23

5.4K 144 12
                                    

- No dobrze, a kiedy będzie to śniadanko? No bo już troszkę głodni się zrobiliśmy.

-  W zasadzie to już weź te szklanki i sok, a ty weź talerze, ja zaraz przyniosę jedzenie.

- No dobrze, nie ma problemu.

Chłopaki wzięli to o co ich poprosiłam i poszli sobie. W końcu święty spokój haha. Chociaż odrobinę ciszy i spokoju, można w spokoju sobie pomyśleć. Wzięłam dwa talerze tostów i poszłam zanieść je tym żarłokom.

- Luke! Chodź pomóż mi! - zawołałam donośnym głosem.

- Uuuuuuuuuu... - usłyszałam głos chłopaków z salonu, coś któryś powiedział, a oni się wszyscy zaśmieli.

Na co przewróciłam tylko oczami. Po chwili Luke zadowolony przyszedł do kuchni. Szczerzył się jak głupi do sera. W sumie to całkiem słodko tak wyglądał.

- Hmm w czym mam ci pomóc kochanie?

- Pomóż mi to wziąć.

- Mrr - zamruczał mi do ucha - Czy na pewno tylko po to mnie wołałaś?

Luke po raz kolejny przycisną mnie do szafek. Przez co poczułam delikatnie to czego na sto procent nie chciałam poczuć.

- Mhmm tylko po to.

- A mi się wydaje, że raczej nie tylko po to.

Chciał mnie pocałować, ale ja żeby się z nim trochę podroczyć odwróciłam głowę.

- Ej! Nie ma tak!

- Chłopaki czekają kochanie.

Stanęłam na palcach i dałam mu buziaka w usta.

- Oj kochanie to poczekają, nic im się nie stanie.

- Nie nie nie.

- Tak tak tak.

- Emm... Mam okres!

Nie mam okresu, ale co tam niech myśli, że mam.

- Nie masz. Nie ładnie tak oszukiwać, nu nu.

-  Serio mam okres, co mam ci pokazać tampona?

- No to dawaj pokazuj. - zaśmiał się złowieszczo - Nie no żartuje nie musisz mi pokazywać tampona.

- No widzisz.

- Nieeee no za jakie grzechy? Przecież byłem grzeczny.

- Też cię kocham, a pozatym i tak bym ci nie dała.

- To sam bym sobie wziął kotku.

- A tylko byś spróbował, uciekłabym ci.

- Oj bardzo chętnie bym spróbował.

Jeszcze mocniej i bardziej docisną do szafek.

- Pomarzyć zawsze możesz, kotku.

Przejechałam palcem po jego jednodniowym zaroście.

- Ale marzenia się spełniają, moje się spełniło, bo jesteśmy razem, a to było moim marzeniem.

- Emm... Czy ty zawsze musisz mieć odpowiedź na wszystko to co ja powiem. Kocham cię, ale cię nienawidzę.

Wow chyba pierwszy raz mu powiedziałam, że go kocham. No po prostu jestem z siebie dumna. Widziałam, że mu się to też podobało. W sumie to chłopaki czekają na jedzenie, ale mniejsza.

- Oj ja wiem, że ty mnie kochasz.

- No tak wmawiaj sobie wmawiaj. A teraz przesuń tą dupę, bo czuję coś czego na pewno bardzo bym nie chciała czuć.

- Po pierwsze to chciałaś chyba powiedzieć seksowną dupę. Po drugie hmm no dawaj powiedz mi cio takiego czujesz?

- Mam ci pokazać co czuję?

- Pokaż. - poruszył zabawnie brwiami.

- Mam ci pokazać kolanem?

- Hmm jaka ty groźna, mam nadzieję, że w łóżku też taka jesteś.

- Ja pierdole, ale ty pojebany jesteś i ogólnie to musiałbyś się przekonać. A tak poza tym To zabrzmiało jakbyś był jakimś pedofilem.

Luke chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Aaron i Cameron krzyknęli z salonu. Jaka współpraca, a jeszcze kilka dni temu darli mordę na cały dom, że się nienawidzą bo jeden drugiemu zjadł ciastka. Coś mi się wydaje, że oni chyba byli pokłóceni i mieli się do siebie nie odzywać.

- Już się nie sraj tak, co? Okresu jeszcze dostaniesz i co wtedy nasza panienko.

- To chodź tu będziesz miał porno na żywo.

Zaśmiałam się i spaliłam buraka na słowa Luka, jak on czasami coś palnie to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.

- Ooooooo - usłyszeliśmy z salonu.

- Ale ci dowaliła stary. - zaśmiał się Nath.

Zaśmialiśmy się  z Lukisiem, pocałował mnie jeszcze w nosek, wzięliśmy jedzenie i poszliśmmy jeść.

Po skończonym jedzeniu stwierdziliśmy, że nie mamy na dziś żadnych szczególnych planów, a jeśli mamy to na późniejsze godziny. No, ale oczywiście chłopaki by  nie przeżyli gdybyśmy nic nie robili i leniuchowali. Stwierdzili, że idealnym pomysłem będzie zagranie w butelkę. Nikt nie miał nic przeciwko, więc siedliśmy w okręgu i gra zaczęła się. Teraz kręci Justin, trafiło na Aarona.

- Ooo nasz kochany Aaronek. Pytanie czy wyzwanie?

- Ja sie ciebie boję, ale dobra niech będzie wyzwanie.

- A więc tak to będzie takie sobie, wyskakuj z ubrania.

- No coś ty, czyżby nasz Justinek jest gejem?

Wszyscy prychnęliśmy śmiechem.

- No oczywiście. - zaśmiał się Justin - Ale wracając, masz się rozebrać i my ci zepniemy ręce kajdankami, a ty pójdziesz do tej sąsiadki co się tu nie dawno wprowadziła i się zapytasz czy ma ci pożyczyć gumki, bo ci się skończyły, a właśnie ci cieplutki towar w domu stygnie.

- Nie no nie wierzę, ty jesteś pojebany. 

Aaron zabił Justina wzrokiem, ale rozebrał się i po przygotowaniach wyszedł z domu. Gdy tylko zamkną drzwi my podbiegliśmy do okna, Justin po cichu wyszedł z domu i zaczął go nagrywać z ukrycia. Po tej dziewczynie było widać zaskoczenie ale także tak jakby smutek, żal i urazę do Aarona. Gdy zobaczyliśmy, że wraca szybko usiedliśmy na swoje miejsca. Gdy wszedł spojrzał na nas, ubrał się i wrócił na swoje miejsce.

* chwilę później *

Teraz butelką kręci Nath, butelka w pewnym momencie zaczęła zwalniać i w końcu wypadła na mnie. Kurwa.

- Ooo nasza rodzynka Kylie. Prawda czy wyzwanie?

- Jesteś debilem, dlatego niech będzie pytanie.

- Też cię kocham. - posłał mi buziaka w powietrzu - Zabijesz mnie za to, ale nie mogę się powstrzymać.

- Najwyżej nie będziesz żył. - wzruszyłam ramionami i oddałam mu buziaka w powietrzu - Jednego dzbana mniej  w tym domu.





💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz