52

1.8K 39 1
                                    


- Potrzebujesz czegoś?

- Czemu mnie uratowałeś?

- Bo miałem taki kaprys.

- Nie musiałeś tego robić.

- Musiałem.

- Przecież sam kiedyś chciałeś mi to zrobić.

Nic na to nie odpowiedziałem, było mi zwyczajnie w świecie wstyd.



- Chcesz się czegoś napić?

- A masz coś żeby zapomnieć o tym co mi zrobiliście?

- Poprawka, co oni ci zrobili.

- Ty też się do tego przyczyniłeś!

- Źle ci? Jak chcesz to możesz tam wrócić. Ja cię tu na siłę nie trzymam. 

Powiedziałem z lekkim wyrzutem. 

- Chyba jednak wolę zostać. 

Grzeczna dziewczynka, co jak co, ale oni nie powinni próbować robić jej takiego świństwa. 

- Dobra decyzja.

- Ile ja tutaj mam siedzieć? Chcę wrócić do mojego poprzedniego życia, do Luka, Justina i ogólnie moich przyjaciół. 

Też bym wolał wrócić do mojego poprzedniego życia, bez tego wszystkiego i bez tych wszystkich złych ludzi. Cóż obawiam się, że to już nierealne. Za bardzo mnie to wszystko pochłonęło.   

- Nie wiem, ale raczej prędko cię nie oddadzą. Spodobałaś im się i chcą żeby akcja się rozwinęła. Oni pragną walki z twoim bratem, chcą żeby odkupił winy waszego ojca.

Widzę ten strach w jej oczach, mam wrażenie, że ona nadal nie do końca wie co spieprzył jej ojciec, ja sam do końca nie wiem i jej ojciec chyba też nie wiedział w co się pakuje, bo gdyby wiedział, że narazi swoje dzieci to raczej by odpuścił.  

- Mogę chociaż z Justinem pogadać, albo ty zadzwoń i powiedz mu, że żyję i jestem cała.

- Dobra mogę zadzwonić. 

Ta rozmowa na pewno nie będzie łatwa, a najgorsze jest to, że oni nie wiedzą, że ja ją uratowałem, znają mnie jako bydlaka, a nie wiedzą, że się zmieniłem po tym co zobaczyłem co mnie czeka pewnego dnia... Makabryczny widok, chcę to jak najszybciej wymazać z pamięci i o tym po prostu zapomnieć. 

- Dziękuję za pomoc.

- Spoko, polecam się na przyszłość.

Oczywiście lepiej żeby nie było takiej sytuacji w przyszłości.

Pov. Kylie

Dopiero teraz do mnie doszło co oni tak na prawdę chcieli mi zrobić. Nie rozumiałam tylko postawy Bryana, czemu mnie uratował? Przecież jeszcze kilka lat wcześniej też chciał mnie zgwałcić, na samą myśl o tym brało mnie obrzydzenie. Czemu miałam brać winę na siebie za przewinienia i grzechy mojego ojca? Czemu ja za to musiałam odpowiadać? Miałam dość tego wszystkiego, dopiero teraz doceniłam co tak na prawdę miałam. Kochającego i kochanego chłopaka, cudownego brata i świetnych przyjaciół. Zawsze miałam się komu wygadać i wyżalić, był ktoś z kim można było porozmawiać. Teraz w sumie moje życie zawdzięczam Bryanowi.

- Powiedziałem im, że jesteś cała i zdrowa, powiedziałem też, że oni chcieli cię zgwałcić, abyś odkupiła w ten sposób grzechy ojca.

Nie mogłam w to uwierzyć, Bryan mi pomógł, skontaktował się z nimi i im powiedział. Wiem, że pewnie Justin i tak mu nie uwierzył, bo w tej kwestii jest dość podejrzliwy, ale i tak dobrze, że wiedzą. 

- A co oni na to?

- Nie wiem czy uwierzyli. Może i uwierzyli w to, że musiałaś odkupić winy ojca, ale raczej nie w to, że ja cię uratowałem. 

- Wcale im się nie dziwię, też bym ci nie uwierzyła patrząc na to co chciałeś mi zrobić. 

- Mam plan.

- Plan na co?

Podniosłam się z nadzieją, ale z nadzieją na co?

- Chcesz się stąd wydostać?

- Głupie pytania zadajesz. Nie no wiesz co cholera jasna, chcę tu siedzieć i czekać, może mnie zgwałcą, a może nie, może mnie zabiją, a może nie, może pojedynczo, a może całą zgrają na mnie napadną. 

- Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.

- Nie mądrakuj się tak, tam też byłeś taki mądry?

- Gdzie?

- W dupie. 

- Możesz mnie w końcu wysłuchać? 

Powiedział mi wszystko, cały ten trochę popaprany plan, ale jednak miało to coś w sobie, że chciałam w to wejść i zacząć go powoli realizować. 

- Ja idę coś zjeść, a ty idź spać jak chcesz, czy tam sobie rób co chcesz. 

- Dzięki za pozwolenie, bo tutaj mam tyle rzeczy do wyboru co bym chciała robić, no po prostu nie wiem na co się mogę zdecydować. 

Tylko się lekko zaśmiał, a ja rozmyślałam dalej o naszym planie ucieczki. Nie wiem czy mogę mu do końca zaufać, a może on ma na mnie swój własny plan?  Nawet nie wiem kiedy oddałam się w objęcia snu, na średnio wygodnym łóżku. 




Kochani przepraszam, że taki krótki, ale chciałam już do Was wrócić, także witajcie na nowo. Przepraszam za to, że tak długo mnie nie było, obiecuję postanawiam poprawę.  

💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz