Rozdział 36

134 8 2
                                    

Dwa miesiące później

Perspektywa Alexis

Pierwsze komplikacje w związku. Stałam przed Kenjim z dłońmi na biodrach mierząc go wściekłym spojrzeniem.

- I jak chcesz mi to wytłumaczyć?- zapytałam.

Nie był aż tak wytrącony z równowagi jak ja. Siedział sobie na łóżku spokojnie mi się przypatrując. Ten jego stoicki spokój jeszcze bardziej mnie zirytował.

- O co ci chodzi AL?- zapytał.

Skrzyżowałam ramiona na piersi starając się ukryć narastający gniew.

- Jak to o co? Na korytarzu nie możemy normalnie przejść, tylko zatrzymywać się przy każdej lasce ze szkoły, żebyś mógł się z nią cmoknąć w policzek! A potem śmierdzisz damskimi perfumami i masz różne odcienie szminek na policzkach- wytykałam czując jak drga mi prawa brew.

Nie wyglądał na specjalnie przejętego. Nie zdradził mnie, ale nie chcę aby tak to wszystko wyglądało. Zwykłe „hej" na korytarzu wystarczy, nie musi z każdą po kolei się całować. A ja wtedy obok niego czuję się jakbym była w ukrytej kamerze. Miał dla mnie mniej czasu ze względu na treningi przed ważnymi zawodami. To akurat byłam w stanie zrozumieć. Ale tego jego całego haremu, nie.

- Kochanie to tylko koleżanki- odparł wstając przeczesując ręką włosy układając je do góry. Podszedł do mnie. A zapach mieszanki dziewczęcych perfum sprawił, że miałam ochotę zerwać z niego ciuchy wrzucić do wanny i wyszorować papierem ściernym.

- No tak, ale nie musisz z każdą z nich się cmokać- powiedziałam z ironią- gdybym ja całowała każdego chłopaka przed wejściem do szkoły, nie przeszkadzało by ci to?- zapytałam mając nadzieję, że to nieco oświeci ten jego łeb- I gdybym później podeszła do ciebie i pachniałabym jakimś samcem też być się tym nie przejął?

- Kotek to co innego...

- Ja jestem twoją dziewczyną, czy jedna z nich?- zapytałam.

Westchnął jego zaciśnięta szczęka wskazywała na to, że się wkurzył. Trudno, sam chciał.

- Alexis, to ciebie kocham, okej? Przecież cię nie zdradziłem- powiedział patrząc na mnie srogim spojrzeniem. Możesz sobie tak patrzeć dupku. Mimo że jesteś o niebo wyższy, nie boję.

- A jak powiem, że mi to nie pasuje? Nie chcę codziennie stać przy tobie czekając aż obcałujesz każdą z nich. Ja jestem tam tylko dla ozdoby, czy co?- wkurzało mnie najbardziej jego podejście. I to że nie rozumie, że po prostu mi się to nie podoba.

- Jasne, że nie- powiedział od razu- Jesteś dla mnie najważniejsza....

- W dziwny sposób to okazujesz- nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć.

Podszedł do mnie bliżej biorąc moją twarz w swoje ciepłe dłonie. Pewnie wiedział że nie będę taka buntownicza, kiedy będzie mnie dotykał. To cholernie rozpraszające. Nie dam się.

- Jeśli obiecuję, że to się nie powtórzy nie będziesz już zła?- zapytał całując mnie w kącik ust. Poczułam gorąco ogarniające moje ciało. Nawet nie mogę się skupić na sensie jego zdania- Nie bądź o nie zazdrosna skarbie.

Westchnęłam nadal próbując przybrać mój stanowczy wyraz.

- Jeśli jakaś laska się do ciebie zbliży obiecuję, że spryskam ją gazem pieprzowym- zagroziłam mrużąc oczy.

Roześmiał się przytulając mnie do swojej piersi.

- Nie będzie takiej potrzeby, obiecuję.

Czułam jeszcze mocniej zapach tych wszystkich napalonych lasek. No mnie normalnie coś zaraz trafi. Odepchnęłam go od siebie.

- Kenji, do cholery idź się umyć śmierdzisz tymi wszystkimi prukwami!- wskazałam palcem na drzwi łazienki. Podniósł ręce w uspokajającym geście i poszedł do łazienki. Co za dupek.

Kiedy czerwono włosy się ubrał i pachniał jak mężczyzna jego mama zawołała nas na obiad. Praktycznie każdy weekend spędzałam u niego. Nie zamierzałam siedzieć sama w domu. Poza tym będąc u Kenji' ego często miałam okazję spędzić też czas z May.

Kiedy wraz z mamą mojego chłopaka nakrywałyśmy do stołu podczas, gdy mężczyźni o czymś zawzięcie dyskutowali rozległ się dźwięk dzwonka.

- Otworzysz kochanie?- zwróciła się do mnie.

Uśmiechnęłam się do niej ciepło.

- Oczywiście- odpowiedziałam rozkładając ostatnią parę sztućców, którą trzymałam w ręce na stół i poszłam od razu do drzwi.

Otworzyłam je nie patrząc przez wizjer.

Moim oczom ukazała się jakaś dziewczyna.

Była wyższa ode mnie (jak w sumie każdy), miała długie włosy w kolorze blond. Wymalowana na całej twarzy. W jej oczach zauważyłam zdziwienie wymieszane ze zniecierpliwieniem.

- Kim jesteś?- zapytałam chcąc jak najszybciej wrócić do kuchni żeby pomóc Maggie i jak najszybciej zamknąć drzwi przed tą wytapetowaną lalunią.

- Jest Kenji?- zapytała nie odpowiadając na moje pytanie próbując zajrzeć w głąb domu by sprawdzić czy gdzieś tam nie ma Kenji' ego.

Poczułam jak moje pięści mimowolnie się zaciskają.

- A co byś od niego chciała?- uniosłam brew do góry zmierzając ją od góry do dołu.

- Nie twoja sprawa- powiedziała przepychając się obok mnie i wpadając do domu jak tornado.

Zaczęła krzyczeć imię chłopaka aż ten sam się nie pojawił.

Zarzuciła mu ręce na szyję uśmiechając się promiennie. Szczęka mi opadła. Na początku wszystko było okej. Ale od kiedy wszyscy wiedzą, że jesteśmy razem stał się jeszcze bardziej rozchwytywany. Dziewczyny non stop coś od niego chciały. A ja sama czułam się w tym wszystkim zbędna jakbym stanowiła jedynie część jego wizerunku a po szkole panią do towarzystwa. Nie słuchałam kiedy coś do niej mówił nieco zirytowanym głosem zrzucając jej ręce ze swoich ramion. Za każdym razem kiedy zaczynałam temat Kenji mnie zbywał. Mówił że to nic takiego. I może na początku byłam pewna, że ma racje i być może przesadzam, ale teraz... Powinien dawać mi jakąś gwarancję, że inne dziewczyny się nie liczą. A ja zamiast tego czułam się wiecznie zagrożona.

Minęłam ich i poszłam do kuchni, gdzie krzątała się mama Kenji' ego. Nie wyglądała na zadowoloną obecnością przybyłym gościem.

- Nie przejmuj się tym- powiedziała pocieszająco klepiąc mnie delikatnie po ramieniu.

Skinęłam głową siląc się na uśmiech. Od paru dni nic innego nie robię jak tylko martwię się czy coś robię nie tak. Za każdym razem jak chciał się do mnie zbliżyć coś mnie blokowało. Chciałam żeby jego uczucia względem mnie okazały się ważniejsze niż jego wianuszek dziewczyn.

Posiłek zjedliśmy w ciszy. Kenji odprawił tamtą laskę, a ja nie odezwałam się do niego słowem, nawet na niego nie spojrzałam. Kiedy chciałam pomóc rodzicielce chłopaka powiedziała że zwerbuje męża, a ja mam iść i wyjaśnić sprawę z jej synem.

Poszłam do jego pokoju. Mimo że miałam zamiar pójść tam i powiedzieć, że dziś wrócę do siebie. Momentalnie zmieniłam zdanie widząc jego skruszoną minę, kiedy czekał na mnie w pokoju. Westchnęłam zamykając drzwi i ponownie odwracając się w jego stronę. Natychmiast chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie odpychałam go. Po prostu wdychałam jego zapach starając się uspokoić i nie pozwolić na łzy bezsilności. 

FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz