Rozdział 37

121 9 0
                                    

Perspektywa Kath

Sprawa z Nate' em nieco przycichła. Niby wszystko okej, ale znacznie się od siebie oddaliliśmy. Przez to bardziej zaangażowałam się w relację z Tristanem. Chłopak na każdym kroku udowadniał mi, że zależy mu na mnie. Mimo to bałam się. Umawiałam się z nim po kryjomu by nie rozjuszyć Nate' a. Wkurzało mnie to. I to że ja nie mogę mieć nic przeciwko Norze a on może zakazywać mi kontaktu z kimkolwiek. Ale na razie wolałam mieć spokój i się nie wychylać. A co najważniejsze: unikać spotkania Nory.

- Kath!- przywołał mnie do rzeczywistości głos Tristana.

Zamrugałam pozbywając się natłoku myśli.

- Sorki, zamyśliłam się- odparłam skruszona posyłając mu delikatny uśmiech. Założyłam kask na głowę i wsiadłam za Trisem na motorze. Objęłam go mocno w pasie, po czym odjechaliśmy ze szkolnego parkingu. Przyzwyczaiłam się już do jazdy na motorze. I nauczyłam się, że sukienki to nie najlepszy pomysł. Mimo to nadal podczas jazdy czułam przyjemny wiatr we włosach i motylki w brzuchu. Zdecydowałam, że przestanę się bać i będę żyła chwilą. Co będzie to będzie. Nie będę niczego planować.

Kiedy Tristan się zatrzymał, otworzyłam oczy zdejmując kask i rozglądając się po nieznanym mi otoczeniu. Czułam zapach benzyny, papierosów i alkoholu. W zasięgu mojego wzroku były wielkie trybuny i tor. Nie byłoby to nic niezwykłego gdyby nie to że było tam mnóstwo ludzi, facetów na motorach, rozebranych lasek i gdyby nie było to na totalnym odludziu. Trwała chwila nim zakodowałam co to znaczy: nielegalne wyścigi. Sama nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Nie było to dla mnie żadnym problemem, ale skłamałabym mówiąc że nie byłam zaskoczona.

Chłopak wstał z pojazdu również zdejmując kask i biorąc mnie za rękę. Ostatnimi czasy robił to dość często. Podszedł do jakiegoś wielkiego gościa. Był obdziergany i wyglądał jak szef całego zgromadzenia.

- Kogo ja widzę!- odezwał się wielkolud- Tristan Johnson!- poklepał go po ramieniu- dawno cię nie było- mówiąc to jego wzrok spoczął na mnie. Wyglądał na szczerze zaciekawionego- a kim jest ta ślicznotka?

Tris objął moje ramiona.

- To moja przyjaciółka Kathie, Kath to Stephen, mój kumpel- przedstawił nas sobie nie puszczając mnie z objęć.

- Witamy Kath, jak zobaczysz jak Johnson śmiga po torze...- zaczął Stephen.

- Nawet nie kończ- uciął Tristan wyglądając na nieco speszonego.

- Ścigasz się dziś?- zagadnął zainteresowany.

- Pewnie- odpowiedział.

Zaczęło się robić szaro, oświetlenie stanowiły niewielkie latarnie. Patrząc na te wszystkie laski, wyglądam jak mniszka. Co dziwne Tristan nie wyglądał w żadnym razie na zainteresowanego ich wdziękami. Do czasu wyścigu usiedliśmy w barze, który był dosłownie za miejscami dla widowni.

- Nie masz z tym problemu?- zapytał kiedy byłam w trakcie zerowania kolejnego drinka z tequilą.

Spojrzałam się na niego.

- Nie, no coś ty- odparłam kręcąc głową posyłając mu uśmiech. Miałam wrażenie, że odetchnął z ulgą.

- Nie martw się podczas wyścigu nie zostawię cię samej- zapewnił, nie chciałam mu mówić, że wcale się tym nie martwię- moi kumple się tobą zajmą- tego też nie zamierzałam komentować, mimo że zabrzmiało dziwnie. A co ja jestem, żeby się mną jego kumple zajmowali. Musiałam powstrzymać złośliwości. Katherine lubisz chłopaka, więc ogarnij się i daj mu się wykazać.

Tak jak obiecał Tris poznał mnie ze swoimi kolegami Rob' em, Cody' m, Leonem i Oliverem. Rob i Cody byli braćmi w naszym wieku. Cali obdziergani, w sumie jak większość tutaj. Leon był ciemnoskórym wysokim jak góra facetem. Był o dwa lata straszy od nas. Oliver za to wydawał się najłagodniejszy z towarzystwa. Był mojego wzrostu i nie aż tak napakowany jak jego kumple. Stałam przy torze obok nich czekając aż na mecie przybędzie zwycięzca wyścigu. Cały czas któryś z nich mówił coś zabawnego o Tristanie. Nie mogłam nie skorzystać z okazji, żeby trochę o niego podpytać. Dowiedziałam się że Stephen jest jego starym przyjacielem rodziny z jego rodzinnego miasta. Nawet u siebie brał udział w wyścigach. Ponoć zanim tu przyjechał był niepokonany. Zza zakrętu wyjechały motory, jeden był w małym stopniu na prowadzeniu. Było tak ciemno, że nie mogłam dostrzec Tristana. Ku zaskoczeniu wszystkich kierowca będący na ostatniej pozycji przyśpieszył tak, że wyprzedził resztę i ukończył wyścig jako pierwszy. Rozległy się krzyki i brawa.

Leon się zaśmiał ściągając na siebie moje spojrzenie.

- Skubany, myślałem że wyszedł z wprawy.

- On zawsze sobie z nas kpi- wtrącił Oliver- powinieneś się przyzwyczaić, że zwykła wygrana nie jest dla niego satysfakcjonująca.

Dopiero jak zwycięzca wyścigu podszedł do nas zdejmując z głowy kask przekonałam się, że nie mylili się. To był Tristan. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało rozkładając ramiona w moją stronę. Nie mogłam się nie odwzajemnić tego uroczego uśmiechu. Natychmiast rzuciłam mu się w ramiona. Chłopcy oczywiście śmiali się, że też by chcieli przytulasa. Ale nie zwracałam na nich uwagi. Romantyczną chwilę przerwał nam warkot silników. Dużo głośniejszych od motorowych. Oderwałam się od Tristana i podążyłam za wzrokiem wszystkich zebranych. Całkiem znikąd na teren Stephena wjechało dziesięć motocyklistów. Zatrzymali się niedaleko nas. Nie wiem czemu, ale nie wydawali się zbyt przyjaźni. Jeden z nich zszedł z motocyklu. To z pewnością był facet. Miał szerokie barki i wąskie biodra. Praktycznie cały jego strój stanowiła czarna skóra. Poczułam dziwny niepokój, gdy nieznajomy zmierzał szybkim krokiem prosto w naszą stronę. Tristan wyglądał na złego. Patrzył z nienawiścią na idącego do nas kolesia tak samo z resztą jak reszta. Chłopak pociągnął mnie żebym stanęła za nim. Leon i Rob stanęli na przedzie po obu stronach Trisa a Ol i Cody obok mnie. Przez ich zachowanie było pewne: ten facet w skórze to kłopoty.

Nic nie widziałam przez to że chłopcy zasłaniali mi zupełnie wszystko, więc postanowiłam choć raz nie zachowywać się lekkomyślnie i się nie wystawiać.

- Johnson- odezwał się nieznajomy. Poza tym że zrobił przerażające wejście, to jeszcze głos ma złowieszczy- kopę lat- dokończył z przekąsem.

- Tayler- warknął Tristan, serio jego głos w tamtym momencie przypominało warczenie jakiegoś dzikiego zwierzęcia- czego tu szukasz?

- Oh ty już doskonale wiesz Tristan a może raczej Hunter- roześmiał się.

Coraz mniej rozumiałam z tej rozmowy. Ale jedno jest pewne: Tristana czeka poważna rozmowa.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz