Rozdział 38

133 7 0
                                    

Perspektywa May

- Haaaaaayden!- wydarłam się do ucha śpiącemu chłopakowi po raz kolejny. Spał jak suseł. Obiecał mi, że pójdzie ze mną na zakupy a ten pacan poszedł spać.

Chłopak przekręcił się na drugą stronę przez to że siedziałam na nim okrakiem prawie spadłam z łóżka. Jak się w końcu obudzi to mnie popamięta.

Poszłam do łazienki żeby się ogarnąć. Przebrałam się w swoją ulubioną przydużą czarną bluzę kangurkę ze spranym nadrukiem z deadpoolem i czarne rurki z dziurami. Związałam włosy w wysoką kitkę wypuszczając dwa pasemka przy twarzy. Umalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Oczywiście Hayden nadal spał w najlepsze. Postanowiłam się nie poddawać i spróbować jeszcze raz.

Potrząsnęłam nim. Nic. Polizałam go. Nic. Położyłam się na nim. Nic. Zabrałam mu kołdrę. Nic. Miałam ochotę zrzucić go z tego łóżka, nie zrobiłam tego jednak bo wiedziałam że tego wielkiego cielaka nie dam rady choćby przesunąć. Ponownie na nim usiadłam.

- Hayden, jeśli za raz nie ruszysz swojego leniwego dupska możesz zapomnieć o seksie!

Hay lekko się poruszył przecierając dłonią twarz.

- Już wstaję kochanie- powiedział zaspanym głosem.

Przybiłam sobie face palma, gdybym wiedziała, że to zadziała zaoszczędziłabym godzinę budzenia go.

Nienawidził zakupów. Był marudny jak dziecko. Zmęczony od razu po dotarciu do centrum handlowego. Dopiero przy sklepie ze sprzętem sportowym czy z grami ciągnął mnie za rękę żebym z nim poszła. Nie mogłam mu dziś odpuścić. Musiałam kupić pasek do spodni. I spodnie. Przez tego dupka przytyłam. On jest święcie przekonany, że nie, ale moje biodra świadczą o czymś innym. Ale w sumie czego ja się spodziewałam, kiedy Hayden co chwilę kupuje mi słodycze, i zamiast chodzić na spacery zalegamy na kanapie i gramy na konsoli. Nie mówiąc o takich rodzajach aktywności jak wf w szkole, aikido i seks. Może to przez tabletki. Od których się tyje, jeśli je się śmieciowe żarcie. Brawo May. Łatwiej zwalić na Haydena, jeśli by mi nie dawał jedzenia to bym nie przytyła.

Przeglądałam kolejną parę spodni, z przodu z tyłu, kieszenie, stan, kolor, długość.

- Kochanie, te są rewelacyjne, przymierzałaś je już... i dwadzieścia innych par przed nimi, chodźmy już do kasy.

Uniosłam palec do góry aby mu zakomunikować, że zaraz pójdziemy. Wysoki stan, jasny jeans, zawijane nogawki, luźny krój, duże kieszenie, i nie zszyte kieszenie z przodu. Idealne. Ale oby na pewno..?

- May!

- Już!- wzięłam spodnie kierując się z Haydenem do kasy. Akurat przy kasie były paski, więc ponownie się zatrzymałam. Hay wziął spodnie i bez słowa skierował się w stronę kasy, by zająć miejsce w kolejce.

Wybór paska poszedł mi szybko, zdążyłam idealnie, gdy Hayden był drugi w kolejce.

Po zakupach nie można było nie pójść na jedzenie. I tutaj kolejna odpowiedź na pytanie: dlaczego przytyłam...

- Co dla ciebie skarbie?- zapytał Hayden składając zamówienie.

Co ja chcę zjeść? Łatwiej by mnie było zapytać czego bym nie chciała.

- Nuggetsy z słodko-kwaśnym i śmietankowym, frytki z batatów, ciastko z owocami leśnymi, herbatę... i lody z polewą czekoladową- powiedziałam na jednym wdechu.

Hayden nie wydawał się być zrażony. Chyba się przyzwyczaił, że dużo jem, albo nie tyle dużo ile często. I że lubię jeść. Miło było nie czuć presji, że wszystko muszę robić idealnie. Nadal się dla niego stroję i w ogóle, ale nie zamierzam udawać, że nie jestem głodna, kiedy burczy mi w brzuchu.

- Kochanie...- zagadnęłam go przytulając go od tyłu.

- Chcesz do tego kanapkę z zestawu śniadaniowego, tak?

Przytuliłam go mocniej i przytaknęłam głową, podczas gdy on wyklkiwał zamówienie na monitorku.

Kiedy wróciliśmy od razu usadowiłam się wygodnie na kanapie. Od razu podleciał do mnie mój psiak Duffy. Przywykł do Haydena. Już na niego nie skacze i nie szczeka. Zamiast tego łypie na niego, gdy mnie dotyka. Ale ma też takie dni, kiedy przychodzi do niego, ociera się jak kot o jego nogi, żeby go pogłaskał. Ale jeśli chodzi o jedzenie zawsze porzuca odgrywanie przyzwoitki i prosi go o nie, nawet jeśli chwile wcześniej na niego warczał.

Hay usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem, od razu oparłam o nie głowę. Dwa miesiące minęły nie wiadomo kiedy. Mój tata tak samo jak Duffy zaakceptował Haydena. Dziadek na samo hasło *mężczyzna w moim domu* mówi „no nareszcie". Gorzej było z poznaniem rodziców Haydena, którzy przyjechali do Haya i Masona miesiąc temu na kilka dni. Hayden mówił „przyjdź do nas na kolację, poznasz moich rodziców", to przyszłam. Oczywiście jego mama przyrządziła zapiekankę z cukinią od której robi mi się niedobrze. Skończyło się tak że Mason leciał po wiadro, Hay zmieniał mi zimne okłady na karku a ja haftowałam na podłodze w ich salonie. Drugie spotkanie z nimi poszło nieco lepiej, kiedy jego rodzice przyszli do nas na obiad. Mój dziadek i tata mają specyficzne poczucie humoru, całe szczęście że tata Haydena miał podobne i szybko znaleźli wspólne tematy. Mama Haya patrzyła na to dobrotliwie ganiąc męża za każde nieodpowiednie słowo. Na jej aprobacie zależało mi najbardziej. Jednak byłam pewna, że brak otwartej niechęci z jej strony wynika tylko i wyłącznie z tego, że jest opanowana. Wszystkie myśli trzyma w swojej głowie. Nic nie da się wyczytać ani z jej twarzy, tonu głosu czy zachowania. Całe szczęście że Hayden i Mason nie mieszkają z rodzicami.

- Maya?- z zamyślenia wyciągnął mnie delikatny głos Haydena przy moim uchu.

Odwróciłam się w jego stronę przez co nasze nosy prawie się stykały.

- Tak?- zapytałam.

- Chodźmy do łóżka, zasypiasz na siedząco- skinęłam głową, i niechętnie wstałam ciągnąc za sobą chłopaka.

Po dotarciu do pokoju położyłam na plecach na łóżku.

- Hayden, rozbierz mnie- powiedziałam sennie.

Zrobił to o co go poprosiłam. Sam był tak zmęczony, że nie mówił żadnych zboczeństw. Nie miał dużo do zdejmowania. Spodnie, skarpetki, bluza. Kiedy zostałam w samych majtkach odkręciłam się tyłem do niego wtulając się w poduszkę. On też się rozebrał i położył za mną przyciągając mnie bliżej siebie i przykrywając nas kołdrą. Zgasił światło i cmoknął mnie delikatnie za uchem. Słysząc miarowe bicie jego serca zapadłam w sen.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz