Rozdział 30

4.1K 202 202
                                    




dla

ramion

które mnie trzymają


*~*~*~*


    Quinjet spokojnie osiadł na ziemi podbijając do góry świeżą warstwę śniegu, silnik został wyłączony i wszyscy odpięliśmy pasy. Każdy bez żadnego słowa wziął przygotowaną broń, następnie drzwi od samolotu się otworzyły, uderzył w nas zimny, syberyjski wiatr. Wszyscy już wyszli jednak nadal nie chciałam wychodzić.

- W porządku? - spytał Steve patrząc na moją niepewną minę.

- Chyba tak. - westchnęłam.

Pomimo, że odbyłam mnóstwo takich akcji zawsze miałam blokadę w głowie, po prostu się bałam. Kapitan wiedział o tym i objął mnie ramieniem.

- Alex - powiedział i obrócił mnie twarzą w swoją stronę. - Mówiłem ci to milion razy ..

- Tak wiem jestem dzielna i silna. - dokończyłam za niego z uśmiechem.

- Uda się zobaczysz - zapewnił.

-Wiem.. Bo nie wiem co zrobię, jeśli tak się nie stanie. - powiedziałam i spuściłam wzrok.

Steve jednak podniósł mój podbródek swoją dłonią. Teraz widziałam każdą plamkę na jego niebieskich tęczówkach, mogłam się dokładniej przyjrzeć jego zarysowanej szczęce i wysokich kościach policzkowych. Nie wiele myśląc powoli przejechałam dłonią po jego krótkich blond włosach.

Zauważyłam jak Steve powoli pochyla się nade mną a następnie jego usta musnęły moje niczym delikatne motyle. Sparaliżowało mnie, nie wiedziałam co robić i jak się powinnam w tej chwili zachować, więc pozwoliłam jemu grać pierwsze skrzypce i ponieść się chwili. Następny pocałunek był bardziej śmiały jednak nadal delikatny, nowe usta, nowe przeżycie. Odwzajemniłam pocałunek najdelikatniej jak potrafiłam, jego dłonie usadowiły się na moich plecach i talii a moje błądziły po jego rozczochranych włosach. Jego usta były delikatnie, miękkie i ciepłe. Dawno nikogo nie całowałam, to tak jakby ktoś obudził we mnie dawne uczucie, które było dotychczas zamrożone. Uzmysłowiłam sobie, że ostatni raz czułam to samo trzy lata temu.

W jednej sekundzie moje myśli wróciły na ziemie, pomimo, że minęło tyle czasu to nie byłam pewna czy jestem już gotowa na pójście do przodu. Delikatnie odsunęłam swoje usta od jego i spojrzałam w jego oczy. Ujrzałam w nich zrozumienie i troskę.

- Steve - wyszeptałam obserwując jego twarz.

- Rozumiem cię, Alex - powiedział melodyjnym głosem. - Może nie jestem dla ciebie odpowiedni. - pokręciłam przecząco głową na jego słowa.

- Steve, nie wiem czy kiedykolwiek w moim życiu pojawi się bardziej troskliwa osoba od ciebie. Tylko mam wrażenie, że pomimo upływu czasu ja nadal nie jestem gotowa. Nie wiem czy jakkolwiek mogę to zmienić. - powiedziałam szczerze. Steve uśmiechnął się uroczo i ujął moją twarz w swoje dłonie.

- Alex, nie naciskam na ciebie, jeśli to nie ten czas to oczywiście to uszanuję. Jeśli potrzebujesz w tym pomocy, by zmienić swoje myślenie jestem tu dla ciebie. Zawsze będę. Chce żebyś o tym wiedziała, bo strasznie mi na tobie zależy. - powiedział patrząc na mnie spokojnym wzrokiem.

- Dziękuje, Steve. - powiedziałam i wtuliłam się w niego. Objął mnie ramionami i pocałował czule w czoło. - Gotowa? - spytał i wskazał na wyjście kiedy już się od siebie odsunęliśmy.

- Gotowa - powiedziałam nieco pewniej. Steve posłał mi pocieszające spojrzenie i chwycił mnie za rękę, przez co zniknęły obawy.

Wyszliśmy z Quinjeta i dołączyliśmy do reszty, przed nami znajdowały się kilometry lasów, z drugiej strony była niekończąca się pustynia lodu. Był wschód słońca za co byłam wdzięczna, szukania ukrytego wejścia w nocy nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Winter Soldier • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz