Rozdział 22

136 10 0
                                    

Perspektywa May

Siedziałam na angielskim. Jednym z moich ulubionych przedmiotów. Pani Shiffer była bardzo pobłażliwa wobec nas, ale dobrze uczyła. Miałam u niej dobre stopnie, mimo że nie poświęcałam temu przedmiotowi tyle czasu ile powinnam. Kiedy zostałam zapytana myślami byłam daleko. Na pewno nie w szkole. Raczej w sypialni Haydena... oj tak. Hayden nie usłyszał tego co powiedziałam. Sama się zastanawiałam czy to dobrze, czy źle. Korzystałam z tego czasu, który mogłam spędzić z nim, bo nie wiedziałam kiedy będzie następny. Odwiózł mnie do domu w niedzielę rano. Czasem miałam wrażenie, że rozmowa nadal kleiła nam się jak dawniej. Nadal mogliśmy rozmawiać jak kumple. Słuchać muzyki podśpiewując przy tym i bić się dla żartu, gdzie zazwyczaj dla śmiechu dawał mi wygrywać. Tyle że jedno się zmieniło. Wtedy nie uprawialiśmy seksu. Bo tak trochę byłam dziewicą... Poza tym zaczął mi bardziej słodzić. Dawniej zwracaliśmy się do siebie nazwiskami. Było to między innymi dla śmiechu. Obecnie mówi do mnie piękna, śliczna, skarbie albo po prostu May. Nie uważałam Haydena za dupka, więc nie bałam się że po spędzonej nocy mnie zostawi. Znaliśmy się jednak trochę. Dwa lata mimo tego że nie byliśmy szczególnie blisko ze sobą to i tak nie mało. Czy możliwe jest aby wszystko zmieniło się przez jedną noc?

- May!- krzyknęła mi do ucha Danielle. Zamrugałam oczami i spojrzałam na nią- Halo, ziemia do May, wstawaj koniec lekcji- odezwała się nieco łagodniejszym tonem widząc mój zamyślony wyraz twarzy.

Wstałam przerzucając torbę przez ramię.

- Sorki, zamyśliłam się- wytłumaczyłam- gdzie Kath?- zapytałam rozglądając się po klasie gdzie nikogo nie było oprócz nas.

Uderzyła się wolną dłonią w czoło patrząc na mnie z niedowierzaniem.

- Co jest z tobą?- zapytała- na angielskim nie uważałaś zupełnie, nie mówiąc już nawet o wfie na którym dostałaś piłką w twarz- wyliczała- Kath nie było z tobą na tej lekcji, ani mnie, miałaś tu teraz hiszpański- wyjaśniłam.

- A na hiszpański nie chodzę z Haydenem?- zapytałam zupełnie zdezorientowana, że nie zauważyłam jego obecności, a przecież do jasnej siedzieliśmy razem w ławce.

- Hayden jest na zawodach ze swoim klubem bokserskim- wyjaśniła- Kai z mojej grupy też tam trenuje, więc stąd wiem- dokończyła- nie mówił ci?- zapytała biorąc mnie pod ramię.

- Nie wiem, może mówił. Ale wiesz dużo można o mnie powiedzieć, ale na pewno nie to, że mam dobrą pamięć- przypomniałam jej. Wiedziała doskonale, że mam sklerozę.

- Wiem, ale co jest z tobą? Kath jest pewnie już z Chrisem i czekają na nas żebyśmy pojechali do Al. Dopóki mi nie powiesz o co chodzi, nigdzie nie idziemy- stanęła w miejscu by potwierdzić swoje słowa.

Uparta jak zawsze. Przewróciłam oczami.

- Ze mną nic. Poza tym, że mam kompletny mętlik w głowie- popatrzyłam jej w oczy, pokiwała głową, żebym kontynuowała- Mam z nim pogadać o nas?- zapytałam zrezygnowana przeczesując włosy palcami- Niby spędziliśmy razem te dwa dni- nie mówiłam co robiliśmy, bo po jej uśmieszku wiedziałam, że doskonale wie co- I nie wiem. Wydaję mi się, że coś się zmieniło. Ale nie wiem. Dać mu czas? Zapytać wprost?- zadawałam kolejne pytania cisnące mi się na usta. Szłyśmy wolnym krokiem do wyjścia.

- Możesz zrobić i to i to. Daj mu trochę czasu. I sobie przy okazji też- powiedziała lekko gładząc mnie po ramieniu- Zapytanie wprost da ci jasną odpowiedź- powiedziała uśmiechając się przy tym- nie musisz się pytać teraz, jeśli poczekasz... może odpowiedź przyjdzie sama- podsunęła otwierając drzwi samochodu Chrisa. Wsiadłam na swoje miejsce obok Kath.

Rzuciłam tylko uśmiech w lusterku do Dan, aby wiedziała, że jestem jej wdzięczna za radę i za to że ze mną wytrzymuje. Odwzajemniła uśmiech i zapięła pasy.

Droga minęła nam na słuchaniu jakichś radiowych hitów, które chcąc nie chcąc znałam na pamięć, bo były dosłownie wszędzie. W supermarketach, centrach handlowych, w szkolnym radiowęźle, w radiu, w telewizji... no normalnie rzygać się chce. Co nie zmienia faktu, że je znałam i nuciłam. Cholery były chwytliwe jak nie wiem.

Atmosfera zrobiła się nieco napięta jak wysiadałyśmy z auta. Dan pożegnała się z bratem a my mu pomachałyśmy. Podeszłyśmy do drzwi. Kath zapukała. Kath nie należała do osób tak opanowanych jak Dani (w niektórych momentach), ale teraz było po niej widać, że się denerwuje. Co udzieliło się również mnie. Czekałyśmy chyba z pięć minut, kiedy po serii stuków, puków i nawoływań, Alexis otworzyła drzwi. Wyglądała okropnie. Widać, że przez noc nie zmrużyła oka. Miała na sobie brudny szary dres, którego nigdy nie nosi, był cały poplamiony. Oczy miała spuchnięte i zaczerwienione. Włosy rozczochrane. Spojrzała na nas rzucając nam coś co stanowiło zarówno uśmiech jak i grymas. Widać było że nawet to sprawiło jej fizyczną trudność.

- Hej- rzuciła schrypniętym głosem zapraszając nas nieco speszona do środka.

Pierwsza jak zwykle Dani odzyskała rezon trząsając jej małym ciałem chcąc coś z niej wyciągnąć.

- Żadne hej- fuknęła- co to ma być, nie ma z tobą kontaktu od imprezy, nie przyszłaś dziś do szkoły- zaczęła Dani. Widać było, że jej przejęcie i wkurwienie sięgały zenitu.

Położyłam dłoń na ramieniu Dani, żeby dała jej odetchnąć. Ali wyglądała jakby miała zapaść się pod ziemię a zarazem jakby miała się zaraz rozpłakać. Posadziłam Al na fotelu a my usiadłyśmy na kanapie naprzeciwko niej.

- Co to się dzieje Lex?- zapytała na wstępie Kath pochylając się lekko w jej stronę lustrując jej twarz wzrokiem- Widziałam Kenji' ego i powiem tak widząc go pomyślałam, że to- wskazała na nią- jest związane właśnie z nim... mylę się?- zapytała.

- Ymm- zaczęła ochryple przecierając oczy ręką- tak jakby wczoraj mu powiedziałam, co do niego czuję, zostawił mnie, tak jak się tego omawiałam- kiedy chciałam coś powiedzieć popatrzyła na mnie i pospiesznie dodała- wiem, że ci nie powiedziałam, wiem że powinnam zrobić to już dawno, nie mam chyba nic na swoje usprawiedliwienie- spuściła głowę- przepraszam.

Dan i Kath na jej słowa siedziały patrząc na nią z niedowierzaniem, ale i niewyobrażalną troską.

- Ali, popatrz na mnie- poprosiłam- ja wiedziałam że się w nim kochasz- uśmiechnęłam się lekko- Nie jestem na ciebie zła, nie mam do ciebie pretensji, ale... następnym razem mi zaufaj, dobrze?

Ta tylko pokiwała głową i rozpłakała się na dobre. Podeszłyśmy do niej we trzy i bez słowa przytuliłyśmy. To bolało. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Zazwyczaj nie pozwalała sobie na pokazywanie emocji. Nie płakała, chyba że ze szczęścia. Wiedziałam, że jest zakochana w Kenji' im wystarczyło, że porównałam to jak ja sama patrzę na Haydena. Nie byłam na nią zła. Nie rozumiem tylko czemu mi nie powiedziała. Poczułam się jak czarna owca w tej paczce. Wszystkie wiedziały. Mi jedynie pozostało się domyślać. Nie ufają mi? Było mi trochę przykro. Ale to powinnam zostawić na kiedy indziej. Alexis jest w rozsypce i niezależnie od tego co czuję musimy wspólnie jej pomóc przez to przejść.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz