Rozdział 8

190 11 0
                                    


Perspektywa Danielle

Po telefonie od Kath, stwierdziłam że rozsądnie będzie wstać z łóżka. Noela mam całe szczęście z głowy, więc mogę na spokojnie iść do łazienki się wyszykować. Wzięłam bieliznę, mój przyduży, czarny sweter i obcisłe rurki. Wzięłam w drugą rękę jakiś błyszczyk, który kupiła mi mama.

Przebrałam się, umyłam zęby i twarz, pomalowałam usta malinowym błyszczykiem wychodząc pięćset razy za usta. Włosy dokładnie uczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Poszłam po plecak do pokoju i udałam się do kuchni, w której zastałam Chrisa.

- Siema brat- rzuciłam do niego biorąc w między czasie maślankę z lodówki od razu ją otwierając- Podwieziesz mnie, nie?- upewniłam się.

Westchnął teatralnie, poprawiając swoje nieistniejące włosy.

- No niech będzie- odparł naśladując celebrytkę.

Dopiłam maślankę i poszłam z Chrisem do samochodu. Gdzie jak zwykle kłóciliśmy się, o to która piosenka ma grać w radiu.

- Chris! Zostaw!- krzyknęłam- To modern talking do cholery, takich rzeczy się nie przełącza!- wrzasnęłam próbując zmienić stację. Ten jednak skutecznie mi to uniemożliwiał.

- Siora, zluzuj majty, przecież się już przez te siedemnaście lat nasłuchałaś tych staroci, daj spokój...

- Spadówa łysolu, wyłącz mi ten rap, do kurwy nędzy- spojrzałam na niego spode łba.

- Jak włączę Eminema to się uspokoisz?- zapytał z nadzieją.

Pokiwałam niechętnie głową. Jego akurat lubiłam. Nie tolerowałam rapu, jednak Eminema uwielbiałam.

Gdy byliśmy już pod moją szkołą cmoknęłam brata w policzek i poszłam biegiem do szkoły. Rzecz jasna byłam spóźniona jak zwykle. Weszłam do sali przepraszając panią Meyer za spóźnienie i usiadłam przed Kath i Lexi. Czyli Mayi nie będzie... Odwróciłam się delikatnie do dziewczyn te spojrzały na mnie uśmiechając się lekko. Kath wyglądała jakby miała jakieś zbereźne myśli a Ali... jakby nie spała od miesięcy, co prawie było prawdą.

Podczas przerwy na lunch, gdzie siedziałam z dziewczynami przy naszym stoliku na stołówce poczułam wibrację telefonu w kieszeni jeansów.

- Halo?- odebrałam.

- Elo morelo- przywitała się May- jakby co mamy na dziś zaproszenie na imprezę do Haydena- powiedziała to tak jakby mówiła o pogodzie.

Powstrzymałam się od okrzyku radości.

- Impreza!- krzyknęłam jej do słuchawki na co ona ograniczyła się do: ała- Nie ma cię w szkole jeden dzień, a już cię zapraszają na imprezy?- zapytałam zdziwiona.

Prychnęła.

- Zapraszali mnie wcześniej, ale za każdym razem coś wypadało, albo szykowała się impra z samymi plastikami i szkolnymi dupkami...- Chodźcie, obiecałam Hayden' owi, że przyjdziemy...

- Mhm... obiecałaś Hayden' owi- uśmiechnęłam się szatańsko- czuję, że masz mi coś do powiedzenia.

Kath i Ali posłały mi zdziwione spojrzenia.

- Oj daj mi spokój!- byłam pewna, że się zarumieniła.

- Ty lepiej szykuj obcisłą miniówę- zażartowałam.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz