56

2K 44 36
                                    

Udało się, wydostaliśmy się z domu teraz tylko przejść przez ogrodzenie do lasku i jesteśmy na dobrej drodze by wrócić do swoich żyć i już nigdy się nie zobaczyć. Na samą myśl coś mnie skręcało wewnętrznie. Czy ze mną jest coś nie tak? Po cholerę ja się tak szybko do niej przywiązałem. Widziałem jak Liam na nią patrzy. Kylie jest w jego typie, mimo, że go lubię mam ochotę mu powiedzieć kilka słow. Podjąłem się zadania pomocy i chcę to doprowadzić do końca, czy uda mi się dalej utrzymać kontakt z Kylie czy też nie. 

- Mamy przez to przejść?

- Faktycznie, praktycznie nie możliwe, ale patrz są wypustki w tym płocie. Nie jest aż taki wysoki.

Nie wiedziałem czy mogę w pełni zaufać Liam'owi  jeśli on przejdzie pierwszy, później Kylie może wziąć ją i uciec, jeśli ja przejdę pierwszy on może porwać ją z powrotem do domu. 

- Zabiję się przechodząc przez to.

- Jakieś ostatnie życzenie?

- Jesteś głupi.

- Będziecie dalej dyskutować czy przejdziemy przez to cholerne ogrodzenie i uwolnimy się z tego?   

- Fakt, miejmy już to za sobą.

- Najpierw ja wespnę się, później Liam cię podrzuci a ja cię podciągnę. Później ty Liam. 

- Dobra wejdź, powiedzmy, że ci ufam.

Wdrapałem się i usiadłem na szczycie płotu. Wyciągnąłem rękę do Kylie żeby się mnie złapała, a wtedy ja ją wciągnę. Liam delikatnie podsadził ją na ramieniu i jakoś to poszło. 

Gdy już wszyscy znaleźliśmy się po drugiej stronie płotu Kylie zasyczała, był to syk bólu. Nie rozumiałem co się mogło jej stać. 

- Co się dzieje?

- Coś mi się wbiło w nogę.

- Pokaż mi to. 

Kucnąłem tuż koło niej i spojrzałem na jej zranioną kostkę, faktycznie wbiła sobie szkło. Było tu dużo potłuczonych butelek po alkoholu. 

- Chyba mam w torbie coś czym można by to odkazić. 

Liam podał mi coś z torby i dał koszulkę by osłonić ranę Kylie na nodze.

- Będziesz żyła.

Poklepałem ją delikatnie po ramieniu.

- Ale ulga.

No tak, sarkazm. Czego innego mogłem się po niej spodziewać?

- Chodźmy dalej. Wychodząc z  tego lasku powinniśmy znaleźć się przy takim moście, później znów kawałek lasu i będziemy na obrzeżach miasta, tylko po drugiej jego stronie.

- To chyba nie daleko. 

- Zależy na ile starczy Kylie sił z tą nogą, to niby nic poważnego, ale jednak. 

- Spokojnie, nie musisz się o mnie martwić, dam sobie radę. Najwyżej będziecie mnie nieść jak księżniczkę. 

- Nie za wygodnie ci będzie? I tak jesteśmy dla ciebie bardzo dobrzy. Mogliśmy cię zostawić na pastwę losu w tym domku, a ty jesteś tu z nami. 

Chyba Liam i Kylie się polubili, cieszyłem się z tego, będzie się nam milej współpracowało.

***

Pov Kylie 

Szliśmy już jakiś czas, dopiero co minęliśmy kładkę i weszliśmy do lasu. Mimo iż był dzień las był bardzo ciemny, gęste korony drzew skutecznie chroniły ziemię przed jakimkolwiek światłem słonecznym. Im głębiej wchodziliśmy w las tym bardziej się bałam. Czy aby na pewno mogę mu zaufać? Może prowadzą mnie przez ciemny las właśnie po to, aby nikt nas nie widział i nie było świadków. Przecież sama się nie obronię. A co jeśli chcą mi coś zrobić? Przestań kretynko, za bardzo panikujesz.

Usłyszałam gdzieś z tyłu na nami jakiś szelest, obróciłam się, ale w ciemności nic nie dostrzegłam. 

- Wszystko w porządku? - zapytał mnie Liam.

- Tak, chyba tak. Wydawało mi się, że coś słyszałam. 

- Co takiego?

- To pewnie jakiś ptak.

To nie był ptak, byłam tego pewna. Miałam złe przeczucia. Coś się za chwilę wydarzy, jestem tego wręcz pewna. 

Przeszliśmy kilka metrów i znów ten dziwny szelest. Tym razem też się obejrzałam, ale też nic. Przyspieszyłam kroku i czułam jak serce podchodzi mi pod gardło. Tak miałam skończyć? Nie chcę jeszcze odchodzić z tego świata.

- Zatrzymajmy się na chwilę, muszę odpocząć. Noga mnie coraz bardziej boli, koszulka już jest prawie cała przesiąknięta krwią. 

- Dobrze, zatrzymamy się. Tylko na chwilę, gdy już stąd wyjdziemy opatrzymy porządnie tą ranę.

Oparłam się ramieniem o drzewo, chłopcy stali tuż obok mnie. Nic nie wskazywało na to, że może grozić nam jakieś większe niebezpieczeństwo. Poczułam delikatne ukłucie przy kostce, to tylko komar. Gdy już chciałam trzepnąć go ręką poczułam tępy ból z tyłu głowy, przymroczyło mnie to, poczułam, że cały otaczający mnie świat zaczyna nagle wirować. Ziemia osuwa mi się spod nóg, las staje się coraz ciemniejszy, a ludzie bardzo rozmazani i niewyraźni. Słyszę tylko krzyki i odgłosy ciosów bójki. Ostatnie co usłyszałam to wystrzał pistoletu i silne, męskie ramiona oplatające mnie. Zaciągnęłam się powietrzem i poczułam go, wiedziałam w czich ramionach jestem. Potem już cisza, pustka, zerwana taśma. Film się urywa i kończy...   





--------------

Kochani, to by było na tyle. To koniec pewnej historii. Długo zastanawiałam się, czy powinnam zająć się drugą częścią, czy może jednak nie warto. W kwietniu minie 3 lata od kiedy zaczęłam pisać. Do stworzenia czegoś własnego zainspirowała mnie moja bardzo dobra koleżanka - Dominika. Gdyby nie ona to nie odkryłabym tego wszystkiego. Nie wiedziałabym jak wielką przyjemność sprawia mi tworzenie tego wszystkiego. Z tego miejsca pragnę wszystkim podziękować, wszystkim tym, którzy we mnie wierzyli, wspierali i motywowali mnie. Kocham Was wszystkich i dziękuję za to, że byliście ze mną przez ten cały czas. 

Pozostaje mi zadać Wam tylko jedno pytanie. 

CZY CHCECIĘ DRUGĄ CZĘŚĆ ,, PRZYJACIEL MOJEGO BRATA''?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

💕Przyjaciel mojego brata💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz