Rozdział 10

152 10 0
                                    

Perspektywa Kath

Gdy lekcje dobiegły końca chciałam żeby zaczęły się od nowa. Nie chciałam za nic wracać do domu, do którego niebawem przyjdzie mój przyrodni brat, którego jeszcze parę godzin temu widziałam nago. Za nic, kurna, w świecie. Siedząc w samochodzie Chrisa miałam nadzieję, że po drodze będzie jakiś wypadek, który opóźni mój powrót do domu. Jakieś roboty drogowe? Cokolwiek! Ale nie! Kiedy akurat chciałam korków, awarii komunikacji miejskiej, wypadków czy czegokolwiek, co spowolniłoby maksymalnie mój powrót do domu to wyjątkowo zawsze było zielone światło i całkowite opustoszenie na drodze. Co do cholery!?

Wzięłam głęboki oddech. Wysiadłam z samochodu żegnając się z dziewczynami i bratem Danielle. Weszłam do domu. Tam natknęłam się na mamę i tatę, którzy przyrządzali wspólnie obiad. Dość niespotykany widok.

- Hej wam- rzuciłam i podeszłam dając im buziaka w policzek na przywitanie.

- Hej, skarbie- odezwali się niemal jednocześnie.

- Co na obiad?- zapytałam siadając przy blacie patrząc jak mama robi sałatkę, a tata nastawia piekarnik.

- Dziś będzie lasagne i do tego sałatka- odezwał się tata, który włożył brytfankę z jeszcze niezrobioną lasagne do piekarnika.

Pachniało tak ładnie, że od razu poczułam się głodna. Jak na zawołanie poczułam burczenie w brzuchu.

Mówię tata, kiedy mam na myśli Owen, chciał żebym tak do niego mówiła. Co nie stanowiła zbyt dużego problemu, bo traktuje mnie jak swoją córkę od momentu, kiedy zaczął spotykać się z moją mamą.

Mój biologiczny ojciec zostawił moją mamę, gdy okazało się, że zaszła w ciążę. Więc Owen jest jedynym ojcem, którego mam i którego uznaje jako ojca. Wtedy kiedy wkroczył do mojego życia miałam siedem lat, a razem z nim dziesięcioletni Nate. Którego uwielbiałam od momentu, kiedy przekroczył próg tego domu. A teraz mam przed oczami jak stoi nagi na środku pokoju...

- Gdzie Nate?- zapytałam, gdy ocknęłam się z mojego wewnętrznego monologu.

Mama postawiła skończoną sałatkę na środku stołu wycierając ręce w fartuch. Przeniosła na mnie spojrzenie posyłając mi ciepły uśmiech.

- Nate jest u Nory- odpowiedziała- Chyba to coś poważnego, nie uważasz Owen?- wydawała się bardzo entuzjastyczna, tak... traktowała go jak własne dziecko i na wieść, że spodobała mu się dziewczyna piszczała z radości i cmokała go w policzki mówiąc by przyprowadził ją do nas do domu... Poczułam ukłucie w sercu, ale je zignorowałam. NATE TO MÓJ BRAT, TAK SAMO JAK OWEN JEST MOIM OJCEM. Ile bym sobie tego nie powtarzała, to i tak jest dokładnie to samo.

Kiedy zjedliśmy rodzinny obiad (bez Nate' a, który wolał zajmować się jakąś długonogą lalą niż spędzać czas wspólnie z rodziną..). Zagalopowałam się trochę.

Poszłam do siebie i przeglądałam zawartość mojej szafy. Jedna połowa nie nadawała się nawet na to, żeby na nią patrzeć. Po otworzeniu drzwiczek, ubrania po prostu z niej wypadły. Powkładałam je na siłę tak jak było i otworzyłam drugie drzwiczki, które okazały się być tą lepszą połową. Wyjęłam z niej luźne spodnie z wyższym stanem w granatowym kolorze i do tego obcisłą bluzkę z głębokim dekoltem i wiązaniem na karku, w bordowym kolorze. Wybrałam jeszcze buty na koturnie. Spakowałam je do dużej torby na ramię. Prawdopodobnie wybierzemy się do Dan, aby przygotować się na imprezę do Morgana. Zostało mi mnóstwo czasu do meczu. Postanowiłam zadzwonić do May. Odebrała po trzecim sygnale.

- Halo?- odezwała się May. Sprawiała wrażenie jakby wypowiedzenie tego jednego słowa sprawiło jej ogromną trudność.

- Eeee May... wszystko w porządku?- zapytałam zaniepokojona odgłosami, które dobiegały ze słuchawki.

Ta sapnęła. Jej oddech był przyspieszony. O ile oddechem można nazwać sapanie do słuchawki niczym śliniący się buldog.

- Rozciągam się...przed- przerwa na oddech- treningiem...

Nie brzmi jakby się rozciągała tylko jakby była poddawana torturom. Usiadłam na łóżku marszcząc przy tym brwi.

- May? Jesteś pewna, że się rozciągasz?- zapytałam niepewnie.

- T-tak- zająkała się- Po prostu uparłam się, że zrobię szpagat, którego...- znowu wzięła kilka głębokich wdechów- nie robiłam od kiedy skończyłam z baletem...

- Po co ci szpagat do treningu aikido do licha?- zapytałam z niedowierzaniem- Nie rób nic na siłę, bo sobie jeszcze krzywdę zrobisz wariatko. Balet trenowałaś sześć lat temu! Po co ci to teraz?

- Zrobię to!- krzyknęła a ja wybałuszyłam oczy- Ja kończę, nie udaję mi się pewnie przez to, że mnie rozpraszasz- powiedziała naprędce.

- Okej... to powodzenia May- powiedziałam niepewnie nadal nie będąc przekonana, czy to aby na pewno dobry pomysł żeby nie dzwonić po karetkę, czy strażaków.

- Pa- odpowiedziała szybko po czym się rozłączyła.

To była chyba moja najdziwniejsza rozmowa z May.

Minęła dobra godzina, którą spędziłam na oglądaniu głupich filmików na YT. Podczas gdy byłam w trakcie oglądania śmiesznego filmu z uroczymi pieskami, do pokoju wparował Nate. Uśmiechnięty od ucha do ucha. Nie wróżyło to nic dobrego...

- Siemka Kathie- przywitał się i położył, jak gdyby nigdy nic na moim łóżku tuż obok mnie.

- Jak tam było u Nory?- zapytałam udając entuzjazm. I kryjąc przy tym wkradający się do mojego serca smutek.

- Świetnie- westchnął rozmarzony- Jest super. Naprawdę. Po raz pierwszy się tak czuję przy jakiejkolwiek dziewczynie. Jest niesamowita- z każdym kolejnym słowem czułam, jakby ktoś kopał mnie w brzuch.

Całe moje zażenowanie spowodowane widokiem nagiego Nate' a wyparowało w mgnieniu oka. Muszę być dobrą siostrą i nie robić mu żadnych scen. Prawdopodobnie zostanę druhną na ich ślubie i będę trzymała ich obrączki na aksamitnej poduszeczce... Czasem się zastanawiam, co by było, gdyby Nate nie był synem Owena. I wtedy okazuje się, że nie jestem sobie w stanie zupełnie nic wyobrazić. Owen to mój tata, co jest, a raczej powinno być dla mnie tak samo logiczne jak to, że Nate jest moim bratem. 

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz