31

4K 102 7
                                    

Pov. Aaron

Zostawiłem Camelii karteczkę, że przywiezie ją pewien mężczyzna, ją i Kylie, tak żeby czuła się bezpieczna. Inaczej to by sobie pomyślała, że to jakieś porwanie. Ja już stałem przygotowany, gdy dostałem wiadomość od Kylie. Poszedłem do jakiegoś chłopaka i powiedziałam mu, ż już może zapalić świeczki. Gdy już wszystko było dopięte na ostatni guzik zostało mi tylko czekać na dziewczyny, spojrzałem i zobaczyłem, że już Luke jest na miejscu.

Gdy dziewczyny były już na miejscu, zobaczyłem w oczach Camelii łzy, chyba szczęścia.

- Aaron, co ty tu robisz?

O nie to jest chyba już ten moment, nie chcę wspominać o ciąży, bo wiem że mógłbym wywołać wspomnienia. Serce to mi chyba zaraz wyskoczy, ona jest taka piękna. Jakim cudem ona w ogóle zwróciła na mnie uwagę? Na takiego debila? No proszę was, ale ona jest cudowna i jak się nie zgodzi to chyba podetnę sobie żyły. Uklęknąłem na jedno kolano i spojrzałem jej głęboko w oczy, no nie ona płacze.

  - Camelio, wysłuchaj mnie do końca. Ta chwila kosztowała mnie na prawdę dużo. W końcu gdy sobie przypomniałem kogo tak na prawdę szukałam przez ten cały czas, uświadomiłem sobie, że już dłużej nie mogę czekać. Nie mogę już dłużej cierpieć, przepraszam cię za moje całe zachowanie, za przeszłość, przez mój wypadek bardzo cierpiałaś. - ojej ona płacze, ale przyznam się wam szczerze, że mi też się w oczku łezka kręci - Pamiętasz jak my się w ogóle poznaliśmy? Pamiętam jak się denerwowałem gdy cię wtedy zobaczyłem. Niby się znaliśmy, lecz nie byliśmy za bardzo blisko siebie. Nie znaliśmy się w ten sposób, nie przyjaźniliśmy się. Nie wiedziałem czy się zgodzisz na tą naszą randkę. Czy nie powiesz do mnie żebym dał spokój, bo jestem wspaniałym kolegą.  Tylko i wyłącznie kolegą, nikim więcej. Od zawsze mi się podobałaś, a kiedy szukałem w swojej pamięci tej jedynej kobiety to nigdy w życiu nie pomyślałbym, że to mogłabyś być ty.Na szczęście zgodziłaś się i jesteśmy teraz razem. Jaki ja byłem wtedy szczęśliwy. Miałem ochotę wykrzyczeć całemu światu jak bardzo cię kocham. Od kiedy cię poznałem poczułem coś do ciebie, lecz ty dawałaś mi jasno do zrozumienia, że to tylko ewentualnie przyjaźń. Aż mi się gorąco zrobiło, gdy tylko przypomniałem sobie, że to ciebie kocham. To tak na prawdę w głównej mierze zasługa Kylie. Taki byłem szczęśliwy jakbym wygrał na loterii. I wiesz co nadal się cieszę, bardzo się z tego cieszę i chciałbym żeby to trwało dalej. Bardzo bym chciał.Kocham cię. Czy sprawisz, że będę cieszył się Tobą przez resztę życia?

Camelia nie była w stanie nic powiedzieć, więc tylko pokiwała głową na znak, że się zgadza. Wstałem i założyłem jej łańcuszek i ją przytuliłem, wtuliła się we mnie. Jejku to takie przyjemne uczucie gdy ona się we mnie wtula. Mam nadzieję, że tak już teraz będzie cały czas.  

 Po jakiejś chwili zasiedliśmy do stołu, po zjedzonym posiłku napiliśmy się wina i dużo rozmawialiśmy wspominając nasz związek i wyobrażając sobie naszą przyszłość. No cóż ja mogę jeszcze powiedzieć, ja ją chyba serio kocham.

Po wspólnie  zjedzonej kolacji zabrałem ją do auta. W połowie drogi zjechałem na pobocze i zawiązałem jej oczy.

- Co ty robisz? Zepsujesz makijaż który mi Kylie zrobiła!

- Oj spokojnie, wiesz że dla mnie i tak zawsze jesteś piękna, nawet bez makijażu.

- Oj weź skończ, proszę.

- No co mówię serio, jak dla mnie to mogłabyś być teraz bez makijażu i w jakimś powyciąganym dresie. Pamiętam jakiś taki pobrudzony jagodami, co go się nie dało odprać.

W drodze jeszcze trochę gadaliśmy, gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce to serce mi się na chwilkę zatrzymało. Boję się jak ona na to zareaguje,  bo mogą jej wrócić wszystkie wspomnienia, ale mam nadzieję, że będzie dobrze. Zatrzymałem auto i wyszedłem z niego, po chwili otworzyłem też drzwi mojej ukochanej po to żeby wyszła.

- Co tu tak nie równo? Nie zapominaj, że ja mam szpilki.

- Ehh chodź tu moja damusiu.

Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i zacząłem iść w stronę tej całej niespodzianki.

- Puść mnie w tej chwili jestem za ciężka żeby mnie tak nosić na rękach.

- Nie.

Gdy doszliśmy, a bardziej ja, a Camelia na moich rękach postawiłem ją na ziemi. Stanąłem za nią i ściągnąłem jej opaskę z oczu. Gdy rozejrzała się dookoła przeżyła szok, odwróciła się w moją stonę...





















Przepraszam, że tak dawno nic nie było, ale miałam małe komplikacje. Jest mi bardzo miło, że to jeszcze czytacie, te moje wypociny heh. Za to was meeega lubię. Jesteście kochani. Rozdział krótki, ale na nic więcej nie miała czasu, a stwierdziłam, że muszę coś wstawić, bo dawno nic nie było. Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania. Pa pa kochani trzymajcie się.

   

💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz