Rozdział 28

127 10 0
                                    


Perspektywa Kenji' ego

Nie mogłem odwrócić od niej wzroku. Mimo że wyglądała względnie tak jak zwykle, to i tak dostrzegłem od razu wory pod oczami i zmęczenie wymalowane na jej pięknej twarzy. Udawała że się śmieję chociaż nie było jej ani trochę do śmiechu. I wiedziałem, że była to moja wina. Bo jestem pieprzonym dupkiem. Bolało mnie to. Najbardziej bolała mnie świadomość, że to przeze mnie jest smutna. Kiedy złapała moje spojrzenie poczułem ciepło na całym ciele. Jej delikatny wymuszony uśmiech zamienił się w grymas. Wyszła pośpiesznie ze stołówki. Widziałem zdziwienie na twarzy dziewczyn, gdy zobaczyły Ali wybiegającą z pomieszczenia. Podążyły wzrokiem w poszukiwaniu przyczyny jej zachowania. Odwróciłem pośpiesznie głowę kierując się w stronę drugiego wyjścia. Jestem prawie pewien, gdzie uciekła i zamierzałem ją jak najszybciej znaleźć. Wszedłem po schodach pokonując trzy stopnie na raz długimi susami. Rozejrzałem się po korytarzu. Skręciłem na drugie skrzydło, w którym mieliśmy czytelnię z kanapami i poduszkami na parapetach aby uczniowie mogli tu przesiadywać podczas okienek. Ali siedziała skulona na jednym z parapetów z głową schowaną w podkulone nogi. Na ten widok poczułem jak moja twarz zastygła. Miałem ochotę sam sobie dać w mordę. Podszedłem do niej. Zauważyłem, że jej ramiona zaczęły lekko drżeć. Nie zniósłbym dłużej tego widoku. Pokonałem dzielącą nas odległość i wziąłem w ramiona jej drobne ciało. Które wczepiło się we mnie rozpaczliwie. Skończony ze mnie idiota. To że byłem w chuj zaskoczony to jedno, ale mogłem się chociaż odezwać zamiast wyjść bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Kochałem ją. Do bólu. Od zawsze liczyła się tylko ona. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że ona również. Przez lata tego nie widziałem. W chwili, gdy mi o tym powiedziała zastanawiałem się, czy się czasem nie przesłyszałem. Poszedłem do mojego najlepszego kumpla aby się narąbać. Po tym jak wytrzeźwiałem doszło do mnie to co zrobiłem. A raczej to czego nie zrobiłem. A powinienem. Bo ona na to zasługuje. Przez lata była moją przyjaciółką. I tym samym miłością mojego życia. I jedną z najbliższych przyjaciółek May.

Poczułem że Al lekko się odsunęła i spojrzała na mnie przestraszonymi oczami jakby sama była zawstydzona swoim zachowaniem. Nie pozwoliłem jej się odsunąć i od razu wpiłem się w jej usta. W tamtej chwili stwierdziłem, że to posłuży za najlepsze wyjaśnienia. Ku mojemu zaskoczeniu przyciągnęła mnie do siebie najbliżej jak się dało i pogłębiła pocałunek. Wplotłem dłonie w jej jedwabiście miękkie włosy rozkoszując się jej cudownym smakiem. Od zawsze marzyłem aby posmakować jej ust. I w końcu kiedy to się stało poczułem przyjemne prądy przechodzące przez moje ciało. Nasze języki zaciekle walczyły o dominacje, a jej ręce wędrowały w tym czasie po moich plecach.

Kiedy oderwaliśmy się od siebie oboje walczyliśmy o oddech. To był chyba najlepszy pocałunek w moim życiu.

Pogładziłem Lexi po policzku. Widziałem że miała mętlik w głowie. Wiadomo najpierw wychodzę sobie bez słowa a potem ją całuję. Kurwa brzmi to jeszcze gorzej niż myślałem.

- Kocham cię- przerwałem myśli, które ją zadręczały- jestem kompletnym idiotą, ale kocham cię. Szaleję za tobą, a kiedy ty wyznałaś, że czujesz to samo, nie wierzyłem w to. Zachowałem się jak tchórz i zamiast...

Przerwała mi ponownie łącząc nasze usta w pocałunku. Zaparło mi dech. Ponownie przyciągnąłem ją do siebie jak najbliżej i położyłem dłonie na jej talii.

Mimo że lekcje nie dobiegły jeszcze końca jednogłośnie stwierdziliśmy, że lepiej będzie zerwać się ze szkoły. Z początku błąkaliśmy się nieco bez celu. Później poszliśmy do kina na jakąś komedie, która i tak nie śmieszyła nas tak jak facet siedzący przed nami, którego śmiech był śmieszniejszy od żartów w filmie. Wychodząc z kina Ali potknęła się wpadając na mnie, złapałem ją przytrzymując przy sobie dłużej niż było to konieczne.

- Świetny był ten film, co?- zagadnąłem tuż przy jej uchu.

Posłała mi wyzywający uśmiech.

- Nie tak świetny jak miejsca, które nam wybrałeś- pochyliłem się nad nią by pocałować ją w nos. Była taka malutka a mimo to czułem, że jest stworzona dla mnie.

- To co teraz? Spacer po parku zaliczony, film zaliczony- wymieniałem.

Położyła mi dłoń na ustach, do których ledwo sięgała, kiedy się wyprostowałem.

- Teraz mnie pocałuj a potem będziemy mogli iść na pizzę- powiedziała patrząc mi w oczy uśmiechając się szeroko. Jezu... jak ja ją kurewsko kocham.

Siedzieliśmy na kanapie u niej w domu przeglądając kanały w telewizji. Nic nigdzie nie było poza powtórkami tandetnych filmów. Objąłem ją ramieniem, a ona wtuliła się we mnie przykładając ucho do mojego serca. Miałem wrażenie jakby wszystko było na swoim miejscu. Pocałowałem ją w skroń i objąłem ciaśniej ramionami. Nie zamierzałem jej zostawiać. Ani teraz ani nigdy.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz