Wyglądało na to, że zasnęłaś wycieńczona, bo kiedy znów otworzyłaś oczy było już ciemno. Rozejrzałaś się dookoła. Pomieszczenie było pogrążone w cieniu, mimo to siedząc na przeciwko drzwi mogłaś zauważyć plecy Madryta oparte o nie. Westchnęłaś oblizując spękane wargi. Twoja głowa pulsowała bólem.
Siedziałaś tak nie będąc w stanie poruszyć już żadnym mięśniem swojego ciała. Znów poczułaś to gorzkie uczucie obojętności. Chciałaś umrzeć. Yoongi cię nie znajdzie. Nie wie gdzie jesteś. Może nawet nie szuka... Obojętność... Bezsilność... Wszystko co miałaś. Zostawiało gorzki posmak w ustach.Oparłaś głowę o ścianę i spojrzałaś w sufit. Nagle, nieświadomie zaczęłaś nucić w głowie melodie Love is Not Over. Niemal słyszałaś w głowie delikatny głos Jungkooka wchodzącego leciutko w wysokie dźwięki. Wyobraziłaś sobie obraz szczęśliwego, uśmiechającego się chłopaka. Kąciki ust zadrżały ci lekko, przynajmniej tak ci się wydawało. Po chwili usłyszałaś też głos Jimina i zanuciłaś pod nosem razem z nim:
-Love is not over, over, over. Love is not over, over, over...-Jiminnie... Kolejna łza spłynęła kapnęła ci na nogi. Będę za wami tęsknić...
Wytarłaś policzek i ciągając nosem zaśpiewałaś jeszcze raz chcąc dodać sobie otuchy, tym razem głośniej. Usłyszałaś jak Madryt porusza się lekko i przekręca głowę uchem do dziury w drzwiach. Nie zwróciłaś na to uwagi, tylko zacisnęłaś oczy jeszcze mocniej i wyobrażałaś sobie obraz każdego z chłopaków po kolei, aż doszłaś do Sugi.-Yoongi...-szepnęłaś obiecując sobie, że to już ostatni raz. Otworzyłaś oczy i spojrzałaś z podłogi przez okienko. Księżyc akurat świecił nad twoją głową. Był piękny. Spokojny. Lśniący.
Yoongi...[*]
Rozbudziłaś się z uczuciem suchości w ustach. Uchyliłaś szczypiące od zaschniętych łez powieki i potoczyłaś zapuchniętym oczami po niebieskich kafelkach. Wypuściłaś suchy oddech z płuc i oblizałaś wargi spierzchniętym językiem. Poczułaś jak boli cię kark po całej nocy spania pod ścianą. Jęknęłaś krzywiąc się i rozmasowując sobie skronie. Na zewnątrz świeciło słońce otulając swoim ciepłem wszystko z wyjątkiem zimnej łazienki, w której prawie zostałaś zgwałcona...
Czułaś się dziurawa, złamana. Obojętna. Jedyne czego w tej chwili pragnęłaś, to szklanka wody i tabletka przeciw bólowa. Straciłaś już nadzieje na ratunek. Przestałaś się łudzić, więc pozostała już tylko wyrwa. Nie było jej czym zapełnić, ale to i tak już nie było dla ciebie ważne. Zostaniesz tu na zawsze, albo dopóki Vegas cię nie zabije. Lub... dopóki sama tego nie zrobisz.Przez cały dzień nikt się nie pojawił, poza Moskwą, który przyszedł zmienić Madryta. Patrzyłaś jak zbijają braterską piątkę i w twojej głowie pojawił się Suga wykonujący taki sam gest z Jiminem. Przełknęłaś tworzącą się gulę w gardle i odwróciłaś wzrok.
Nie dostałaś żadnego jedzenia, ani choćby wody, a krany jak się już przekonałaś zostały odłączone w tej łazience. Powoli znów zaczął zapadać zmrok. Patrzyłaś przez okienko jak chmury zasnuwają karmazynowy nieboskłon. Mimo wszystko wciąż było ci żal. Nie byłaś w stanie po prostu przestać myśleć. Twoja głowa pękała w szwach wręcz pulsując bólem. W końcu łazienka pogrążyła się w całkowitej ciemności, a Moskwa został zmieniony przez Osla. Zastanawiałaś się, kiedy znowu zobaczysz Vegasa. Albo Nairobi. Albo chociaż Deliah'ę. Chciałaś się dowiedzieć co się dzieje za drzwiami tej cholernej łazienki, ale przywódca bandy wydawał się tchórzyć po tym, co prawie zrobił. Chyba że to Nairobi nie pozwalała mu się do ciebie zbliżać. Westchnęłaś układając się wygodniej na podłodze, co i tak gówno dało. Z twoich oczu znów powoli pociekły łzy. Ostatek twoich zapasów wody w organizmie. Wyciekały spod zamkniętych powiek i tonęły w popękanych ustach choć trochę je zwilżając.
Wkrótce, zapadłas w płytki i niespokojny sen spowity koszmarem.[*]
BUM!
.
.
BUM!
Podskoczyłaś tak gwałtownie, że praktycznie zerwałaś się z łazienkowej podłogi. Zdajesz sobie sprawę, że twoje serce wali w piersi w zawrotnym tempie, a czoło jest zroszone potem. Stojąc na prostych, lecz chwiejnych, kościstych nogach odwracasz głowę we wszystkie strony rozglądając się zdezorientowana. Nie jesteś pewna, czy huk, który cię wybudził był w koszmarze, czy może na jawie. Wokół było wciąż ciemno. Do tego księżyc został spowity tej nocy chmurami więc nie mogłaś już nic zobaczyć. Nasłuchwwałaś czegokolwiek, jednakże... wszędzie panowała cisza. Aż nagle..TRACH!
Z dołu dobiegł wyraźny odgłos łamanego drewna. Dopiero wtedy zorientowałaś się, że słychać podniesione głosy, przekleństwa i krzyki. Nie wiedziałaś co się dzieje, ale nie dbałaś o to. Zapominając o Oslo przed drzwiami i właściwie mając nadzieję, że pobiegł na dół pomóc w czymkolwiek się dzieje dopadłaś do drzwi i popchnęłaś je z całej siły. Ku twojemu zdziwieniu były otwarte, ale uderzyły z całą siłą w coś po drugiej stronie. Po chwili usłyszałaś jęk i okazało się,że to był Oslo. Twoja pierś zaczęła się unosić i opadać w zawrotnym tempie pod wpływem przypływu adrenaliny. Zyskałaś zastrzyk energii i nie czekając na nic przeskoczyłaś nad leżącym na podłodze mężczyzną, zanim zdążył się podnieść. Popędziłaś na oślep przez korytarz. Nie wiedziałaś co się dzieje, ale jeśli to była właśnie twoja druga szansa na ucieczkę nie zamierzałaś jej przepuścić.
Korytarz był prosty i po chwili biegu dotarłaś do schodów w dół. Zbiegłaś przeskakując po trzy stopnie naraz i wpadłaś chwiejnie do jadalni. Rozejrzałaś się wokół. Na podłodze leżały połamane krzesła, a w ścianę było wbite kilka noży. Spojrzałaś w prawo i zobaczyłaś drzwi wyjściowe. Tak blisko... Jednak nagle słyszysz tupot ciężkich kroków na drewnianych schodach. Podejmujesz szybką decyzję i skręcasz w lewo. Chowasz się za rogiem i przykucach schowana za regałem. Wstrzymujesz oddech kiedy porywacz wpada do pomieszczenia i rozgląda się. Nie jest w stanie cię zobaczyć głównie dzięki mroku, który ukrywa cię za regałem. Po chwili Oslo skręca do drzwi wyjściowych przeklinając siarczyście. Zza ściany wciąż dochodzą huki i odgłosy głuchych uderzeń. Po krokach poznajesz, że bandytów jest tam na prawdę dużo, co tylko utrudnia wydostanie się... Cholera.
Starasz się zrozumieć wykrzykiwane słowa i kiedy zdajesz sobie sprawę, że większość z nich to obrzydliwe wyzwiska i przekleństwa nagle uświadamiasz sobie-w tym samym czasie opuszczając swoją kryjówkę i idąc skulona w lewo-że głosy wydają się znajome.
Po chwili znajdujesz się w przedsionku na przeciwko drzwi do piwnicy, po swojej prawej masz wejście do kuchni. Patrzysz w tamtą stronę czując rosnącą gulę w gardle. Znam ten głos... znam go... Ale... Nie.
Zapominając o ścigającym cię Oslo stajesz jak wryta i patrzysz na lecące przez kuchnię odłamki szkła i drewna, a zaraz za nimi obijającego się o szafki Madryta. Nagle twoje serce się zatrzymuje, kiedy widzisz blond włosy i dobrze ci znaną twarz.
Jin zamachuje się i wymierza Madrytowi prawego sierpowego. W twoich oczach stają łzy. Wypuszczasz drżący, wilgotny oddech z płuc wciąż nie mogąc uwierzyć w to co widzisz.
Nagle jednak w twojej głowie przebija się dźwięk topornych kroków. Zwracasz głowę w prawo wracając do rzeczywistości i widzisz uśmiechającego się obrzydliwie Osla. Nie! Jak mogłam być tak głupia!-wytrzeszczasz oczy i gorączkowo szukasz drogi ucieczki, ale jesteś uwięziona.***
Jest 🤗 Drugi rozdział maratonu. Następny wstawiam kiedy pojawi się tu 5 gwiazdek. Dziękuję za zaangażowanie. *^*Bye

CZYTASZ
SUGA Imagine // Przez Ciebie.
FanfictionJesteś polką, która mieszka w Seoulu od dwóch lat. W życiu Yoongiego i reszty chłopaków z BTS pojawiasz się w sumie dzięki szczęśliwemu trafowi i zbiegu pozytywnych okoliczności, ale nie od razu jest różowo. Zaprzyjaźniasz się z członkami zespołu i...