49

2.6K 77 4
                                    

Dziś chłopaki robią tą całą akcję, boję się, strasznie. A co jeśli się coś stanie? Może pomyślicie, że jestem przewrażliwiona czy coś, ale ja po prostu się martwię. 

- Kylie jesteś gotowa?

Nie. Nie jestem gotowa spotkać się twarzą w twarz z Bryanem. Z chłopakiem, który chciał mnie zgwałcić, który mnie szantażował. 

- Sama nie wiem.

- Kylie, musisz być w pełni skupiona dziś. Jeden zły krok i wszystkich nas pozabija. Po prostu wyłącz myślenie na czas akcji. 

- Ale ich jest na pewno dużo więcej.

- Ale nas też jest dużo. Jeszcze moi koledzy mają dojechać, a właściwie to oni już są prawie na miejscu. 

- No dobrze. 

Żeby wyłączyć się postanowiłam, że przejrzę sobie telefon. Może to nie jest idealny moment, ale co ja mam zrobić.

- Logan wie?

- O czym?

- O tym wszystkim.

- Nic mu nie mówiliśmy.    

***

Byliśmy już na miejscu to jakiś opuszczony budynek w centrum jakiegoś lasu. 

Pov. Luke 

Boję się strasznie mimo to, że może i jestem facetem, ale ja się boję o Kylie. Ktoś może powie, że nie warto. Dla mnie jest idealna, nie chcę jej oddać. Wiem, że jest dla mnie najważniejsza i nie interesuje mnie zdanie innych na jej temat. 

***

Schowałem się za jakąś stertą betonu z bronią w ręku. Nagle poczułem przeszywający ból i szyderczy śmiech jednego z jego ludzi.

- I co, myślałeś, że wam się uda? Swoją drogą niezła niunia z tej twojej laseczki. Nawet nie chcesz wiedzieć jak będę ją obracał w swojej sypialni.

Kurwa, Kylie, jej nie może się nic stać. Nie wybaczę sobie nigdy w życiu jeśli oni jej coś zrobią. Ukradkiem wezwałem pomoc ze strony naszych. Mam nadzieję, że sami sobie dadzą radę beze mnie, ale też że pomogą mi dość szybko zanim się tu wykrwawię. Jest ich więcej, praktycznie nie mamy szans na to żeby wygrać. Na to żeby odbić tą jej całą przyjaciółkę. Oni są po prostu lepiej uzbrojeni. 

Pov. Kylie

Obudziłam się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Byłam cała brudna, było tu małe okienko, ale nie wyglądało to jak jakiś bunkier czy coś, ale bardziej jak piwnica pod domem. Leżałam na materacu, który kiedyś był biały, a teraz to jest sraczkowo kanarkowy. Żarówka, która chyba przeżyła wojnę i ściany, nie obdrapane czy w pajęczynach lecz same tynki. Mimo, że powinno być dość ciepło to mi tu strasznie było zimno. Podniosłam się powoli, nie miałam siły, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Usiadłam i spojrzałam na drzwi, zapewne zamknięte. Nie mam nawet co próbować liczyć na jakikolwiek ratunek, a nie zamierzam się drzeć jak pierdolnięta, bo wiem, że to tylko pogorszy moją i tak złą sytuację. Wszedł jakiś facet do tej piwnicy i przez chwilę gapił się na mnie jak pizda w malowane jajca. 

- Zbieraj się.

Warkną do mnie, ej sorki typie, ale nie tym tonem do mnie.

- A milej się nie da?

- Widzę, że wyszczekana jesteś, ale do czasu kiedy nie pójdziesz do sypialni swego pana.

- Co kurwa jakiego pana?

- No masz pana, jak mu się znudzisz to cię odda do burdelu. 

- A jeśli mu się nie znudzę?

- To zostaniesz u niego na zawsze. Teraz należysz do niego. On jest twoim właścicielem, teraz należysz tylko do niego. Całe twoje życie jest w jego rękach.

- Jaki kurwa pan?

Podbiegł do mnie i ścisnął mi boleśnie szczękę, zmuszając mnie żebym na niego spojrzała. 

- Posłuchaj mnie uważnie, powiem po raz pierwszy i ostatni, masz się nie stawiać. Musisz wykonywać rozkazy swojego pana, wiesz jak masz do niego mówić?

- Nie.

Ścisnął jeszcze bardziej, to boli. Puszczaj mnie pchlarzu. Chyba do mnie jeszcze za bardzo nie dotarło co mnie czeka. W co ja się wplątałam, o co w tym wszystkim chodzi. 

- Kiedy on do ciebie będzie coś mówił to musisz przytakiwać mówiąc tak panie. 

- Aha?

- Tylko ,,aha''? 

- No a co ja mam ci innego powiedzieć?

- Po prostu więcej kultury, bo będzie z tobą źle.

- W jakim sensie?

 Ścisnął moją szczękę dość boleśnie.

- No wiesz, szkoda żeby stało się coś z taką piękną buźką.

- Puść mnie ty kanalio.

Szybko pożałowałam tych słów, ponieważ wymierzył mi siarczystego liścia. Ała?! To mnie bolało śmieciu. 

- Sprawia ci satysfakcję sprawianie bólu?

- Może. Ubierz się w to i chodź. 

- Będziesz się tak na mnie patrzył jak pizda w malowane jajca?

- Tak, bo nie ma co ale ciałko masz niezłe. 

- Weź spierdalaj oblechu.

- Widzę, że nie odpuszczasz. Lubię takie niegrzeczne. 

Zaczął się niebezpiecznie blisko do mnie zbliżać. Objął mnie swoim łapskiem i zagryzł wargi. Ups przeczuwam kłopoty. 









Kochani to znów ja, rozdział krótki, ale wprowadza nas w nowy rozdział w życiu Kylie. Zauważyłam, że wygląd Kylie nie za bardzo przypadł wam do gustu, a przynajmniej niektórym. Rozumiem, że ona nie jest może dla was idealna, ale trudno. Czyli nasza Kylie ma znów kłopoty. Jak potoczą się jej losy? Po co ją porwali? Czy Bryan dokonał wymiany ,, towarów''? Tego wszystkiego dowiecie się czytając dalej to opowiadanie. Mam nadzieję, że wam się podoba. Zostawiajcie coś po sobie.    




💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz