Rozdział 24

153 11 0
                                    


Perspektywa Alexis

Wizyta dziewczyn nieco poprawiła moje samopoczucie. Ich obecność nie odgoniła koszmarów, ale jestem wdzięczna i pełna podziwu dla Kath, która bez narzekania czekała aż się uspokoję i czuwała przy mnie. Po zjedzeniu śniadania, dla mnie pierwszym posiłku od paru dni, poszłyśmy do mnie żeby się ubrać. Książki zostawiałyśmy w szafkach w większości przypadków. Dla May znalazłam jedną ze swoich większych czarnych bluz, która dla niej była akurat, do tego dobrałam jej legginsy. Kathie wybrała sobie standardowy zestaw, który zawsze ode mnie pożycza, gdy tylko ma okazję. Była to przydługa koszula w zieloną kratę, podkoszulka i jeansy, które sięgały jej nieco ponad kostkę. Dla Dani nic nie mogłam dobrać. Była najwyższa z naszej czwórki. A ja mając najmniejszy rozmiar i najniższy wzrost nie miałam zupełnie nic w czym nie krępowałaby się iść do szkoły. Uspokoiłam się, gdy powiedziała że Cole jej coś przywiezie. Dziewczyny bieliznę miały swoją z poprzedniego dnia, którą ręcznie przeprały. Nie nosiły zapasowych kompletów w torebkach.

Kiedy Cole podjechał poczułam serce podchodzi mi do gardła. Nie chciałam wychodzić z domu. Ani widzieć Kenji' ego. Nie potrafiłabym mu teraz spojrzeć w oczy. Dani ubrała się na biegu w bluzę Cole' a i swoje jeansy. Dziewczyny zajęły już swoje miejsca podczas, gdy ja dokonywałam ostatnich poprawek. Według instrukcji dziewczyn nie mogłam przyjść w żadnym dresie i mam wyglądać jak zawsze. Ubrałam białe spodnie i luźny szary sweterek, podwinęłam rękawy i przeciągnęłam czerwoną szminkę po ustach. Jak zawsze. Oczy pomalowałam tuszem i wyjątkowo zrobiłam delikatne kreski. Założyłam w biegu czarne botki i wzięłam torebkę zamykając drzwi. Usiadłam na swoim miejscu. Dziewczyny zlustrowały mnie wzrokiem. Wszystkie pokiwały głowami z uznaniem.

Przez całą drogę patrzyłam się na swoje włosy. Nieco urosły. Pomyślałam sobie, że skupiając się na pierdołach zapomnę o tym, że jestem coraz bliżej szkoły. W której czeka mnie koszmar. Straciłam go. Przez to, że stwierdziłam, że wyznanie mu swoich uczuć będzie dobrym pomysłem. I tenże dobry pomysł doprowadził mnie do takiego stanu i do tego, że Kenji się już słowem do mnie nie odezwie.

Wyszłyśmy z samochodu Cole' a. Ten wziął od razu za rękę Dani i poszli na przód naszego orszaku. Kath i May stały po moich obu stronach. Czułam się nieco bezpieczniej. Miałam wielką nadzieję, że idąc za Dani i Cole' em nikt mnie nie zauważy. Dani była od niego o głowę niższa, ale mimo to oboje w porównaniu do mnie byli gigantami. Dobra, Danielle nie była gigantem tylko naszym olbrzymkiem, Cole był gigantem.

Idąc korytarzem czułam na sobie spojrzenia ludzi. Nie mieli widocznie nic lepszego do roboty, bo to że raz nie ma mnie w szkole nie znaczy, że rzadko w niej bywam. Głowę miałam podniesioną do góry, aby nikt nie pomyślał, że w ciągu tych trzech dni wydarzyło się cokolwiek. Kiedy doszliśmy już do naszej sali, Cole pożegnał się z Dani i pomachał nam biegnąc do klasy, w której miał teraz lekcje. Kątem oka zauważyłam włosy Kenji' ego. Zawsze rzucały się w oczy. Od razu odwróciłam głowę by mnie nie zauważył. Schowałam się nieco za dziewczynami. Te od razu skumały o co chodzi. Żadna nic nie powiedziała. Bo nie trzeba było tego niczym komentować. Do moich uszu doszło tylko:

- Jest dziś Lexi?- zapytał Kenji. Miał spięty głos. Co było dziwne, bo zawsze był w dobrym humorze i nigdy nie dawał po sobie poznać, że coś jest nie tak. Teraz ewidentnie było. Bo jego ton nie był wesoły jak zawsze.

- Nie, nie ma- odezwała się pewnym głosem Maya, Kath bardziej mnie zakryła trzymając torebkę na wysokości mojej twarzy udając, że czegoś w niej szuka. Serce mi biło jak szalone.

- Aha- odpowiedział. Wyczułam jego rozczarowanie. Ale czym mógł być rozczarowany skoro nie chce mnie już znać?- jak będziesz się z nią widziała to ją pozdrów- odparł na odchodne.

- Pewnie- odpowiedziała May – a ty się ogarnij, bo wyglądasz jak kupka nieszczęścia- szczera jak zawsze.

Nic nie odpowiedział. Mogłam się jedynie domyślić, że uśmiechnął się blado w odpowiedzi, bo skórzana torebka Kathie nieco zasłaniała mi wszystko. Kiedy już go nie było poczułam jak schodzi ze mnie całe powietrze.

- Wiesz, że on wróci, no nie?- szepnęła do mnie Kath- Nie dasz rady unikać go przez cały dzień- dodała patrząc na mnie. Skinęłam tylko głową. Musiałam stawić mu czoła. Albo po prostu go zignorować. Nie byłam gotowa, żeby z nim normalnie rozmawiać. Nie po tym co mu powiedziałam.

Każda lekcja ciągnęła się niemiłosiernie. W zasadzie nic się nie działo. Niedługo miały być ferie zimowe, więc każdy nauczyciel zadawał jakieś dłuższe prace do zrobienia. Niedługo były urodziny Dani zabawne było, że dzień po niej urodziny miał Cole. Najmłodsza z nas była May. Ja i Kath jesteśmy z tego samego miesiąca. Obie z lipca. Pewnie będziemy coś wspólnie robiły z dziewczynami. Może połączymy imprezę Dan i Cole' a. Pewnie zrobimy z tego jedną wielką imprezę. Osiemnastka miała być huczna dla Dani. Cole miał świętować dziewiętnastkę. Miałam pomysł by zrobić bransoletkę dla Danielle. Lubiłam w wolnym czasie nawlekać koraliki na rzemyk. Miałam mnóstwo różnego rodzaju koralików. Niebieskie na pewno spodobałyby się Dan. Nie nosiła zazwyczaj biżuterii. A w zasadzie nigdy. May zrobi coś ze zdjęciami. Rok temu dała jej wielki album, który własnoręcznie zrobiła i udekorowała. Kath nigdy nie ma na nic pomysłu, a mimo to kupując prezent na ostatnią chwilę strzela w dziesiątkę.

Przerwa obiadowa trwała najdłużej. Na stołówce było pewne, że go spotkam. Wzięłam się za swoją sałatkę. Dziewczyny wzięły drugie danie. Dzisiaj był to makaron z serem. May marudziła, że ma ochotę na makaron ze szpinakiem. Zawsze ma na niego ochotę. Dani i Kath się z niej śmiały jak zwykle. A ja tylko lekko się uśmiechnęłam. Nie byłam zupełnie gotowa do spędzania czasu z ludźmi. A już na pewno nie byłam gotowa na pójście do szkoły. Tak jak się obawiałam zobaczyłam Kenji' ego kierował się z tacką do stolika, który zajmowali gracze drużyny futbolowej. Odwróciłam wzrok skupiając się na przeżuwaniu sałatki. Po chwili poczułam na sobie czyjś wzrok. Kenji' ego i jego kumpla. Nie mogłam pozbyć się myśli, że może gadał z nim o mnie, albo gorzej, że wszyscy już o tym wiedzą. Poczułam jak na moją twarz wstępuje grymas. Wzięłam swoje rzeczy i bez słowa wyszłam ze stołówki. Nie wytrzymałabym tam ani chwili dłużej.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz