Dobrze mieć cię z powrotem, tym razem na stałe. - przyznał Steve klepiąc mnie po plecach.
- Z wami i tak nie da rady mieć normalnego życia - parsknąłem śmiechem a reszta mi zawtórowała, przestaliśmy gdy dołączył do nas Tony Stark.
- Zostawicie nas na moment? - spytał Alex i Steve'a z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Jasne - powiedział Steve. Przepuścił dziewczynę przodem i zostawili nas samych.
Spojrzałem na Starka, miał na sobie drogi garnitur i lekko przyciemniane, kwadratowe okulary. Tony był rasowym miliarderem z krwi i kości, jego osoba emanowała aurą, która radziła nie zachodzić mu za skórę.
- Chciałbym ci podziękować za znalezienie prawnika - powiedziałem łagodnie, nie chciałem wyjść za niewdzięcznika.
- Drobiazg. - powiedział rozglądając się po sali. - Chciałbym powiedzieć, że wiem jak to wygląda - westchnął. - Tak jakbym chciał cię usadzić bo kazałem cię wtedy aresztować. - zmarszczył brwi. - Szczerze, to było ostatnie co chciałem, jednak sekretarz Ross jest nieco wyżej i to on wydaję rozkazy. Chciałbym, żebyś o tym wiedział. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Rozumiem cię, Tony. Nie mam do ciebie żadnej pretensji - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Tony uśmiechnął się nieco szerzej, uścisnęliśmy się i wyszliśmy przed budynek sądu, gdzie reszta na nas czekała. Świeciło słońce i jak na listopad była wysoka temperatura. Podszedłem do Alex i położyłem jej jedną rękę na dolnej części jej pleców na co uśmiechnęła się uroczo. Miała na sobie długi płaszcz w kolorze kawy z mlekiem, wyglądała w nim przepięknie. Spojrzałem na jej szyję, na której widniał naszyjnik, który jej niegdyś podarowałem. Nie miałem pojęcia, że go jeszcze nosiła, to znaczyło, że nigdy nie zapomniała. Uśmiechnąłem się wiedząc, że nasze uczucie jest prawdziwe.
CZYTASZ
Winter Soldier • Bucky Barnes
FanficPo upadku Hydry Bucky pragnie powrócić do spokojnego życia, ma zamiar poznać swoją przeszłość. Steve z pomocą Alex chcą mu pomóc odzyskać wspomnienia. Gdy jego życie wychodzi na prostą coś co ciągnie się za nim od pół wieku upomina się w najmniej oc...