Bucky
Była połowa stycznia, śnieg zasypał Nowy Jork sprawiając, że wyglądał piękniej jak nigdy dotąd. Wcześnie rozpaliłem w kominku i zrobiłem śniadanie dla mnie i dla Alex, która jeszcze smacznie spała. Wiem, że wczoraj do późna pomagała w biurze Tarczy z papierami, więc chciałem ją chociaż z tego wyręczyć.
Dzisiaj musiałem pilnie jechać do biura, Nick Fury poinformował, że natknęli się na ślady Olga i Zimowych Żołnierzy niedaleko miasta, chcieliśmy sprawdzić jakie mają zamiary i czy trzeba w to interweniować, modliłem się w duchu, żeby nie było to nic poważnego. Kiedy to my ich zaskoczymy będziemy mieli nad nimi przewagę pomimo, że będziemy na ich terytorium, wolałbym przeżyć z nimi starcie z dala od zaludnionego miasta, na odległej Syberii, gdzie nie zginą niewinni cywile.
Usłyszałem kroki Alex schodzącej ze schodów, weszła zaspana do kuchni przecierając leniwie oczy.
- Dzień dobry księżniczko. - powiedziałem całując ją na powitanie. Mruknęła tylko coś niezrozumiale i pogłębiła pocałunek przenosząc ręce na mój kark. Wziąłem ją na ręce i posadziłem przy barku.
- Co tak pięknie pachnie? - spytała wychylając się zza blatu.
- Śniadanie. - powiedziałem i postawiłem przed nią talerz pancakes'ów, na osobnym talerzu wyłożyłem owoce i wyjąłem syrop klonowy z lodówki.
- Naprawdę mam najlepszego chłopaka na świecie. - powiedziała delektując się jedzeniem. Uśmiechnąłem się do siebie na to stwierdzenie.
- Co dzisiaj robisz? - spytałem.
- Mam trening ze Natashą twierdzi, że muszę poćwiczyć technikę. - powiedziała i sięgnęła po sok pomarańczowy. - A ty?
- Jadę do biura ze Stevem. Nick mówił, że musi się ze mną spotkać, to coś ważnego.
- Coś odnośnie Syberii?
- Tak jakby. - powiedziałem wymijająco. Nie chciałem jej niepotrzebnie stresować, wiem, że bardzo przeżywała te wszystkie wydarzenia. - Chciałbym cię zaprosić dzisiaj na kolację, otworzyli nową restaurację z indyjskim jedzeniem. - powiedziałem posyłając jej zachęcający uśmiech.
- Z wielką przyjemnością. - powiedziała oficjalnym głosem i dała mu całusa.
Spojrzałem na zegarek, za dwadzieścia minut muszę być w biurze.
- Muszę już lecieć - powiedziałem zabierając swój talerz ze stołu i włożyłem go do zmywarki. - Widzimy się później, kochanie - powiedziałem całując ją namiętnie.
- Kocham cię - powiedziała patrząc na mnie radosnym wzrokiem.
- Kocham cię - powtórzyłem. - Do wieczora - rzuciłem i zabrałem kurtkę z wieszaka. Wyszedłem z kamienicy i udałem się w stronę samochodu.
Alex
Nacisnęłam klamkę łokciem i położyłam zakupy i torbę treningową na komodzie, zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Przełożyłam siatki z zakupami na blat i udałam się pod prysznic, właśnie byłam po jednym z najcięższych treningów, Natasha potrafiła dać w kość. Moje obolałe mięśnie błagały o litość, udałam się na górę na prysznic. Cała świeża i umyta zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam herbatę i wyjrzałam za okno. Powoli się ściemniało pomimo, że było parę minut po szesnastej, śnieg nadal oblegał ulice miasta, sprawiając, że było ono nieco jaśniejsze. Pomimo faktu, że kochałam ciepło to uwielbiałam taki klimat, mogłam usiąść na kanapie przed telewizorem oglądając jakieś reality show w grubych skarpetkach i sweterku, przykryta kocem i z herbatą w ręku i czuć bijące ciepło rozpalonego kominka pomimo zimna na zewnątrz. Mój telefon zawibrował więc po niego sięgnęłam i przeczytałam wiadomość od Buckiego.
CZYTASZ
Winter Soldier • Bucky Barnes
FanfictionPo upadku Hydry Bucky pragnie powrócić do spokojnego życia, ma zamiar poznać swoją przeszłość. Steve z pomocą Alex chcą mu pomóc odzyskać wspomnienia. Gdy jego życie wychodzi na prostą coś co ciągnie się za nim od pół wieku upomina się w najmniej oc...