#44. Ale ten świat jest mały

485 23 5
                                    

Kolejny raz starałam się zrobić to o co prosił mnie Martinus. Niestety nic mi nie wychodziło. Nauka pływania dla mnie nie była konieczna. Jak bym wpadła do głębokiej wody to pewnie bym się utopiła, ale ja należała do optimistów i miałam nadzieję że nie będę nigdy w takiej sytuacji

- spróbuj zrobić to jeszcze raz tylko tym razem nie trzęś się tak - powiedział spokojnie chociaż i tak wiedziałam że cierpliwość mu się kończy

Ostrzegałam go

- co ja poradzę że woda jest taka zimna - odpowiedziałam na jego wcześniejszy komentarz i spróbowałam się ocieplić

Kiedy napoczątku weszłam do wody było całkiem przyjemnie i nie odczuwałam chłodu, ale później kiedy zrobiliśmy sobie przerwę na wcześniej zamówiony obiad i potem spowrotem weszłam do wody było mi coraz zimniej. Starałam się jak najlepiej powtórzyć pokazaną przez Martinus'a figure i wyszło mi dobrze

- bardzo dobrze - powiedział - teraz tylko ruszaj nogami a później dołuż ręce

Łatwo powiedzieć

Najtrudniej przychodziło mi utrzymanie się na wodzie. Co prawda opatentowałam już dwa style pływania a teraz wzięliśmy się za najtrudniejszy wedłóg mnie

Chłopka ręce cały czas trzymały moje ciało tak żebym nie utopiła się. Wykonałam jego polecenia zaczęłam machać nogami a później jeszcze rękami

- super, teraz cię puszczę, ale cały czas będe obok - jak powiedział tak zrobił

Poczułam się niepewnie. Brakowało mi na moich biodrach delikatnie trzymających mnie dłoni. Czułam się z nimi bezpieczniej. Starałam się nie myśleć o tym i płynąć jak najlepiej

- bardzo dobrze, na dzisiaj już koniec
- powiedział - nie było tak źle

- nie wcale - prychnęłam wychodząc w wody

Kiedy stanęłam już na piasku, wzięłam ręcznik i odkryłam się nim. Następnie podeszłam do leżaka i położyłam się na nim. Nastała krępująca cisza której nikt nie lubi. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zobaczyłam że co jakiś czas Martinus'a patrzy się na mnie, skanując wzrokiem ale ja wtedy odwracałam speszona wzrok. Widziałam że jego usta się otworzyły co świadczył że chciał coś powiedzieć

- siemano - usłyszałam donośny głos za sobą i zobaczyłam Mike razem z Megan u boku - jak leci? -zapytał, Megan podeszła do mnie i mnie przytuliła na powitanie

- super - odpowiedział mu Tinus

- mam dla nas plan dziś - dodał mój brat

- oświeć nas - odparłam

- załatwiłem wszystkim bilety na pole golfowe - odparł dumnie

- wow - powiedziałam bez przekonania

- nie cieszycie się? - zapytał zdziwiony chłopaka naszą reakcją

- co? Jak to nie. Jesteśmy bardzo szczęśliwi - dodał blondyn

- tiaaa - powiedziała dziewczyna Mike również bez przekonania - bardzo się cieszymy. Jupiii

- i tak wam nie wierze - powiedział brunet - nawet nie wiecie jak się napracowałem żeby zdobyć te bilety i to na dziś

- napewno - prychnęłam z niedowierzania

- no dobra, tak szczerze to okazało się że właścicielem jest mój kumpel z podstawówki... więc no.. nie było tak trudno - odparł

- ale ten świat jest mały - powiedziała Megan

- noo - powiedzieliśmy wszyscy

- o jest i Sky z Marcus'em - powiedział Mike - będziemy dzisiaj grać w golfa chyba że macie inne plany

- nie, już dzisiaj jesteśmy wolni - powiedział Mac kiedy podeszli do nas. Sky podeszła do mnie i Megan i przytuliła nas na powitanie, a Marcus orzybił z nami piątkę

- to jesteśmy umówieni - powiedział brunet - punkt 16 przed domem - pokiwaliśmy głową na znak że rozumiemy i razem ruszyliśmy w stronę budynku. Od razu kiedy weszłam do pokoju wzięłam ubrania i poszłam wziąść prysznic. Za niecałą godzine mieliśmy iść do miasta więc musiałam się już zacząć szykować. Weszłam pod prysznic umyłam włosy lawendowy szamponem a ciało żelem czekoladowym który uwielbiałam. Kiedy wyszłam ubrałam na siebie świeżą bieliznę a następnie założyłam ubrania. Miałam na sobie któtkie dżinsowe spodenki i biały top. Gotowa wróciłam do pokoju. Wysuszyłam włosy i doprowadziłam je do pożądku. Rozczesałam je a następnie zrobiłam sobie lekki makijaż, składający się z tuszy do rzęs, korektora i pudru. Usta umalowałam jeszcze pomadką o smaku brzoskwini i byłam gotowa. Zostało mi jeszcze niecałe pięć minut więc postanowiłam już iść przed domek. Wzięłam czarną czapkę nike którą założyłam po drodze na dół. Kiedy wyszłam przed budynek nikogo nie było. Ale w następnych sekundach wszyscy stawili się na miejscu. Ruszyliśmy w kierunku miasta

Po kilkunastu minutach staliśmy już na polu golfowym. Przywitał nas dawny kolega Mike o imieniu Dylan. W sumie nie kojażyłam człowieka. Rozdał nam kijki do gry i pokazał co mamy robić i jak mamy to robić. Następnie poszedł do biura zostawiając nas samych. Dobraliśmy się w dwójki. Ja byłam z Justin'em, ponieważ chłopaka mnie wręcz błagał o to a Lena była z Martinus'em. Pozazdrościć...

....

Niestety dziś już był ostatni dzień naszych wakacji. Będę naprawdę tęsknić za tym miejscem. Jest tu naprawdę cudownie i najchętniej bym z tąd się nie ruszała. Siedziałam na łóżku a u mnie głowie panowała wielka burza mózgu. Myślałam o dwuch rzeczach. Pierwsza to była myśl związana z tym miejscem a druga z Martinus'em. Wczoraj wieczorem kiedy siedziałam na balkonie i podziwiałam zachód słońca chłopak przyszedł do mnie i do późna rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Był to jeden z lepszych dni w moim życiu. Atmosfera była cudowna rozmawialiśmy tak jak by to miała być ostatnia rozmowa w naszym życiu. On wtedy był taki uśmiechnięty. Nie mieliśmy żadnych zmartwień i to było cudowne. Będę przez to miała więcej wspomnień związanych z tym miejscem

Usłyszałam swoje imię i domyśliłam się że muszę już iść. Rozejżałam się jeszcze raz żeby zobaczyć czy wszystko wzięłam. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Kiedy byłam na zewnątrz zobaczyłam, że wszyscy pakują już walizki. Tym razem miałam jechać z Martinus'em i Justin'em. Marcus miał gdzieś odwieźć Lene dlatego teraz nie jechała z nami. Pożegnałam się z gospodynią domu i wsiadłam do samochodu a później weszli też chłopaki. Siedziałam na tylnich siedzeniach i patrzyłam się w szybę. Chwilę później Justin odpalił samochód i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Chłopaki całą drogę zawzięcie rozmawiali ale nie słyszałam o czym bo słuchałam muzyki. Mogę stwierdzić, że się nawet lubią. Chyba

Po godzinie i trzydziestu minutach chłopak zaparkował auto pod moim domem. Porzegnałam się z nimi i wyszłam. Wyjęłam bagaż z bagażnika i weszłam na podwórko. Otworzyłam dom i wprowadziłam do środka walizki. Mike jeszcze nie przyjechał więc poszłam po Cookie'go. Podziękowała sąsiadce za opiekę i wróciłam do siebie. Wpuściłam pieska do domu a sama wzięłam walizki do swojego pokoju. Gdy tam weszłam nie dostrzegłam żadnej zmiany, oprucz jednej. Niestety moja paprotka którą zamomniałam podlewać zwiędła co mnie za smuciło. Nie nadawała się już do niczego więc musiałam ją wywalić. Postanowiłam wziąść prysznic bo było już późno. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Po 15 min weszłam pod ciepłą kołuderke i zamknęłam oczy. Usłyszałam huk zamykanych drzwi i stwierdziłam że Mike już przyszedł. Odpłynęłam do krainy Morfeusz...

.........................................................

Za nami 43 rozdział

Przepraszam za błędy

Komentarze = motywacja

Pozdrawiam czytelników :3

1072 słowa

Me and You... together//Marcus&MartinusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz