*27

4.6K 240 30
                                    


Dźwięk otwieranych drzwi. Wokół panowała ciemność. Nie wiedziałaś czy to przez wyłączone światło, czy może miałaś zamknięte oczy. Mogłaś już jedynie słuchać. Nie czułaś nóg ani rąk. Po prostu leżałaś z resztkami świadomości.
Kroki zbliżyły się do ciebie i ktoś westchnął. Poczułaś lekkie szturchnięcie.

-Wstawaj.-powiedział kobiecy głos. Kobieta? Czy to znaczy że jesteś uratowana? Jedynie jęknęłaś próbując wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo. Do twoich uszu dobiegło zniecierpliwione cmokanie i poczułaś jak czyjeś ręce podnoszą cię do siadu. Uchyliłaś powieki, jęknęłaś ponownie.

-Wiem, wiem.-wymruczała kobieta.-Przyniosłam ci trochę jedzenia i wody.
Otworzyłaś szerzej oczy na dźwięk tych słów. Postać miała długie blond włosy związane w kucyka z tylu głowy. Były wyraźnie postrzępione i zniszczone. Jej cera była tłusta i błyszcząca, a usta i oczy mocno pomalowane. Miała bluzkę z dużym dekoltem w panterkę i krótką miniówkę, która jednak nie zadawała się jej krępować. Ciało miała kształtne, ale nie grube. Z szyi zwisał jej wisior ze złotych kół.
Kobieta kucała przed tobą z tacą na kolanach przeżuwając gumę.

-Jetsem Daliah.-przedstawiła się.-Vegas kazał mi cię doprowadzić do porządku, żeby mógł cię pokazać z lepszej strony w następnym filmiku. Jedz.-przysunęła ci talerz z dwoma zeschniętymi kanapkami z serem. Oblizałaś popękane i pokrwawione wargi.

-Oh, czekaj.-Deliah sięgnęła do stanika i wyjęła z niego starannie złożoną chusteczkę. Wyciągnęła rękę i wytarła ci nią usta. Nie było to zbyt miłe uczucie, zapiekło. Drżącymi dłońmi sięgnęłaś po jedzenie.
Chleb był suchy i stary, a ser gumowaty. Masła nie było, a mimo to pierwszy gryz wywołał eksplozję twoich kubków smakowych. Gryzłaś powoli wpatrując się zachłannie w kromkę, jakby ktoś miał ci ją zaraz zabrać.
Przełknąwszy pierwszą połowę kanapki powiedziałaś z prawdziwą wdzięcznością:

-Dziękuję. Jestem [T/I].-Deliah zaśmiała się autentycznie rozbawiona.

-Oj skarbie. Wiem kim jesteś. Cała Korea wie. Poza tym, nie masz mi za co dziękować. Ja nic nie zrobiłam. I nie zamierzam ci pomagać.

-Jesteśmy wciąż w Korei?-zapytałaś po chwili milczenia. Kobieta skinęła głową i odwróciła się do miski z wodą w której zaczęła moczyć szarą szmatkę.

-Jak dużo czasu minęło?-twoja towarzyszka spojrzała na ciebie katem oka z podejrzliwą mina, a ty wzięłaś kolejny gryz kanapki. Powoli zaczęłaś czuć przybywającą energię.

-Pięć dni.-pięć??! Musiałaś na prawdę dużo spać.

-Więc... jaki dzisiaj dzień?

-Poniedziałek. Przestań zadawać pytania.-powiedziała oziębłym tonem.

Skończywszy jeść wypiłaś szklankę wody dużymi łykami, po czym uniosłaś lekko kąciki ust ocierając je ręką. Dopiero wtedy zaczęłaś zdawać sobie sprawę jak zimno ci jest. Wzdrygnęłaś się lekko i w tym samym momencie Deliah odwróciła się ze szmatką w ręku. Podsunęła się bliżej ciebie i nieco brutalnym ruchem podniosła twoją twarz do góry, po czym zaczęła ją przemywać. Materiał którym to robiła nie pachniał najlepiej.
Zmywała ci w ciszy zaschniętą krew z czoła i rąk, oraz obojczyków i szyi. Nie odzywałaś się, tylko obserwowałaś jej poczynania w narastającym zamyśleniu.

Dziś poniedziałek. A to oznaczało, że JHope miał jeszcze tylko jeden dzień na zrobienie tego, czego chciał Vegas. Ale JHope? Co on ma z tym wszystkim wspólnego? Dlaczego to o jego chodzi porywaczom? Chcą okup? Chcą pieniędzy? Przecież powiedziałaś, że dasz im ile chcą, ale nie słuchali. Musi chodzić im o coś innego.
Spodziewałaś się, że to Yoongi będzie miał z nimi jakąś szemraną przeszłość, ale okazuje się inaczej. Hoesok? Ten pierdolony chodzący promień? Jak on może być w to zamieszany?

SUGA Imagine // Przez Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz