Pow Mia
Dusiłam jego ciało uściskiem. Nienawidzę takich snów. Tylko mam przez nie obawy przed czymś złym. Wystarczy mi bólu w sercu.- Mia nie chce cię martwić, ale ledwo oddycham. - zaśmiał się
- Bardzo przepraszam... - poluźniłam uścisk
- Połóż się obok mnie. Będzie nam wygodniej. - uśmiechnął się
- A mogę?... Nie, bo będę cię tylko spychać... - popatrzyłam w jego śliczne oczy
- Kładziesz się i nie marudzisz,bo inaczej sam cię tu położę. - zarządałWywróciłam oczami i położyłam się obok niego. Nasz uścisk był teraz o wiele mocniejszy. Mogłam w twj pozycji słuchać bicia jego spokojnego serca. Nie wiem czemu, ale naszła mnie dziwna myśl.
Co ja robię? Powinnam uciekać od niego jak najdalej. Bycie z tym facetem jest niebezpieczne. Narażam siebie na ból!
Serce walczyło z rozumem. Kocham go i wiem, że przy nim będę bezpieczna, ale...
Jeśli znów go nie będzie przy mnie to co wtedy?...
Nie chcę z nim zrywać dopiero jesteśmy parę dni razem.
Co mam zrobić? Zostawić i żyć ze załamanym sercem, ale bezpieczna czy zostać i odnosić rany?
Na moje zaskoczenie wszystkie wątpliwości minęły jak poczułam delikatne usta chłopaka na swoim czole i policzkach. Przeszedł mnie dziwny dreszcz jak zaczął składać pocałunki na szczęce. Odruchowo zacisnełam dłonie na kołdrze, co Oscar zauważył.
- Oj spokojnie mała nic ci nie zrobię. Poprostu obdarowuje cię małymi prezentami. Obiecuję nie zrobię nic wbrew tobie. - pocałował mnie w szyję
Mimowolnie z moich ust wydostało się westchnienie. Rudowłosego wyraźnie to zachęciło do kontynuacji pieszczot. Przejechał nosem po całej długości mojej szyi.
- Kochanie mogę ci zrobić malinke? - wyszeptał wprost do mojego ucha
Przytaknęłam na jego słowa. Już po chwili czułam jak zasysa skórę na mojej szyi w bardzo widoczny miejscu. Starałam się powstrzymać jęk, który chciał uciec się z moich ust. Cała się zaczerwieniłam. Oscar kiedy skończył podmuchał swoje dzieło zadowolony.
- Jesteś taka słodka jak jesteś zawstydzona. - zamruczał wręcz
- Oscar czemu mnie porwali? W coś ty się wpakował? - ktoś musi mi to wyjaśnić
- Ehh... Wiedziałem, że dlugo nie będę mógł tego przed tobą ukrywać... Błagam obiecaj mi, że nie odejdziesz ode mnie mimo tego co usłyszysz. - spojrzał prosto w moje oczy
- Przysięgam. - lekko się uśmiechnęłamUsiadł na łóżku i ciężko westchnął. Przetarł dłońmi twarz i zaczął mówić.
Pow Oscar
Wiedziałem, że ta chwila w końcu nadejdzie. Nie mogłem jej okłamywać w nieskończoność. Po za tym wiedziałem na co ją narażam. Starałem opanować złość i strach ponujący nad moim ciałem. Wziąłem parę głębokich przypominając sobie o wszystkim...
- Pewnie nie wiesz co chce ci powiedzieć, bo nawet nie znasz mojego nazwiska. Specjalnie ci o nim nie powiedziałem. Byś mnie odrazu nie odtrąciła... Nazywam się Oscar Harrison. Tak jestem synem tego mafiozy. Raphaela Harrison'a. - widziałem jak Mi'i zaczyna bić szybciej serce i robi się blada - Nigdy nie chciałem takiego życia. Całe życie szkolił mnie na przestępce. Jak to mówił, aby mógł mi przekazać mafie. Żałuję każdej chwili poświęconego temu chujowi. Zabił z zimną krwią jedną z najważniejszych osoba dla mnie!... Ten skurwiel zabił mi matkę i swoją żonę... - poczułem jak po moich policzkach zaczynają płynąć słone łzy, zakryłem twarz dłońmi - Najgorsze, że byłem tego świadkiem. Od kąd tylko pamiętam bił matkę, mnie i siostrę. Mama zawsze chciała stawać w naszej obronie i brać nasze "kary" na siebie, ale ja na to nie pozwalałem. Ta kobieta nie zasłużyła na takie życie... Brałem każdą karę jaką tylko mogłem. By chronić matkę i Milen. Stąd u mnie tyle blizn. Nadal zastanawiam się jak matka mogła kochać takiego potwora!? W wieku 14 lat usłyszałem ze swojego pokoju ich kłótnie. Po cichu zszełem na dół. Wyjrzałem przez wielkie kuchenne drzwi i zobaczyłem coś co nadal mnie prześladuje. Mam do tej pory koszmary. Bił ją niemiłosiernie, a ta krzyczała że i tak od niego odejdzie. Wszędzie była krew. Pobiegłem do nich. Ochroniłem mamę własnym ciałem dostając przy tym parę razy ze skórzanego paska. Ojciec się wściekł zaczął krzyczeć, wdzierać się, aż w pewnym momencie... Wyciągnął broń celując we własnego syna. Pociągnął za spust. Co dziwne nie poczułem bólu tylko coś ciężko przygniatające mnie. To było na wpół martwe ciało mojej mamy. ZGINEŁA PRZEZE MNIE! - rozryczałem się - Uratowała swoje dziecko kosztem własnego życia. Pamiętam jak trzymałem ją w obieciach. Zdarzyła powiedzieć mi przed śmiercią jedno zdanie. "Zawsze będę przy tobie nie ważne co się stanie" po czym umarła! Chciał mnie ukarać za to że się mieszam. Agresja wzięła wtedy górę. On w ogóle się nie przejął jej śmiercią! Chwyciłem pobliski nóż i wbiłem mu go w nogę. Uciekłem zapłakany do pokoju siostry. Szybko ją zgarnąłem z pokoju. Uciekliśmy z domu wtedy. Pewnie się zastanawiasz jak? Już ci wyjaśniam. Jako jeden z rodzinny Harrison'ów znałem każde tajne przejście w domu. Po ucieczce nie mieliśmy się gdzie podziać. Od rodzinny ojca wszyscy siedzą w tym piepszonym interesie. Odrazu by nas mu oddali. A rodzina mamy... Została tylko jej siostra bliźniaczka, ale ona była taka jak ojciec. Wiele lat temu ciotka i matka starały się o względy tego mordercy. Ostatecznie wygrała mama. Jej siostra żywiła do niej uraze o to. Nie wiem dlaczego bo piepszyła się z ojcem praktycznej codzienne. Tak zdradzał tego anioła... Jak nie z dziwkami to z tą kurwą. Najgorsze w tym to, że Kasandra zaszła w ciążę! Nie to, że żywię odraze do tego dziecka tylko ono miało doświadczyło takiego dzieciństwa jak ja. Przepełnione bólem psychicznym jakni fizycznym. Bite, upokarzane, wyzywane. Bardzo kocham swoją przyrodnią siostrę. Jest bardzo do mnie podoba. Tylko, że ona jak tylko się dowiedzała jak ją spłodzono wyjechała za granicę i nigdy nie wróciła. Mam obawę w sercu, że może jednak zrobiła tam coś sobie... Planowałem jak tylko będę pełnoletni wytoczyć ciotce o nią rozprawę. Niestety się spóźniłem. Dzień przed moimi 18 urodzinami znikneła. Co mogłem zrobić? Zostawiła po sobie tylko list pożegnalny. Żadnego adresu, kontaktu nic! - w tym miejscu zaczął drrzeć mi głos - Nie miałem ż-żadnego wykszta-łcenia, więc brałem jakoł kolwiek robotę. Zasówałem i-ile tylko się dało, by moja siotrzyczka mogła mieć lekcje wyrówna-wcze. Tak tak ojciec nas kształcił, ale Kasandra już nie. Miała w dupie czy tam chodzimy czy nie! Żyje tak d-do tej pory... Zapierdalam jak mała zabaweczka... dla mojej siostry... - spojrzałem na swój brzuch
Wokół niego były owinięte małe rączki Minty. Starałam się dać mi wsparcie.
Ona jest taka cudowna...
- Głuptasie to nie twoja wina. Nie obwiniaj się za to. I tak jak obiecałam tobie, nie zostawię cię. - obdarowała mnie buziakiem w policzek
***
Witam was po dłuższej przerwie 💕
Tak wiem rozdział miał się pojawić w poniedziałek.
Już zaczynam swoje tradycyjne tłumaczenia.
W poniedziałek w ogóle nie miałam pomysłu, bo byłam wykończona wyjazdem przez co napisałam z 200 słów.
We wtorek miałam maraton anime i kompletnie wyleciało mi to zgłowy xd.
Mangozjeby mnie zrozumieją xd.
Jakoś teraz dopiero miałam czas na dokończenie rozdziału.
Za taką długą przerwę daje wam w prezencie najdłuższy jak do tej pory rozdział.
Jest tu, aż 1143 słów!
Czy ktoś uronił łezkę czytając historie Oscar'a?Do następnego 💕
Buziaki xx
CZYTASZ
In The Light Of Love ||| ZAKOŃCZONE |||
ChickLitCo jeśli dwa przeciwne sobie światy zjednoczą się w jedno? Co jeśli facet z krwawą przeszłością pozna delikatną, poranioną przez los dziewczyne? W książce przeplata się także życie przyjaciół głównych bohaterów i ich rodzin. Występują przekleństwa...