Yoongi... Yoongi... Yoongi.
Powtarzasz sobie jego imię. Powtarzasz, bo jest jedyną rzeczą, która sprawia, że nie wariujesz do końca w tej piwnicy. Wyobrażasz sobie, że znów cię dotyka. Jego zimne palce przesuwają się powoli w górę, po twoim rozgrzanym ramieniu. Jego miękkie usta dotykają twojej szyi i bez pośpiechu zmierzają w górę, przez żuchwę, po policzku i spotykają się z twoimi. Myślisz o cieple rozlewającym się po twoim ciele i przechodzą cię ciarki. Wzdrygasz się na zimnej podłodze, wciąż trzymając zamknięte oczy. Obraz powoli się rozmywa we wspomnieniu słonecznego dnia. Czujesz jak spod powieki wymyka się pojedyncza, ciepła łza i płynie po brudnej skórze żłobiąc w niej ślad. Chcesz trzymać się wiary, że Yoongi cię znajdzie, że cię uratuje. Ale z drugiej strony wiesz, że raper nie pozwoli wrócić Hoesokowi do przestępców i morderców. Jeong Hoesok... Ta jasna, błyszcząca niby brokatem dusza. To nieskazitelne słońce zawsze dbające o wszyskich wokół ma taką przeszłość? Nie mogłaś sobie wyobrazić jego z bronią w ręku. Robiącego cokolwiek złego. To nie mogła być prawda... Jednak, po co Vegas miałby kłamać? Porywacz nie powiedział ci całej prawdy. Jakoś nie chciało ci się wierzyć, że chce żeby Hoesok do nich wrócił tylko ze względu na pokrewieństwo. On musiał mieć dla niego jakąś brudną robotę, coś, czego nie może zrobić sam. Więc... jeśli twoje przypuszczenia są prawdą, to szybko stąd nie wyjdziesz. Chłopaki nie pozwolą mu wrócić. A ty miałaś nadzieję, że on sam tego nie zrobi i nie zgodzi się na warunki Vegasa i jego bandy. I tak już mięli wystarczająco problemów przez ciebie. Co w takim razie z tobą będzie? Jeśli minie termin i porywacze nie dostaną czego chcą, a tak zapewne będzie to co się z tobą stanie? Czy na prawdę cię zabiją?
Musisz się stad jakoś wydostać. Musisz uciec..
Tylko jak?
Już wiele razy rozglądałaś się po piwnicy szukając czegokolwiek co mogłoby być pomocne. Na darmo. W pomieszczeniu znajdowało się tylko zardzewiałe łóżko ze śmierdzącym, poplamionym materacem, stare, połamane krzesło ze złuszczającą się żółtą farbą i sedes w rogu. Nic co mogłoby jakoś wydostać cię stąd. Runęłaś na obskurne łóżko. Yoongi... Yoongi... Jeździłaś zmęczonym wzrokiem po suficie pokrytym pleśnią. Yoongi...
Ze środka sufitu lało się pomarańczowe światło żarówki. Chwila...
Żarówka.
Gdyby tak...
Boże, ale jeśli się nie uda, oni cię zabiją... A jak się uda, będziesz wolna.
Zerwałaś się z materaca i chwyciłaś za oparcie krzesła. Przyciągnęłaś je dokładnie pod źródło światła, po czym nie wahając się stanęłaś na nim i sięgnęłaś do żarówki. Wykręciłaś ją szybko ignorując jej temperaturę, a dookoła znów zapadła ciemność. Wymacałaś na podłodze metalową tacę po jedzeniu, które ci przynosili i po omacku dotarłaś do drzwi. Przykucnęłaś za nimi, rozbiłaś szklaną rzecz o ścianę. Żarówka była teraz na prawdę ostra. Miałaś nadzieję, że to wystarczy aby zranić jednego z nich, który niedługo powinien przynieść nową porcję zeschniętych kanapek z serem. Tylko jedna szansa, [T/I].-powiedziałaś sobie.-Uda ci się... Musi.Czekałaś długo, co chwila odpływając do płytkiego snu wciąż dzierżąc w dłoniach prowizoryczną broń. Nie chciałaś tracić czujności, ale nie mogłaś nic poradzić na rozregulowany zegar biologiczny i ogólne wyczerpanie. W końcu jednak usłyszałaś szczęk zamka. Zacisnęłaś palce na przedmiotach, a twoje serce momentalnie przyspieszyło biegu z trzykrotnie. Wytrzeszczyłaś oczy w ciemności czekając na odpowiedni moment.
Drzwi się uchyliły i do pomieszczenia wpadła struga światła dając ci możliwość określenia swojego położenia.-Czego tu tak ciemno?-usłyszałaś poddenerwowany i lekko zdziwiony głos Madryta. Rozległ się dźwięk naciskanego włącznika.-Co do kurwy?-porywacz przeklął pod nosem i wiedziałaś, że to twoja jedyna szansa zanim się wycofa.
Wyskoczyłaś zza drzwi najciszej jak umiałaś, żeby nie narobić hałasu i rzuciłaś się na niego z ostrą żarówką. Mężczyzna krzyknął i zaczął wymachiwać rękami w obronie. Nie widziałaś ran jakie mu zadałaś dźgając go kilka razy gdzie popadnie, ale poczułaś ciepłą krew na rękach. Madryt przyłożył ręce do twarzy wciąż zbyt zaskoczony żeby wezwać innych i wtedy z całej siły przywaliłaś mu tacą w głowę. Miałaś nadzieję, że to było wystarczające by go ogłuszyć, jednak nie miałaś czasu się nad tym zastanawiać. Kopnęłaś skołowanego mężczyznę do środka piwnicy i wypadłaś gorączkowo z pomieszczenia. Mając wrażenie, że uciekasz przed ogniem sięgnęłaś po klamkę, żeby zatrzasnąć drzwi i już prawie udało ci się to zrobić, kiedy poczułaś opór z drugiej strony i zobaczyłaś palce wystające zza krawędzi żelaznej powierzchni. Walczyłaś ze łzami cisnącymi ci się do oczu ze strachu i sercem bijącym w gardle. Ciągnęłaś z całej siły, ale po tygodniach głodówki i wycieńczeniu porwaniem nie miałaś jej dużo. Wiedziałaś już, że nie dasz rady wygrać z umięśnionym Madrytem. Puściłaś drzwi i rzuciłaś się do przodu potykając się o schody po których próbowałaś wbiec. Usłyszałaś z ulgą, że porywacz musiał się przewrócić przez nagłe zniknięcie oporu po drugiej stronie drzwi. Mimo to nie zwalniałaś, a przyśpieszyłaś.
Kiedy udało ci się wybiec z piwnicy na światło dzienne, zobaczyłaś, że znajdujesz się w domu. Akurat była to kuchnia. Pusta na całe szczęście. Za tobą dudniły kroki Madryta wbiegającego po drewnianych schodach. Pobiegłaś przez drzwi na przeciwko. Znalazłaś się w salonie. Na kanapie siedział Oslo z puszką piwa w ręku. Spojrzał na ciebie jak na widmo i potrząsnął głową. Musiał być już pijany, bo chyba nie uwierzył, że cię widzi. Zmrużył oczy jeszcze raz i uniósł rękę w twoja stronę. Za sobą słyszałaś już było Madryta, więc nie czekając na nic więcej rzuciłaś się do przodu. Oby tylko znaleźć wyjście.
Wbiegłaś do kolejnego pokoju. Była to jadalnia. Na dużym stole leżała deska z wielkim kawałkiem szynki i nożem obok. Nie zastanawiając się chwyciłaś ostrze.

CZYTASZ
SUGA Imagine // Przez Ciebie.
FanfictionJesteś polką, która mieszka w Seoulu od dwóch lat. W życiu Yoongiego i reszty chłopaków z BTS pojawiasz się w sumie dzięki szczęśliwemu trafowi i zbiegu pozytywnych okoliczności, ale nie od razu jest różowo. Zaprzyjaźniasz się z członkami zespołu i...