MARATON 1/3
Dojechaliśmy pod dom Justin'a. Chłopak był strasznie zamyślony. Wyglądał jak by bił się z myślami. Zastanawiało mnie też dlaczego nic nie powiedział kiedy powiedziałam mu słowa Mike. Sądzę, że dzisiaj już mnie nic nie zaskoczy. Kiedy sobie przypomnieć sytuację z przed kilkunastu minut chce mi się ryczeć jak bóbr a moje oczy się momentalnie szklą. Nie mogę tego pojąć, dlaczego oni to zrobili? Jeszcze Martinus, dlaczego zgodził się na taki układ. Chciał więcej adrenaliny? Przecież mógł się przejechać na jakiejś ekstremalnej kolejce czy skoczyć że spadochronu. Nie raniąc Prz tym nikogo. Chciał się zabawić? Mógł znaleźć sobie jakąś dziwke. Dlaczego to wszystko jest takie skąpikowane? Dlaczego cały czas muszę mieć podgórke. Po wypadku i sytuacji z Mark'iem myślałam że wszystko będzie dobrze niestety tak się nie stało. Spotkała mnie seria nieszczęść. Miałam tego wszystkiego dosyć, najchętniej poleciała bym do rodziców zostawiając wszystkie zmartwienia. Muszę nad wyjazdem tam poważnie pomyśleć. Wkońcy wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do jego domu Justin'a. Chłopak otworzył drzwi i przepuścił mnie przed siebie. Nic się tam nie zmieniło, rodziców Justin'a tym razem też nie było. Weszliśmy po schodach na górę prosto do pokoju bruneta. Panował tam pożądek a jego kot Ancymon wylegiwał się obok łóżka, a kiedy zobaczył bruneta podszedł do niego. Usiadłam na łóżku krzyżują nogi. Patrzyłam jak Justin wsypyje jedzenie do miski zwierzęciu następnie siada odok mnie. Przypatrywałam się jedzącemu kotu, czekałam jak chłopak coś powie
- no więc.. - powiedział ale nie mógł dokończyć ponieważ zadzwonił jego telefon. Na jego twarzy widniało zdziwienie - sory, muszę odebrać - wstał i wyszedł za drzwi. Słyszałam pojedyncze słowa dochodzące z korytarza
- spokojnie.... nie wiem... tak... wyluzuj.... Nie..... to wy zjebaliście.... nie wie.... może.... dobra... mówie ci przecież... dobra... cześć - wszedł spowrotem do pokoju. Miał przygnębioną minę
- kto dzwonił?
- kolega - odpowiedział i usiadł obok. Wzrok miał spuszczony na podłogę. Co dzisiaj się wszystkim porobiło?
- o co chodziło Mike'owi kiedy powiedział że nie jesteś taki święty jak myślę - zapytałam a on od razu zbladł i wziął wdech
- wiesz.. Jest coś o czym nie wiesz - podrapał się po karku i wreście spojrzał na mnie
- wal, dzisiaj i tak mnie już nic nie zdziwi - powiedziałam zachęcając go do rozmowy
- rano jak do mnie zadzwoniłaś to wcale nie byłem na treningu tylko... - zatrzymał się ale po chwili zaczął kontynuować - niedaleko ciebie jest polana, kilka domów, stara fabryka. Nie fajna okolica
- to co tam robiłeś? - zapytałam nie do końca rozumiejąc
- odbywają się tam nielegalne wyścigi - powiedział
- i co to ma z tobą wspólnego? - zapytałam wogóle nic nie rozumiejąc
Nielegalne wyścigi? Jak to? Nie wiedziałam że takie coś tu się odbywa. Myślałam że to spokojne miasto.. Całe życie w błędzie
- biorę w nich udział - powiedział spuszczając wzrok
Co kurwa? Jak to? Myślałam że nic mnie nie zdziwi a tu dowiaduje się że Justin ściga się w wyścigach a do tego nielegalnych
- co ty do cholerny do mnie mówisz? - zapytałam poddenerwowana
- prawdę
- dlaczego? Po co ci to? - zapytałam nierozumiejąc dlaczego to robi. Może chodzi mu o pieniądze. Ale przecież ma bogatych rodziców
CZYTASZ
Me and You... together//Marcus&Martinus
FanfictionCo się stanie gdy Susan przeprowadzi się do swojego brata i pozna M&M? A co jeśli do jednego z nich poczuje coś więcej niż tylko przyjaźń? WYSTĘPUJĄ WULGARYZMY! LICZNE BŁĘDY O KTÓRYCH JESTEM ŚWIADOMA ALE NIE USUNE TEJ KSIĄŻKI PRZEZ SENTYMENT DO NIEJ