Pow Oscar
Upadłem na tylne siedzenie pasażerów. Chwyciłem za broń i już miałem strzelać, gdy zobaczyłem... Jego...Jakim cudem on żyje?! Zabiłem go przecież! To niemożliwe! Nie wierzę w to! To jakiś koszmar z którego napewno się zaraz obudzę...
Jedną reką mierzył w skron nieprzytomnej dziewczyny, drugą natomiast obsługiwał kierownicę. Moje ciało zmarło.
- Jaden ruch i bum hahaha. - obrzydliwie się zaśmiał
- Jeśli ją zabijesz nie będziesz mógł jej krzywdzić i co wtedy? - starałem się go odciągnąć od pomysłu strzału
- Wtedy pójdę razem z nią do piekła! - cały czas obserwował mnie w lusterku - Teraz grzecznie otworzysz drzwi i wyskoczysz z auta. Nie będziesz nigdy nas szukał, zapominając o mojej Mint! - wkurwił się i odwrócił na chwilę wzrok ode mnie, aby spojrzeć na drogę.To była moja szansa.
Rzuciłem się na broń. Starałem się mu ją zabrać. Puścił kierownicę, a pojazd stracił kierowcę. Niestety był kurwa silny. Nie chciał puszczać. Szybko wstałem i na niego upadłem. Obijałem jego głowę o szybe dzięki czemu stracił trochę orientacji co się dzieje i mogłem wyrwać pistolet. Auto wpadło w poślizg. Wróciłem na tylne miejsce i kazałem mu kierować mierząc w niego jego i swoją machiną do zabijania. Wykonał polecenie
- Czemu żyjesz? Wątpię by Bóg dał ci kolejną szansę. - spytałem
Nic. Cisza. Strzeliłem wprost w kolano tego dupka.
- AAAA! Ty skurwesynie! - przygryzł mocno wargę aż polała się z niej krew - Sadziłeś, że nie mam planu B?... Aaa... Kurwa. W zamian za narkotyki mój brat bliźniak zobowiązał się... Mi pomóc.
- Nie jest ci chodz trochę żal? Nie cierpisz przez śmierć brata?! To przez ciebie nie żyje!
- Liczę się tylko ja! Aaaa... Mój brat od zawsze mmmm... Był nieudacznikiem. Nic nie potrafił zrobić... Jedyne w czym był dobry... To wygląd... Aaa. Łódząco podobny do mnie... - wychrypiał obolałym głosemOn był chory psychicznie. I to w takim ogromnym stopniu. On nigdy się nie zmieni i wyleczy. Nigdy. Zawsze będzie miał świra na punkcie tej niewinnej istoty jaką jest moja kobieta. Nic się dla niego nie liczy oprócz Mint Fur. Z chorobliwej miłość poświęcił wszystko. Mimo to nie oddam Minty puki krew płynie w moich żyłach.
- Teraz czas na moje warunki. Zatrzymaj się. - na mojej twarzy nie było żadnych emocji
Nie zrobił tego. Strzeliłem tusz przy jego nosie.
- Drugi raz już nie powtórzę.
Zatrzymał się.
- Wysiadaj, ale bez żadnych sztuczek. Strzelam na tyle dobrze by cie trafić z dużej odległość. - zagroziłem
Ledwo co wypełz z wozu. Wysiadłem za nim. Dostał pare kopów w najczulsze miejsca. Zwijał się z bólu. Mnie już nie interesował ból jaki mu wymierzam. Chodziło o to by jak najdłużej cierpiał przed śmiercią. Zużyłem w niego całą amunicje jego strzelby. Nie mogłem się już powstrzymać. Nie miał już prawa żyć.
Nie z taką zbrodnią na karku.
Sprawdziłem mu jeszcze puls. Był niewyczuwalny. Byliśmy na kompletnym zadupiu lasu. Nikt nie powinien go tu znaleźć. Szczególnie, że jest tu pełno dzikich wilków i niedźwiedzi ,które odrazu go zerzrą. Odciągnąłem zwłoki bardziej w las. Musiałem spierdalać, bo jak mówiłem zwierzęta przybywały po pokarm. Jak najszybciej wróciłem do auta i powędrowałem w stronę szpitala. Z głowy dziewczyny leciała krew. To bardzo źle wyglądało.
Obym dotarł do szpitala na czas.
Nie mogę jej stracić. To jedyna kobieta, która się nie boi związku ze mną...
***
Witajcie 💕
Przylatuje z kolejnym rozdziałem.
Jak wam się podoba nowa okładka?Do następnego 💕
Buziaki xx
CZYTASZ
In The Light Of Love ||| ZAKOŃCZONE |||
ChickLitCo jeśli dwa przeciwne sobie światy zjednoczą się w jedno? Co jeśli facet z krwawą przeszłością pozna delikatną, poranioną przez los dziewczyne? W książce przeplata się także życie przyjaciół głównych bohaterów i ich rodzin. Występują przekleństwa...