Perspektywa Alexis
Oddychałam ciężko po kolejnym nocnym koszmarze. Dotknęłam dłonią klatki piersiowej jakby miało to sprawić, że moje serce przestanie bić jak szalone. Zamknęłam oczy i przetarłam mokre od potu czoło drugą ręką. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam jednym okiem na elektroniczny zegarek na stoliku nocnym. Była 2.20. Wstałam niechętnie z łóżka, wiedząc że sen z pewnością nie nadejdzie i poszłam do łazienki.
Po gorącym prysznicu ubrałam się w czarne legginsy adidasa i obcisłą koszulkę do biegania w granatowym kolorze. Na to narzuciłam luźną rozpinaną bluzę i założyłam swoje sportowe buty. Wzięłam mp3 i zeszłam na dół. Rodzice jeszcze spali, więc zeszłam po schodach najciszej jak to było możliwe. Oczywiście niemal nie upadłam przy drzwiach zahaczając czubkiem buta o fałdę dywanu. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
Biegłam przez park mijając kolejne drzewa. Oddech się w końcu unormował. Minęła godzina od mojego wyjścia z domu. Dotarłam aż do małego jeziorka, które znajduje się w parku, w którym zazwyczaj biegam. Park jest dość duży, więc nie zawsze starcza mi czasu z rana, by dotrzeć aż tutaj. Usiadłam na trawie patrząc na drzewa odbijające się w wodzie. Ten widok zawsze mnie uspokajał. Wzięłam dwa głębokie oddechy i zamknęłam oczy wsłuchując się w szum drzew. Nagle do moich uszu dotarł szelest liści. Odwróciłam się przestraszona. Zobaczyłam ciemną, wysoką sylwetkę za jednym z drzew. Był to z pewnością chłopak, był w bluzie. Nie było już tak ciemno, lecz mimo to niezbyt dobrze widziałam. Podskoczyłam, gdy postać się odezwała.
- Hej Ali, co tam?- zagadnął chłopak, który... brzmi jak Kenji?!
Poczułam rumieńce na twarzy a rytm mojego serca z powrotem przyspieszył. Podszedł bliżej. Wtedy już dokładnie widziałam rysy jego twarzy. Miał na sobie dres, który zazwyczaj ma na sobie, gdy biega. Jego oczy były lekko zaspane. Uśmiechnął się do mnie i usiadł obok mnie. Poczułam się jeszcze bardziej spięta i odwróciłam nerwowo wzrok na wodę.
- Wszystko gra, Kenji- odpowiedziałam- A ty co? Od kiedy to jesteś rannym ptaszkiem?- zapytałam kpiąco i lekko odwróciłam się w jego stronę maskując strach.
Ten miał całkowicie poważny wyraz twarzy i ani śladu nie pozostało z jego wcześniejszej wesołości. Przełknęłam gulę w gardle i również pozbyłam się kpiącego uśmieszku.
- Pytam serio- powiedział- widziałem w jakim stanie byłaś nim zorientowałaś się, że tutaj jestem- dokończył nadal mając taką samą minę. Co wywołało u mnie niepokój zwłaszcza, że Kenji od zawsze był typem śmieszka.
- Emm...- moja maska wyluzowanej laski się kruszy, kurna mać!
- Co się stało, że tak wcześnie wstałaś?- zapytał, gdy nie odpowiedziałam mu na wcześniejsze pytanie- Nawet ty nie wstajesz o czwartej rano.
Wstrzymałam oddech. Cholera, co się dzieje z tym Kenjim? Zamienił się w Sherlocka przez noc, czy jak?
- Zły sen- bąknęłam pod nosem mając nadzieję, że nie usłyszy i odpuści zadawanie dalszych pytań.
Przewrócił oczami zniecierpliwiony i podniósł jedną brew do góry.
- Lexi- w sposobie jaki wymówił moje imię mogłam wyczuć troskę. Chyba po raz pierwszy wydaje się być tak zaniepokojony moim stanem. Moje serce drgnęło.
- Miałam koszmar- powiedziałam już normalnym głosem- mam problemy ze snem Kenji, tyle.
Ten przyglądał się mojej twarzy jakby analizował to co przed chwilą powiedziałam.
- Od kiedy?- zapytał.
Zastanowiłam się przez chwilę.
- Od dawna- powiedziałam zdołowana faktem, że za cholerę nie potrafię sobie tego przypomnieć- nie pamiętam, kiedy ich nie miałam- dokończyłam.
Byłam niemal w szoku, że mogę z nim tak po prostu rozmawiać. Zazwyczaj poruszaliśmy tematy, które nas poróżniały albo, które nas śmieszą. Ubliżaliśmy sobie, dokuczaliśmy i nie braliśmy wszystkiego co mówi druga strona na serio. Jest moim przyjacielem, który zawsze potrafił poprawić mi humor nawet nie wiedząc o tym, że jestem smutna, czy zła. Nigdy nie dawałam po sobie poznać tego, że coś jest nie tak. Starałam się z całych sił nie pokazywać tego co do niego czuję. Bałam się, że zepsuję naszą przyjaźń a co gorsza... moją przyjaźń z May. Wiem, że May nie byłaby na mnie zła, za to, że zakochałam się w jej kuzynie, ale mimo to boję się poruszać ten temat. A teraz... patrząc na Kenji' ego, gdy jest gotowy mnie wysłuchać, który się o mnie tak troszczy, sprawia że zakochuję się w nim jeszcze bardziej.
Kenji zlustrował uważnie moją twarz.
- Powiesz mi, co się dzieje w tych snach?- zapytał.
Zacisnęłam wargi w wąską linię. Odwróciłam od niego wzrok i potrząsnęłam przecząco głową. Ten nie wydał się ani urażony, ani zły. Po prostu objął mnie ramieniem, a ja niepewnie oparłam o nie głowę. Czułam jego zapach, przez który aż zakręciło mi się w głowie. Chciałam aby ten moment, kiedy mnie obejmuje, trwał wiecznie. Doceniłam to, że na mnie nie naciskał. Czułam, że mnie wspiera i mogę na niego liczyć. Poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Szybko ją starłam by tego nie zauważył.
- Zawsze śni ci się to samo?- zagadnął po chwili ciszy, na co ja ponownie potrząsnęłam głową i bardziej wtuliłam się w jego ramię.
Kiedy ponownie nastąpiła cisza, postanowiłam że odezwę się, tym razem jako pierwsza.
- Po koszmarze nigdy nie mogę z powrotem zasnąć-powiedziałam cicho mając nadzieję, że wystarczy mu to jako odpowiedź.
- Musisz być zmęczona- stwierdził. Znowu wyczuwałam w jego głosie troskę- Śnią ci się każdej nocy?- spytał.
- Prawie- odpowiedziałam krótko.
Po chwili spojrzałam na zegarek, który miałam na lewej ręce. Niedługo szkoła, pora się zbierać. Oderwałam się z trudem od Kenji' ego, który posłał mi zdziwione spojrzenie na co posłałam mu lekki uśmiech i wskazałam palcem na zegarek.
- Zaraz szkoła- oznajmiłam wstając z ziemi.
Ten wzruszył ramionami nadal siedząc na trawie.
- I co? Chodź tu na chwilę, bo zimno- udał, że szczęka zębami na co się roześmiałam.
- Kenji, no wstawaj- złapałam go za rękaw bluzy i pociągnęłam za nią lekko, żeby skłonić go do wstania- Wstawaj Kenjiiiiii- przeciągnęłam jego imię udając małą zniecierpliwioną dziewczynkę dodatkowo tupiąc przy tym nogą. Na co chłopak uroczo się uśmiechnął i wstał. Zapomniałam o tym jak bardzo jest wysoki.
Kenji odprowadził mnie pod dom, po czym truchtem pobiegł do siebie. Weszłam do domu, gdzie słyszałam jak mama krząta się po kuchni. Przywitałam się z nią i poszłam na górę, aby się spakować.
CZYTASZ
Four
TeenfikceJedna przyjaźń, cztery różne dziewczyny i cztery perspektywy. Danielle, May, Kath i Alexis tworzą zgraną paczkę, mimo że tak bardzo różnią się od siebie. Czy własne problemy, własne związki będą w stanie je od siebie oddalić? Czy niebezpieczeństwo...