48

2.6K 79 5
                                    

Wpadłam w jakąś histerię, zaczęłam ryczeć jak jakaś opętana. Nawet nie wiem kto mnie wyprowadził z sali, ale chyba Logan.

Po kilku minutach wyszedł lekarz.

- Bardzo mi przykro, ale niestety...

I mnie po prostu odcięło, zemdlałam. Nic nie pamiętam.


Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Totalnie nie wiedziałam gdzie jestem, ale do czasu. Obok mnie siedział Justin. Zdenerwowałam się trochę, tak długo go nie było w domu, a teraz co ja mam mu powiedzieć?

- Co się stało?

- Zemdlałaś gdy lekarz powiedział coś o Luku.

- A właśnie co z nim. Pamiętam tylko słowa lekarza, mówił coś że mu przykro. Gdzie on jest muszę się z nim zobaczyć. 

Ktoś wszedł do tego pokoju, to lakarz. 

- Stał się cud. Myśleliśmy, że pan Luke nie żyje. Jego serce na bardzo długi czas przestało pracować. Wszystko wskazywało na to, że on po prostu odszedł. Zrobił pani niezłego psikusa, dziś zauważyliśmy, że popłynęła mu łza i zaczerpnął głęboki oddech. 

- Na prawdę?

- Oczywiście. Niestety nadal jest nie przytomny, ale można z nim rozmawiać, ponieważ wtedy on rozpoznaje ludzi dla niego ważnych. 

- Mogę się z nim zobaczyć?

- To za chwilę, a pani jak się czuje?

- Ja? Dobrze, tylko mnie głowa trochę boli. 

- To absolutnie normalne po zemdleniu. Pobierzemy jeszcze pani krew na podstawowe badania. 

- A czy to konieczne?

Zapytałam nie pewnie, bo aż wstyd się przyznać...

- Oj tam, Kylie po prostu cholernie boi się igieł.

-  Oj na prawdę nie ma czego. To nic strasznego, nie ma się czego bać.

- Co ja na to poradzę, że od dziecka mam uraz.

- To najwyżej przyjdzie pani z obstawą. 

No i sobie poszedł, tak po prostu. Ja nie chcę! Nie pójdę tam chodźby mieli mnie pierdolnąć kilofem! Żywcem mnie nie weźmiecie! 

* około półtorej tygodnia później *

Luke się wybudził, pogodziliśmy się, po prostu go kocham. Dalej nie rozumiem, do czego jeszcze może się posunąć Alice. Podpali nas, znaczy mnie, zabije kogoś, kto wie. 

Dziś przygotowujemy się akcji. Strasznie się boję, nie wiem czy warto aż tyle ryzykować. Wypadek Luka był zaplanowany przez Bryana, może to było po prostu ostrzeżenie. Z drugiej strony, chcę w końcu pogadać z Cornelią. Jak kiedyś. Wszystko będzie się działo jutro z samego rana. Gadałam dużo z Loganem, zbliżyliśmy się od siebie. Nie powiem, bo trochę dziwnie się czuje z tym, że mam kolejnego brata do kolekcji. 

Usłyszałam ciche pukanie do pokoju. 

- Proszę. 

- Hej wariatko. 

- Czego chcesz idioto?

- Ej czemu tak nie miło. 

- Ja jeszcze jestem miła. 

- Ładnie wyglądasz, te spodnie są mega. 

- Za to ty się wystroiłeś jak szczur na otwarcie kanału. 

- Też cię kocham, oglądamy coś?

- Zależy co, bo jak ciebie to ja jednak wolę podziękować. 

- Oj chodź tu, grabisz sobie.

Wskoczył na mnie i zaczął mnie gilgotać. 

- Po... je... bało cię. Pu...szczaj... mnie. Lukeeeeeee... 

Wydarłam się na cały dom. O dziwo usłyszał, bo wpadł do pokoju. 

- Ej stary, czemu ty gwałcisz moją dziewczynę?

- Lepiej mi pomóż. 

- Z czym?

- Bierz ją za nogi.

Ale nie jednak Luke nie posłuchał się Alexa i przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam go drapać, bić pięściami, a ten nic. Czy on w ogóle ma skórę, czy tylko jakiś pancerz.  Zaczęli niebezpiecznie blisko zbliżać do basenu, no nie. No kurwa chyba nie.

- Tylko spróbuj to nie będziesz ze mną spał do końca roku. Kurwa wszystkim będę gotowała obiady, a tobie nie. Będziesz musiał utrzymać co najmniej 2 metry ode mnie. 

- Skoro mam się trzymać dwa metry od ciebie to zastosuję się do tego. 

I puścił mnie, no kurwa. Zabiję go, upierdole mu nogi przy samej dupie, wrzucę go na pożarcie krokodylom i rozstrzelam. Przysięgam. Po chwili wskoczył też i on, podpłynął do mnie i dał i buziaka. 

- To teraz leć nam zrób obiadek.

- Jak ty go nawet nie zjesz, bo ci zaraz zęby wybije i będziesz je zbierał po tym całym basenie. 

- Co tak agresywnie?

- To ty mnie chyba jeszcze nie widziałeś agresywnej.

- Jak śpisz ze mną to mnie kopiesz!

- I to ma być agresywne zachowanie?

- No a jak, ty jesteś cały czas agresywna. 

- A w ryj chcesz? 

- Sam twój wyraz twarzy, jak obcy ludzie na ciebie spojrzą od razu mają ciarki.

- Jesteś durny, z kim ja muszę żyć?

- Oj musisz, musisz kochanie.

- No niestety nie mam innego wyjścia. 








Dzisiejszy rozdział bardzo słaby, wiem. Nic totalnie nie wnosi do waszego życia, ale pokazuje, że Luke przeżył. 

Powiem wam szczerze, że jesteście agresywni i ja się was boje 😂
Nie no żarcik, takie komentarzem są mega motywujące i bardzo mnie nakręcają.

I mam niestety dla was przykrą wiadomość, ponieważ nie będzie rozdziału w najbliższym czasie. Ja wiem, że wy mnie znienawidzicie, zabijecie mnie i nogi w dupy powyrywacie i otrujecie szpinakiem, ale trudno, najwyżej nie będę żyła. 

Ale pamiętajcie, że was bardzo uwielbiam.

Po prostu muszę ogarnąć kilka spraw, popracować nad tą książką i tyle.

Najprawdopodobniej do końca tego tygodnia rozdziału nie będzie.

*rozdział nie sprawdzany

💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz