Rozdział 4

253 15 2
                                    

Perspektywa Danielle

Przez cały dzień moje myśli krążyły wokół Ali i Kath. Alexis sobie poradzi. Wiem to. Wiem, że już niedługo zbierze w sobie siły i powie May i potem wszystko się ułoży i nie będzie musiała udawać. Ale Kath... Kath może tylko próbować zastąpić swój obiekt uczuć innym. Nie ma innej możliwości. Tutaj jestem całkowicie bezradna.

Starałam się skupić na lekcjach. Algebra. Skup się Danielle!

- DANIELLE!- usłyszałam donośny krzyk Noela z łazienki na korytarzu.

Westchnęłam zirytowana i ruszyłam w jego kierunku. Otworzyłam drzwi łazienki. Noel stał owinięty szczelnie ręcznikiem. Z włosów kapała mu woda.

- Czego?- zapytałam.

- Jak to czego? Gdzie są do jasnej cholery moje szampony do włosów?!- wrzasnął.

Przewróciłam oczami. Dlaczego Noel nie może być taki bezproblemowy jak Chris? Czy on jest w ogóle naszym bratem?

- Schowałam je do szafki na górze. Po cholerę mają się walać wszystkie na raz? Normalni ludzie używają JEDNEGO szamponu, a dopiero kiedy im się skończy jeden, to biorą następny- powiedziałam to tak wolno i spokojnie jakbym mówiła do małego dziecka.

Ten pokiwał wolno głową jakby jego szare komórki analizowały to co przed chwilą powiedziałam. Wyszłam z łazienki zamykając za sobą drzwi. Eh ten Noel. Wróciłam do siebie i do mojej ukochanej matmy.

Usiadłam za biurkiem i od razu przebiegłam wzrokiem po zadaniu. Czarna magia. A mówiłam, że to Noel jest niedorozwojem... Sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer Cole'a. Cole jest tak jakby moim chłopakiem od dwóch lat. Pomaga mi z matmą. Ja jemu pomagam z chemii. Sprawiedliwy układ. Jest kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej. Na samą myśl rozpiera mnie duma. Jest starszy o rok. I tak, skoro on jest w starszej klasie, a ja pomagam mu z nauką to znaczy, że o dziwo nadganiam materiał. Nauczycielka ma ze mną indywidualne zajęcia.

- Hej złotko- odezwał się Cole odbierając po drugim sygnale.

- Cześć Cole- odparłam uśmiechając się na dźwięk jego głosu.

- Twój chłód mnie zabija kochanie- udał, że bardzo cierpi na co ja nie mogłam powstrzymać napadu śmiechu.

Dopiero teraz usłyszałam jaki u niego jest hałas. Jakby ktoś nieustannie robił mu dziury w ścianie wiertarką.

- Kochanie co to za hałasy? Zoo się do ciebie wprowadziło?- zapytałam.

Ten westchnął. Mogę się założyć, że w tej chwili przeczesuje włosy wolną dłonią.

- No tak jakby. Moi kuzyni przyjechali do nas na weekend. Właśnie demolują mi pokój... A właściwie masz do mnie jakąś sprawę prawda?- rozgryzł mnie, holender.

- No tak... znaczy w sensie ja ten... no...- język mi się plątał.

Ten się zaśmiał.

- Dani no mów co jest? Wiedz, że co by to nie było nie przepuszczę okazji na wydostanie się z tego małpiego gaju- zaapelował.

- No dobra. Więc potrzebuję ciebie i twojego matematycznego geniuszu, bo sobie kompletnie nie radzę- jęknęłam.

- Nie ma sprawy. Będę za 20 minut.

- Dzięki Cole.

- Zawsze do usług Dan.

Kto by się spodziewał, że ja Danielle Sheeran jako jedyna z naszego grona będę miała chłopaka. Co zaczęło się przez całkowity przypadek.

W wielkim skrócie. Znokautowałam go podczas rozgrywek koszykówki. W ramach pokuty opatrzyłam go. Ten powiedział, że jestem mu winna trening. Zatem zaczęliśmy wspólnie trenować na szkolnym boisku po lekcjach. Potem zaczęliśmy chodzić na randki i w ogóle. I po mniej więcej czterech miesiącach zaczęliśmy być parą. I to trwa do dziś. Normalka. Całe szczęście, że nie mam żadnych miłosnych problemów. Nie wzdychałam do chłopców. Nie podobali mi się. Nie interesowałam się zbytnio nimi. Poza tym, że czasem fajnie się z nimi grało, ale nic poza tym. Cole od początku ubiegał o mnie. A ja dałam mu na to szansę. Był miłym chłopakiem, z którym dobrze mi się rozmawiało, mieliśmy wspólne hobby. Nie byliśmy zazdrośni, nie robiliśmy scen. Jest moją męską wersją. Dosłownie. Jest moim przyjacielem, który nie wyręcza mnie we wszystkim, bo wie, że sobie poradzę. Wiadomo traktuję mnie jak jakąś boginię, co czasami mnie nieco bawi, ale i tak go uwielbiam. I bardzo kocham. Nie jest też w jakiś sposób dotknięty tym, że spędzam dużo czasu z dziewczynami, bo ufa mi i wie, że tak czy inaczej nie zaniedbam go.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz