1

16.2K 236 55
                                    

Czekam na tego debila już pół godziny na lotnisku, a jego oczywiście nie ma. On zawsze się spóźnia. Ugh... nawet telefonu nie odbiera. Ogólnie to się trochę denerwuje, bo znam tylko Luka i Camerona jeśli chodzi o kolegów mojego brata, reszty nie, ale mam nadzieję, że nie będzie sztywno z tego powodu. Minęło już około dwie godziny jak nie więcej. Dobra, koniec tego dobrego, dzwonię po taksówkę i jak tam wpadnę to go chyba udusze gołymi rękoma lub mu nogi z dupy powyrywam, przysięgam. Kiedy taksówka przyjechała włożyłam swoje walizki do środka i podałam adres. Podróż minęła spokojnie, przez cały czas patrzyłam przez okno. Gdy dojechaliśmy moim oczom ukazała się piękna, ogromna willa, z podziemnym garażem, basenem i ogromnym ogrodem. Zapłaciłam, podziękowałam i wzięłam swoje bagaże. Kiedy już doszłam do drzwi, co trochę mi zajęło z powodu wielkości i ciężaru moich walizek, wahałam się czy zapukać czy  nie. Dobra, raz się żyje. Zapukałam i czekam, aż jaśnie Pan Justin otworzy. Po chwili drzwi się otworzyły, ale odziwo moim oczom ukazał się inny chłopak. Jest mega przystojny, wyższy ode mnie i to dość dużo, dobrze zbudowany, ma bardzo piękne brązowe oczy i ciemne włosy. Wydaje mi się, że skądś go kojarzę, ale nie jestem pewna. Moje zafascynowanie jego osobą przerwał jego cudowny głos.

- Hej, Nathan jestem.

Powiedział wystawiając dłoń w moją stronę.

- Emm... ja... cześć, Kylie, miło poznać. Jest Justin?

Zaczęłam się jąkać.

- Jest, ale obawiam się, że jest zajęty. Mam coś na twarzy, bo stoisz jak wryta i patrzysz mi się na twarz.

- Nie, nic nie masz na twarzy, tak jakoś się zapatrzyłam.

Odpowiedziałam pewnie i stanowczo.

- Spoko, daj pomogę ci wziąć walizki, ty weź tą małą, a ja wezmę te dwie duże.

Powiedział przyjaznym i łagodnym głosem.

- Okej, tylko uprzedzam one są ciężkie.

- Damy radę.

Zaśmiał się. Gdy weszłam do dalszej części domu oniemiałam. O. Mój. Boże. Tu jest po prostu pięknie.

- Mucha ci wpadnie - zaśmiał się i chwycił mój podbródek  zamykając mi buzię, a ja oczywiście spaliłam buraka - wejdziesz do salonu czy coś, czy tak zamierzasz stać w korytarzu?

- Jakbym wiedziała gdzie co jest to już bym dawno siedziała w salonie albo w jakimś innym pomieszczeniu.

- Dobra to tu masz salon, wejdź i rozgość się.

- Okej, dzięki.

- Spoko, współczuję Justinowi.

- Czego?

- Widzę jaka jesteś na niego wkurzona a raczej wkurwiona o to, że po ciebie nie przyjechał na lotnisko.

- No racja, ale tak między nami, weź mi pomóż zrobić jakąś zemstę, bo jesteś silniejszy ode mnie i sobie z nim poradzisz, a ja nie.

- Spoko, w sumie i tak się muszę na nim zemścić, bo mi zeżarł ciastka.

Powiedział oburzony. Pogadaliśmy tak jeszcze z 15 minut, aż przyszedł Justin w towarzystwie jakiejś dziewczyny, nie, poprawka, typowego plastika, ona wygląda jak dziwka. Odprowadził ją do drzwi i przyszedł do nas.

- Hej siostrzyczko!

Wydarł się na całe gardło.

- Hej, masz przejebane, masz... trzy sekundy na ucieczkę.

💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz