Rozdział 40

126 8 2
                                    

Perspektywa Alexis

Obudziłam się czując coś mokrego na twarzy. Otworzyłam niechętnie oczy. Kenji przywitał mnie szerokim uśmiechem, odwzajemniłam go sennie. Z jego włosów nadal kapała woda, co wskazywało na to, że przed chwilą brał prysznic. Cmoknął mnie w ramię kładąc swoją mokrą głowę na moim brzuchu przez co pisnęłam cicho czując na sobie zimną wodę.

- Czemu mnie obudziłeś?- zapytałam odwracając się do niego plecami.

- Bo zaraz się lekcje zaczynają tygrysku- przewróciłam oczami, znowu szykują się parokilometrowe kolejki do Kenji' ego po powitalnego całuska. Na samą myśl zazgrzytałam zirytowana zębami.

No ale cóż mus to mus. Wstałam z łóżka podchodząc to komody, w której Kenji jakiś czas temu zwolnił mi jedną szufladę. Wyjęłam z niej bawełnianą bieliznę w cielistym kolorze i dłuższe skarpetki. Sięgnęłam po wiszące na krześle czarne jeansy i wyjęłam z szafy swój granatowy golf. Kiedy kierowałam się w stronę łazienki, Kenji wydawał się zawiedziony, że nie miałam zamiaru przebrać się w pokoju. Chciałby. Pokazałam mu język i zamknęłam za sobą drzwi łazienki.

Kenji zatrzymał się na szkolnym parkingu. Całe szczęście, że dotarliśmy wcześniej. Nie było tak dużo samochodów, była zatem szansa, że te wszystkie laski jeszcze nie dojechały. Albo czatowały na niego tuż przed głównym wejściem...

- Idziemy gdzieś dziś?- zapytał mnie Kenji biorąc mnie za rękę.

Spojrzałam na niego smutno.

- Sorki kochanie, umówiłam się dziś z dziewczynami- powiedziałam tuląc się do niego- może jak wrócę to coś porobimy.

Ten na moje ostatnie słowa poruszył znacząco brwiami patrząc na mnie zalotnie. Przewróciłam oczami. Temu tylko jedno w głowie.

Weszliśmy do szkoły. Tuż przy wejściu zobaczyłam May z Haydenem, którzy zaciekle o czymś dyskutowali.

- Hej wam- odezwałam się do nich ściskając na powitanie May, która widząc mnie uśmiechnęła się szeroko.

- Hej malutka- odpowiedziała- i wielkoludzie- popatrzyła na Kenji' ego i jego też uścisnęła dźgając go lekko w bok na co chłopak próbował jej oddać, jednak ta zwinnie mu uciekała i ostatecznie schowała się za Haydenem, który wyglądał na rozbawionego.

Ja i May poszłyśmy pod klasę , gdzie miała się odbyć pierwsza lekcja. Z chłopcami rozdzieliłyśmy się na drugim piętrze. Na szczęście fanek Kenji' ego nie było widać na horyzoncie.

- Jak tam z Kenji' m?- zapytała May siadając na parapecie.

Wdrapałam się na parapet siadając obok niej. Za drugim razem mi się udało. May powstrzymała się od napadu śmiechu, chodź wiedziałam, że dużo ją to kosztowała. Zrobiła się cała czerwona, małpa.

- Ogólnie to okej- westchnęłam- tylko ten jego harem jest dla mnie nieco uciążliwy, nie możemy z nim dojść do porozumienia. Nie rozumie czemu mi to przeszkadza.

- Pewnie ma większe wzięcie od kiedy jesteście razem- zastanowiła się chwile- laski takie są, chyba lubią jak facet jest zajęty, wtedy czują że to większe wyzwanie... niektórym brakuje takich wrażeń- zrobiła skwaszoną minę.

Przytaknęłam.

- A ty i Hayden?- szturchnęłam ją lekko łokciem na co zaśmiała się ukazując swoje dołeczki w policzkach.

- Nie wiem jak on ze mną wytrzymuje- powiedziała- z nim jest wszystko super, tylko... mam wrażenie, że jego mama za mną nie przepada.

No trudno nie powiedzieć, że jej pierwsze spotkanie z jego rodzicami nie było wpadką. Ale to przecież od razu jej nie przekreśla. Poza tym, nie każdy musi lubić cukinie. May na samo hasło „cukinia" ma ochotę puścić pawia. Biorąc też pod uwagę to, że obwinia się o odejście swojej mamy to też sprawia, że ma wobec siebie większe wymagania, i za cel wyznaczyła sobie, żeby chociaż mama jej chłopaka ją polubiła.

- Nawet jeśli by cię nie polubiła... najważniejsze jest to co czuje do ciebie Hayden- powiedziałam pocieszająco obejmując ją ramieniem na co wtuliła się we mnie.

- Masz rację...- mówiąc to dziwnie się uśmiechnęła, jak cheshire z Alicji z krainy czarów. To nie mogło wróżyć nic dobrego- a ty i Kenji? Robiliście „to" już?- mówiąc to mrugnęła do mnie.

Nie mogłam powstrzymać rumieńców wkradających się na moje policzki. Ta dziewczyna nie ma wstydu. Od kiedy przestała być dziewicą stała się bardziej bezwstydna, u niej wszystko kieruje się do jednego ( ma na tym punkcie większego hopla niż sama Dani ).

- Nie- powiedziałam zrzucając ją z parapetu. Była na tyle wysoka, że po prostu wylądowała na nogach tuż obok mnie, gdybym to była ja, prawdopodobnie skończyłabym twarzą na drewnianych panelach.

May tym razem nie powstrzymywała się od śmiechu, jej śmiech był tak głośny, że zwróciła tym uwagę sporej części osób siedzących na korytarzu.

- Szczerze mnie zaskoczyłaś- powiedziała, kiedy w końcu skończyła się śmiać- serio, jestem w szoku, że Kenji się na ciebie jeszcze nie rzucił, zwłaszcza że przed tym jak faktycznie zaczęliście chodzić rozbierał cię wzrokiem.

- Maya!- zganiłam ją czując jak rumienię się jeszcze bardziej- jesteś chora!- skwitowałam patrząc na ponownie marszczącą się ze śmiechu twarz May.

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz