4

9.8K 193 17
                                    

To jest sytuacja z poprzedniego rozdziału tylko, że z punktu widzenia Justina.

Pov. Justin

- Chciałeś pogadać.

Z rozmyślań wyrwał mnie głos Kylie.

- A tak. Chodź pogadamy w cztery oczy.

- Okej.

Boję się tej rozmowy, kompletnie nie wiem jak ją zacząć, aby jej nie wystarszyć. Poszliśmy na górę do mojego pokoju. Przepuściłem ją w drzwiach, potem sam wszedłem, zamknąłem drzwi na klucz i przyłożyłem do nich ucho. Chłopaki stoją przed drzwiami. Wiedziałem...

- Chłopaki wypad.

Westchnąłem

- Skąd...?

Powiedział Luke.

- Widać was i słychać zresztą też.

- Dobra. Tylko jej tam nie zabij.

- Spoko.

Oj będzie trudno opanować nerwy, każdy wie, że jestem wybuchowy. Odeszli od tych drzwi. Jak zacząć temat? Westchnąłem i się w końcu odezwałem.

- Masz mi coś do powiedzenia?

Kurde źle, wróć, to zabrzmiało trochę chamsko. Powiedziałem to w miarę możliwości spokojnie, staram się nad sobą panować, ale i tak mam ochotę delikatnie mówiąc coś rozwalić.

- Na jaki temat?

No wiesz co, czy jednorożece istnieją, na taki temat.

- Tego co się wydarzyło w nocy.

Proszę cię siostrzyczko powiedz, że jesteś grzeczną dziewczynką i, że między nim, a tobą do niczego nie doszło.

- Więc tak, w nocy była burza, a wiesz, że ja się boję i nie widziałam gdzie jest twój pokój, więc poszłam w pierwsze lepsze drzwi. Tyle.

Boże jakie szczęście.

- Powiedzmy, że ci wierzę.

- Dlaczego byłeś taki smutny i przygaszony?

Nie powiem jej prawdy, bo będzie się martwić.

- Myślałem, że było coś więcej między nim a tobą.

Oby uwierzyła, że o to się martwiłem.

- Coś ty, nic jestem puszczalska.

- No ja mam nadzieję.

- Macie jakieś plany z chłopakami na dzisiejszy dzień?

- Ogólnie to nie mam ja, Luke i Nath, a reszta gdzieś jedzie do rodziny czy coś takiego.

- Okej, to może gdzieś pojedziemy?

- Mamy w ogrodzie basen, boisko do siatkówki i kosza.

- To co robimy sobie taki wspólny dzień?

- No możemy.

Zgodziłem się, bo chciałbym z nią spędzić dzień. Mimo wszystko ją kocham i chcę z nią naprawić relacje, które przez ostatni czas się pogorszyły.

- Widzę, że już humorek lepszy.

- Bo myślałem, że Luke cię tam wykorzystał.

Jest naprawdę bardzo śliczną dziewczyną i wiele chłopaków się za nią ugania. Do tej pory ją pilnowałem, ale zaraz będzie pełnoletnia i nic nie będę mógł zrobić. Od śmierci rodziców byliśmy bardzo blisko, wiem o niej wszystko, znam ją na wylot. Nasi rodzice zmarli w wypadku samochodowym, tylko taką wersję zna Kylie, ja znam kilka wersji, ale nikt nie wie jaka jest prawidłowa.

- To źle myślałeś.

Zeszliśmy na dół. Luke i Nath grają, a reszta siedzi na telefonach.

Pov. Kylie

Czuję, że coś jest nietak. Zeszliśmy na dół, Luke i Nath grają, a reszta siedzi w telefonach. Tylko gdzieś wcięło Aarona i Camerona. Trudno. Spojrzeli na nas.

- Po rozmowie?

Zapytał chyba Jason.

- No jak widać.

Odpowiedziałam i zaśmiałam się.

- Ty chuju jebany!

Nath krzyknął i walną Luka w ramię. Dom wariatów.

---------------🖤-------------------🖤-------------

Sorki, że taki krótki, bo ma 471 słów, ale może jeszcze dziś dodam dłuższy.

💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz