Pow Milen
Emocje wzięły górę i uciekłam. Poprostu uciekałam. Brat zawsze mi mówił bym nikomu nie dawała się zranić...A teraz?... Czy już mogę płakać skoro serce mi krwawi i nikt mnie nie widzi?...
Myśl o tym, że Oscar sobie nie poradzi była zbyt okropna. Nie mam innej rodziny oprócz niego. Nie zawsze dobrze się dogadywaliśmy, ale go kocham ponad wszystko. Od 18 roku życia mnie wychowywał... Poświęcił dla mnie wszystko. Czas, studia, przyjaciół... Ci najbardziej wyrozumiali zostali przy nim... Pamiętam, że bardzo chciał rozwijać swoje zamiłowanie do rysowania... Od kąd podiął się opieki nade mną nie miał ołówka w dłoni. Wiele razy już przeżywałam strach, że nie da rady walczyć ze śmiercią a mimo to zawsze wygrywał. Kiedy tylko do niego przychodziłam po różnych zabiegach zawsze mi mówił "To dla ciebie walczyłem". Teraz leży na sali operacyjnej a najgorsze jest to, że dostał w te same miejsce co miesiąc temu... Jego organizm może odmówić walki... Wybiegam przed szpital.
Muszę odreagować.
Zauważyłam jak jakiś facet pali szlugi. Podeszłam do niego.
- Dasz jednego? - zapytałam od niechcenia
- A co za to dostanę? - uśmiechnął się zawadiackoPiepszony chuj.
- Nie dostaniesz w jaja - nie miałam chumoru na żarty
Chłopak już bez zbędnych słów wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów. Wzięłam jeden.
-Podpalisz? - spytałam się już z papierosem w ustach
Podpalił mi a ja szybkim krokiem udałem się w kierunku tyłów budynku szpitalnego. Kiedy już dotarłam nie było tam żywej duszy. Otarłam resztę łez na moich policzkach i zaciagnełam się dymem. Trujący gaz wypełnił moje płuca. Jestem do tego przyzwyczajona. Często palę jak nie czuje się najlepiej.
Oczywiście nie przy Oscar'ze.
Zauważyłam, że w kieszeni kurtki mam prostokątne pudełko. Papierosy brata. Zapomniałam o nich. Lekarz mi oddał jego rzeczy jakie miał w kieszeniach zanim zabrał go na blok operacjny. Mam jeszcze w drugiej kieszeni jego klucze. Uśmiechnęłam się do siebie otwierając wieczko opakowania. Jest całe. Mogę spokojnie się truć. Nie mam pojęcia ile tam tak stałam, ale było już dość zimno. Wypaliłam całe opakowanie. Został tylko jeden. Pewnie się zastanawiacie jak sobie poradziłam bez zapalniczki bo ten kretyn ją zostawił w domu. Otusz podpalałam jeden od drugiego. Trzesę się ju z zimna. Jednak wolę zostać tu niż siedzieć w tym korytarzu. Za dużo złych wspomnień tam jest. Palę sobie spokojnie i nagle czuje jak ktoś wyrywa mi używke z ust. Nie zdążyłam się jeszcze dobrze zaciągnąć. Zorientowałam się, że to ta idiotka przez, którą tak mocno się zdenerwowałam.
- Czyś ty oszalała?! - wykrzyczała w moją stronę
- Zamknij się i mi to oddaj - wyciągnęłam w jej stronę dłoń by zabrać jej niedopałekUważnie mi się przyglądała.
- Nie mam zamiaru ci tego oddawać - po tych słowach wrzuciła papierosa na ziemię i zdeptałam go
- Coś ty zrobiła to był mój ostatni! - wydarłam się
- Nie będziesz się tym świństwem truć - odpowiedziała pewnym siebie głosemZ oczu zaczęły mi lecieć pojedyńcze łzy. Upadłam na kolana bezsilnie. Nie miałam siły na walkę z nią. Kucneła przy mnie i przytuliła delikatnie. Od razu odwzajemniłam ten gest. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam cicho szlochać w jej ramię.
- To już dla mnie za wiele... Nie mogę go stracić... Tylko on mi został... Mamy tylko siebie... - rozpłakałam się na dobre
Uświadomiłam sobie teraz ile razy już mogłam go nie odzyskać...
- Milen twój brat przeżył i leży teraz w sali - zakomunikowałam spokojnym głosem
Podniosłam głowę i spojrzałam na nią czerwonymi oczyma. Przyglądałam się jej uważnie by wyczytać chodź nić kłamstwa z jej twarzy.
Nic z tego.
Mówiła prawdę. Szybko zerwałam się na równe nogi. Pobiegłam odrazu w stronę jego sali. Łzy szczęścia opuszczały moje oczy tak szybko jak ocierał je wiatr. Brunetka podążała za mną szybkim krokiem. Wbiegłam na korytarz mało co się nie potykając o własne nogi. Odrazu zostałam zamknięta w niedźwiedzim uścisku przez dziewczyny. Przytuliłam je dosłownie na chwilę i już miałam chwytać za klamkę drzwi przez, które widziałam śpiącego Oscar'a, ale ktoś mnie powstrzymał.
Milen Oscar jest w śpiączce... - usłyszałam za plecami głos Caroline
Poczułam, że robi mi się słabo...
***
Bum rozdział przez sobotą
Witam witam💕
Jak wam poszedł egzamin próbny z polskiego?
Powiem szczerze, że jestem załamana tym egzaminem xD.
Kogo jeszcze dobiło Quo vadis?
U mnie w klasie jeszcze nie skończyliśmy tego omawiać 👌.
Jutro próbny z matmy i poprawa z chemi idealnie.
Życzę udanych egzaminów.Do następnego💕
Buziaki xx
![](https://img.wattpad.com/cover/166212316-288-k321775.jpg)
CZYTASZ
In The Light Of Love ||| ZAKOŃCZONE |||
ChickLitCo jeśli dwa przeciwne sobie światy zjednoczą się w jedno? Co jeśli facet z krwawą przeszłością pozna delikatną, poranioną przez los dziewczyne? W książce przeplata się także życie przyjaciół głównych bohaterów i ich rodzin. Występują przekleństwa...