#Epilog

462 21 7
                                    

~ 5 lat później ~

Wzięłam na ręce małą Maggie. Moją kochaną córeczkę, która przyszła na świat wczoraj. Jest jeszcze taka mała i bezbronna. Na szczęście dzisiaj będziemy mogli wrócić już do domu. Czekam tylko na wypis. Przyjrzałam się dokładnie dziewczynce. Jest taka piękna i podobna do Martinus. Ma jego oczy.
Tyle się wydarzyło przez te kilka lat. Tak szybko zleciały te lata. Jestem matką i żoną. Tak bardzo się cieszę, że właśnie kiedyś podjęłam takie decyzję i jestem w tym miejscu.

Jestem żoną Martinus'a od niecałego roku. Pobraliśmy się dokładnie w czerwcu tamtego lata. Zamieszkaliśmy w Oslo, zaczęłam studia ale przez ciąże musiałam je przerwać. Oczywiście nie żałuję. Bardzo się cieszę, że z Martinus'em mamy dziecko. Pod koniec liceum dostrzegłam u sobie talent do rysowania. Póżniej także stało się to moim hobbi, dlatego w przyszłości będę archektem i jestem na takich studiach.

Martinus natomiast spęłania swoje marzenia. Został znanym piosenkarzem. Śpiewa w duecie z Marcus'em od prawie 3 lat. Cieszę się, że robi co kocha i jestem z niego bardzo dumna.

28 lutego przyszła na świat Maggie Gunnarsen nasze pierwsze dziecko. Nie mogę się doczekać kiedy wrócimy do domu. I Maggie pozna naszą rodzinkę. W niej też dużo się zmieniło.

- dzień dobry - powiedział lekarz a ja mu odpowiedziałam tym samym - jak się pani czuje?

- bardzo dobrze

- to świetnie, wyniki panie mają również bardzo dobre. Dlatego mam dla was wypis

- bardzo dziękujemy panie doktorze za wszytsko - powiedziałam

- nie ma sprawy. Życzę pani i córce  wszystkiego dobrego.

- dziękujemy - powiedziałam i doktor opuścił naszą sale

- widzisz kochanie, już jedziemy do domku - powiedziałam do Maggie a ona się zaśmiała i wesoło poruszyła rączkami.

- witam moje piękne dziewczyny - powiedział Tinus wszedł do sali  i pocałował mnie w policzek - jak się czują moje skarby? - spytał i spojrzał na Maggie ona tylko wykrzywiła twarz i poruszała rączkami

- bardzo dobrze, mamy już wypis. Zabieramy naszego skarba do domu.

- wkońcu tak bez was nudno w domu było. Nie mogłem usiedzieć na miejscu - powiedział Martinus głaskając mnie po włosach - mogę wziąć ją na ręce

- jasne, uważaj - powiedziałam i delikatnie podałam Maggie Martinus'owi. On złapał ją prawidłowo i delikatnie.

- mamy piękną, córeczkę - powiedział - jest podobna do mnie - uśmiechnęłam się do niego i złapałam za dłoń dziewczynkę

- potrzymaj ją ja się przebiorę i się spakuje

Po 30 minutach wyszliśmy ze szpitala. Tak bardzo się cieszę że mogę wyjść z tego miejsca i wrócić do ludzi. Wsiedliśmy do samochodu Martinus'a do nowego audi. Zapięłam małą w foteliku a sama usiadłam obok niej z tyłu. Opuściliśmmy teren szpitala i pojechaliśmy pod nasz dom. Droga trwała 20 minut. W końcu zobaczyłam, nasz domek. Stęskniłam się za nim a nie było mnie niecałe 3 dni. Dom jest bardzo nowoczesny i duży. Cały jest w kolorze bieli a dach jest czarny. Wzięłam Maggie na ręce a Martinus wziął nasze bagaże.

- zobacz Maggie, to nasz domek - powiedział Martinus do dziewczynki

Otworzyłam drzwi trochę dziwne bo były otwarte.

- Martinus, nie zamknęłeś drzwi? - spytałam się mojego męża

- tak się spieszyłam, że zapomniałem - powiedział a ja pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. Cały on

Me and You... together//Marcus&MartinusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz